Gdzie Man City i Liverpool się bije, tam Arsenal korzysta. 5 wniosków po 28. kolejce Premier League

Za nami 28. kolejka Premier League, w której rozegrały się kluczowe mecze w walce o mistrzostwo oraz TOP 4. W naszym podsumowaniu pod lupę bierzemy następujące tematy: nowa druga linia Liverpoolu, wyścig o Ligę Mistrzów, wizja Erika ten Haga na Manchester United, nowi bohaterowie Arsenalu oraz prawe skrzydło Chelsea.

Przebudowa środka pola Liverpoolu się udała

Liverpool przystępował do spotkania z Manchesterem City z gorszej pozycji, ponieważ wielu kluczowych zawodników nie mogło zagrać. Spośród środkowych pomocników brakowało Curtisa Jonesa, więc Jurgen Klopp zestawił drugą linię z zawodników, którzy zostali sprowadzeni do klubu w letnim okienku transferowym. Na „6-tce” zagrał Wataru Endo, po jego lewej ręce Alexis Mac Allister, a po prawej stronie – Dominik Szoboszlai. Dla nowego środka pomocy The Reds mecz z Manchesterem City, zespołem najbardziej nastawionym na kontrolowanie meczów w Premier League, był ostatecznym testem, który potwierdził, że przebudowa środka pola Liverpoolu się udała.

REKLAMA

Jeśli niedzielnego popołudnia na Anfield któremuś zespołowi było bliżej do grania według filozofii Pepa Guardioli, to był nim Liverpool. The Reds mieli 53% posiadania piłki, a w drugiej połowie przejęli kontrolę nad meczem sprawiając, że mistrzowie Anglii wyglądali na zagubionych. Wataru Endo znakomicie wykonywał swoją robotę notując 96% celności podań i tylko 3 straty piłki. Świetne recenzje zebrał także Alexis Mac Allister. Druga linia Liverpoolu (choć trzeba przyznać, że jeszcze lepiej wyglądali, gdy do środka został przesunięty Elliot, a Szoboszlai został zmieniony przez Salaha) wygrała walkę ze środkiem Manchesteru City na zasadach Manchesteru City. Przypominając sobie mecz 1. kolejki z Chelsea, w którym mieli zaledwie 35% posiadania piłki – postęp jest imponujący.

Liverpool 1:1 Manchester City

Tottenham jest faworytem w wyścigu o TOP 4 Premier League

W minionej kolejce rozgrywano nie tylko kluczowy mecz o mistrzostwo Anglii, ale także o 4. miejsce. Jest ono o tyle ważne, że na ten moment nie wiadomo, czy 5. miejsce także da grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie (dwa kraje z najwyższym rankingiem UEFA za ten sezon otrzymają dodatkowe miejsce w LM). Na Villa Park Tottenham pokonał Aston Villę aż 4:0 i zmniejszył dystans do rywala do dwóch punktów. Przy jednym zaległym meczu (z Chelsea) to dziś zespół Ange Postecoglou powinniśmy postrzegać jako faworyta do finiszu za plecami wielkiej trójki.

Koguty nie zdominowały Aston Villi aż tak, jak sugeruje wynik. Cztery gole to przede wszystkim efekt bardzo dobrej skuteczności (współczynnik xG wyniósł 2,25) oraz czerwonej kartki Johna McGinna. W pierwszej połowie podopieczni Postecoglou oddali tylko 1 strzał i w ofensywie zostali zneutralizowani. Perspektywy na końcówkę sezonu Tottenham ma jednak lepsze. Personalnie są zespołem silniejszym od The Villans, a Postecoglou wreszcie ma do dyspozycji prawie wszystkich kluczowych piłkarzy. Udało im się przetrwać okres, w którym na dłuższy czas wypadli Maddison, Romero, czy van de Ven (choć on z Aston Villą znów zszedł z urazem), a Son i Sarr wyjechali na zgrupowania swoich reprezentacji. Jeśli mielibyśmy wskazywać kto zajmie czwarte miejsce – byłby to Tottenham.

Aston Villa 0:4 Tottenham

Erik ten Hag nie chce, aby jego zespół dominował

W meczu z Evertonem na Old Trafford Manchester United pozwolił rywalom na 23 strzały. Linia defensywy Czerwonych Diabłów była średnio ustawiona 6 metrów niżej od ich vis-a-vis z Evertonu. Zespół Seana Dyche’a miał także aż 70% wskaźniku field tilt (określającego procentowo liczbę kontaktów z piłką w tercji ataku w porównaniu do przeciwnika), a także odzyskiwali piłkę aż 12 razy w tej strefie w porównaniu do czterech Manchesteru United. Oczywiście, Everton od 12. minuty musiał gonić wynik, a w takiej sytuacji siłą rzeczy częściej prowadzi się grę, natomiast fragment do pierwszego gola Man United w żaden sposób nie sugeruje, że gdyby dłużej utrzymywał się remis to byłoby inaczej. Od początku inicjatywę przejął Everton.

Można odnieść wrażenie, że Erikowi ten Hagowi to jednak nie przeszkadza. Jego zespół świadomie broni blisko własnej bramki i oddaje inicjatywę rywalom, aby po odbiorze piłki mieć możliwość wykorzystania szybkości skrzydłowych po zagraniach na wolne pole. W spotkaniu z Evertonem wiele takich okazji miał Alejandro Garnacho, który wywalczył dwa rzuty karne, dzięki którym Czerwone Diabły wygrały 2:0. Do końca sezonu prawdopodobnie częściej będziemy oglądać właśnie taką wersję Manchesteru United, a nie zespół nastawiony na kontrolę i dominację.

Manchester United 2:0 Everton

REKLAMA

Arsenal nie ma już słabych punktów indywidualnie

W pierwszej połowie sezonu, do końca 2023 roku, w podstawowym składzie Arsenalu było kilku zawodników, których przydatność dla zespołu można było kwestionować. Kai Havertz był uważany za flop transferowy, a słabymi punktami zespołu często były boki obrony. Ben White znajdował się w słabszej formie niż w poprzednim sezonie, a na lewej obronie ani Zinchenko, ani Tomiyasu nie w każdym meczu oferowali odpowiednią jakość. W ostatnich tygodniach po lewej stronie defensywy bardzo dobrze prezentuje się Jakub Kiwior, a Ben White i Kai Havertz zostali bohaterami meczu z Brentford (2:1), które było dla Arsenalu ósmym zwycięstwem z rzędu w Premier League.

Ben White zanotował asystę przy obu bramkach powiększając swój dorobek do czterech punktów w klasyfikacji kanadyjskiej w 2024 roku. Od powrotu ze zgrupowania w Dubaju, na którym zespół przebywał w połowie stycznia White jest innym piłkarzem. Nie popełnia błędów w defensywie, częściej podłącza się do akcji ofensywnych dając Bukayo Sace możliwość zejścia bliżej środka, a w niektórych fazach meczu staje się także środkowym pomocnikiem. Kai Havertz natomiast zapewnił zespołowi 3 punkty dzięki bramce w 86. minucie. Niemiec na środku ataku daje zespołowi znacznie więcej niż wtedy, gdy grał jako środkowy/ofensywny pomocnik. W ostatnich 4 ligowych meczach strzelił 4 gole i dołożył 2 asysty.

Arsenal 2:1 Brentford

Prawe skrzydło Chelsea ma duży potencjał

Na zakończenie 28. kolejki Premier League Chelsea pokonała Newcastle, a bohaterem The Blues znowu został Cole Palmer, który strzelił bramkę oraz zaliczył asystę. Anglik ma już w tym sezonie dwucyfrową liczbę goli i asyst biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, co w wieku 21 lat, w nowych barwach, w zespole bez silnej tożsamości jest niezwykle imponującym wynikiem. Grą Palmera zachwycamy się już przez długi czas i jest on boiskowym liderem Chelsea niemal od początku sezonu. Drugim zawodnikiem, o którym moglibyśmy powiedzieć, że nie zawodzi jest Malo Gusto.

W poprzednich sezonach zawsze podczas nieobecności Reece’a Jamesa wracał temat tego jak ważny był dla zespołu. Teraz, dzięki Francuzowi, o podstawowym prawym defensorze The Blues nie jest już tak głośno. Były piłkarz Lyonu jest bardzo regularny i w każdym meczu gra co najmniej przyzwoicie. Dobrze radzi sobie w pojedynkach, ma zdrowie do biegania i skutecznie wykorzystuje korytarz przy linii bocznej, który tworzy mu Cole Palmer schodząc do środka. Wiele głośniejszych transferów Chelsea ma problem z realizacją oczekiwań klubu oraz kibiców, a zarówno Gusto, jak i Palmer – mimo bardzo młodego wieku – nie potrzebowali wiele czasu na adaptację. Ich dwójkowe akcje po prawej stronie możemy oglądać na Stamford Bridge przez kolejne lata.

Chelsea 3:2 Newcastle

Co jeszcze działo się w 28. kolejce Premier League?

  • Wolves wygrało u siebie z Fulham (2:1), ale nie kończą się ich problemy w ofensywie. W pierwszej połowie boisko musieli opuścić Pedro Neto i Bellegarde, a przecież ze względów zdrowotnych w tym meczu nie mogli zagrać już Matheus Cunha i Hwang Hee-chan.
  • Brighton, po porażce 0:4 z Romą w pierwszym meczu 1/8 Ligi Europy, zrehabilitowało się wygrywając z Nottingham Forest (0:1). Jakub Moder zagrał 76 minut.
  • Crystal Palace tylko zremisowało na własnym stadionie z Luton (1:1), ale zespół prowadzony już przez Olivera Glasnera utrzymuje bezpieczną przewagę nad strefą spadkową (8 pkt).
  • Walczące o uniknięcie niechlubnych rekordów Sheffield zdołało zremisować na wyjeździe z Bournemouth (2:2), ale nadal jest na ostatnim miejscu w tabeli, ponieważ Burnley również zremisowało (2:2 z West Hamem na wyjeździe).
  • Przypominamy, że w środku tygodnia mamy nie tylko europejskie puchary, ale także zaległy mecz Premier League pomiędzy Bournemouth, a Luton. Wcześniej spotkanie to zostało przerwane przy stanie 1:1 przez zatrzymanie akcji serca u Toma Lockyera i według regulaminu musi zostać powtórzone.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,704FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ