11 wróżb na rozpoczynający się sezon Formuły 1

Czas zamienić się we wróżbitów i spróbować wytypować pewne wydarzenia, które być może będą miały miejsce w nadchodzącym sezonie Formuły 1. W jego trakcie przekonamy się, ile z nich się sprawdziło. Jedne z nich są bardziej szalone, drugie mniej. Na końcu i tak chodzi w tym o zabawę.

REKLAMA

Sergio Perez nie zajmie drugiego miejsca w klasyfikacji kierowców na koniec sezonu

Sergio Perez, mimo że w zeszłym sezonie zajął drugie miejsce w końcowej klasyfikacji, to nie może czuć się w pełni zadowolony ze swoich wyników. Max Verstappen miał na koniec sezonu 575 punktów, a Meksykanin – 285. Przepaść. Kierowcy mieli takie same bolidy, a wyniki, jakie obaj kręcili, są zgoła inne. Powinny one być wręcz zawstydzające dla byłego kierowcy Racing Point. Zamiast próbować rywalizować z Maxem, to bronił się przed innymi kierowcami w kontekście walki o wicemistrzostwo. Dlatego nadchodzący sezon może być ostatnim Pereza w Red Bullu. Presja, jaką narzuca mu Max swoimi wynikami, jest dla niego przytłaczająca. Meksykanin ma problemy z regularnym tempem w kwalifikacjach, a wyścigi nie zawsze toczą się po jego myśli. Dlatego traci cenne punkty, których w tym roku może być za dużo. Przez to na koniec sezonu nie będzie drugi, a od 2025 roku nie będzie już partnerem Verstappena.

George Russell wygra rywalizację z Lewisem Hamiltonem

Lewis Hamilton od 2025 roku będzie zawodnikiem Ferrari. Taka szokująca informacja spadła niczym grom z jasnego nieba na początku roku. Ponoć relacje między Lewisem a zespołem nie są w najlepszym stanie. Dodatkowo Mercedes miał proponować 7-krotnemu mistrzowi świata tylko roczne przedłużenie kontraktu. To się nie spodobało Lewisowi, dlatego jego przyszłość będzie wyglądała tak, a nie inaczej. Wydaje się więc, że Hamilton będzie już myślami w innym zespole i przez to może przegrać rywalizację z Georgem Russellem, który od 2025 roku będzie kierowcą numer „1” Mercedesa. Tym bardziej będzie chciał pokazać, że jest idealnym kandydatem do tej roli, a pokonanie Lewisa miałoby tylko to potwierdzać. Może dojść do swego rodzaju przekazania pałeczki.

Oscar Piastri wygra swój pierwszy główny wyścig

Piastri w swoim debiutanckim sezonie zdobył 97 punktów, co czyni go drugim najskuteczniejszym debiutantem w historii. Więcej zdołał uzbierać tylko Lewis Hamilton w 2007 roku – 109 punktów. Dwukrotnie stał na podium i wcale nie odstawał bardzo od swojego zespołowego kolegi. Do tego dołożył zwycięstwo w sprincie w Katarze. Wszedł z buta do Formuły 1. Dlatego wydaje się, że będzie go stać na wygranie co najmniej jednego wyścigu w nadchodzącym sezonie. Ma na to papiery.

Ferrari nie zajmie drugiego miejsca w klasyfikacji konstruktorów

O Ferrari i ich genialnych strategiach na poszczególne wyścigi można by napisać niekończącą się opowieść. Z racji przyjścia Lewisa Hamiltona do zespołu z Maranello w 2025 roku, po sezonie 2024 odejdzie z niego Carlos Sainz. Dlatego wydaje się, że te wszystkie wydarzenia sprawią, iż zespół będzie punktował nieregularnie i przechodził swego rodzaju sezon przejściowy. Leclerc będzie już myślał o współpracy (lub rywalizacji) z Lewisem, z kolei Sainz o nowym zespole. Najprawdopodobniej więc nie będą w stanie zająć drugiego miejsca, kosztem chociażby McLarena.

Kierowcy Haasa nie zdołają uzbierać łącznie nawet 10 punktów

Haas od kilku dobrych sezonów przestaje się rozwijać. Mało tego, można odnieść wrażenie, że cofa się w rozwoju. W nadchodzącym sezonie nad wszystkim nie będzie miał już kontroli Gunther Steiner. Dlatego dość prawdopodobne wydaje się, że kierowcy Haasa nie zdołają uzbierać nawet 10 punktów. Dodatkowo Kevin Magnussen i Nico Hulkenberg to bardzo doświadczeni kierowcy, jednak mają przypadłość do odnoszenia ciągłych porażek. To może być bardzo ciężki sezon dla amerykańskiego zespołu. Ich wyniki mogą przypominać te, jakie osiągał Williams jeszcze kilka lat temu.

Lance Stroll nie skończy żadnego z wyścigów w top5

Kanadyjczyk tak naprawdę ma wciąż miejsce w Formule 1, dzięki swojemu tacie, który jest udziałowcem zespołu Aston Martin i jednym z głównych właścicieli. W zeszłym sezonie Fernando Alonso, czyli hiszpański weteran, pokazał Strollowi miejsce w szeregu. Zademonstrował, co to znaczy wyciskać z samochodu absolutne maksimum. Alonso na koniec sezonu był czwartym kierowcą klasyfikacji generalnej. 8 razy stawał na podium. Zdobył łącznie 206 punktów. 74 oczka młodszego o kilkanaście lat Kanadyjczyka wyglądają, delikatnie mówiąc, marnie.

A ile razy na podium w zeszłym sezonie stanął Stroll? Oczywiście, że ani razu. Jego największym osiągnięciem było czwarte miejsce w Australii, i dwukrotnie piąte, w GP Sao Paulo i GP Las Vegas. Wydaje się, że w nadchodzącym roku kanadyjski kierowca nie będzie w stanie „doczłapać” się do takowych miejsc. Jest po prostu za słabym kierowcą, a i konkurencja nie śpi. Nic tylko czekać na koniec cierpliwości Lawrenca Strolla do swojego syna. Ta pewnie prędko nie nadejdzie, lecz ciągłe przegrywanie z Alonso ma swoje granice tolerancji.

Fernando Alonso co najmniej trzy razy stanie na podium

Skoro jesteśmy już przy Astonie Martinie, to zahaczmy jeszcze o osobe Fernando Alonso. Jak już wspominałem wyżej, w zeszłym sezonie wzniósł na wyższy poziom Astona Martina, ośmiokrotnie stając na podium. W 2024 roku zespół może już nie być tak konkurencyjny, lecz to nie będzie przeszkadzało Hiszpanowi w zajmowaniu kolejnych miejsc w ścisłej czołówce. Alonso kolejny raz pokaże, jak znakomitym jest kierowcą, a wyniki, jakie osiągnie, tylko to potwierdzą. Trzy podia to wydaje się być minimum.

Jeden z kierowców Alpine stanie na podium

Alpine ma to do siebie w ostatnich latach, że jest zespołem, który nie potrafi przekroczyć pewnego poziomu. To typowy średniak, które ma aspiracje na coś więcej, lecz nie do końca wie, jak swoje możliwości przekuć w sukces. Jednak zazwyczaj raz w sezonie trafia się taki wyścig, w którym jeden z kierowców Alpine staje na podium. W poprzednim roku taka sytuacja miała miejsce nawet dwukrotnie. Oczywiście musi dojść do wielu różnych sprzyjających wydarzeń, które pomogą jednemu z dwójki – Pierre Gasly, Esteban Ocon. W 2024 roku można założyć, że taki wyścig ponownie będzie miał miejsce i któryś z Francuzów dojedzie do mety na jednym z trzech pierwszych miejsc.

REKLAMA

Guanyu Zhou wygra rywalizację z Valtterim Bottasem

Ostatni sezon Alfy Romeo, delikatnie mówiąc, nie należał do udanych. Valtteri Bottas zdołał uzbierać 10 punktów, a jego zespołowy kolega – 6. Punkty Fina często były osiągane na zasadzie dopisującego szczęścia, a nie kunsztu kierowcy, który mimo wszystko doświadczony Bottas wciąż posiada. Jednak można było odnieść wrażenie, że Finowi najzwyczajniej w świecie się już nie chce i nie specjalnie mu zależy na osiąganiu dobrych wyników. Bardziej go obchodziło wstawianie dość odważnych zdjęć na swoje media społecznościowe. Zupełnie inaczej ma się sprawa z chińskim kierowcą, który dość dobrze wprowadził się do Formuły 1, pokazując w swoim drugim sezonie solidność i chęć do dalszego rozwoju. Dlatego można zaryzykować tezą, że Zhou pokona leniwego Bottasa i wyrzuci go tym samym z Formuły 1.

Alexander Albon co najmniej osiem razy ukończy wyścig w top10

Williams się rozwija. Wydaje się, że najgorsze lata ma za sobą, co dobrze pokazuje zeszły sezon. Alexander Albon przeżywa w Formule 1 drugie życie i w zeszłym roku wyciskał absolutne maksimum ze swojego samochodu. Swoją dobrą postawą tylko wzmocnił plotki na swój temat, dotyczące jego przyszłości. Zdobył dla swojego zespołu 27 punktów, przy tylko jednym punkcie Logana Sargeanta. Jest absolutnym liderem Williamsa i człowiekiem, który na pewnym etapie sezonu zapewniał regularne punkty. Dlatego zakładać można, że w 2024 roku co najmniej ośmiokrotnie zakończy wyścig w punktowanej dziesiątce.

Liam Lawson w trakcie sezonu zastąpi Daniela Ricciardo bądź Yukiego Tsunode

W trakcie trwania sezonu 2023 w AlphaTauri dochodziło w do dość częstych zmian kierowców. Bardzo słabo spisującego się Nycka De Vriesa po wyścigu na Silverstone zmienił powracający do Formuły 1 Daniel Ricciardo. Jednak dwa tygodnie później Australijczyk w trakcie piątkowego treningu na torze Zandvoort uległ wypadkowi, w którym doznał złamania śródręcza. Zastąpił go Liam Lawson, który pokazał się z bardzo dobrej strony. Nowozelandczyk wysłał sygnał światu, że drzemie w nim ogromny potencjał. W pięciu wyścigach, w których przyszło mu pojechać, uzbierał dwa punkty. To więcej niż Logan Sargeant przez cały rok.

Można zaryzykować tezę, że w zespole może dojść do roszad, których beneficjentem miałby być właśnie Lawson. To może być wywołane np. przez efekt domina i przeniesienie Daniela Ricciardo do Red Bulla, w miejsce Sergio Pereza. Wszystko zależałoby od wyników Meksykanina, a także formy Australijczyka. Poza tym Nowozelandczyk nie musiałby wskakiwać na stałe. Mówimy tutaj o co najmniej jednoweekendowym zastępstwie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ