Stroll pewnego poziomu nie przeskoczy – 5 przegranych sezonu Formuły 1

Sezon 2023 w Formule 1 dobiegł końca. Dostarczył on jak zawsze wielu emocji, pobitych rekordów i nowych twarzy. Jednak, żeby nie było tak kolorowo, są kierowcy (i zespoły), którzy nie do końca mogą być zadowoleni ze swoich poczynań w 2023 roku. Kto i dlaczego zawiódł?

REKLAMA

George Russell

Brytyjczyk co prawda w ostatnim wyścigu uratował drugie miejsce w klasyfikacji konstruktorów dla Mercedesa, lecz jego wyniki na przestrzeni całego sezonu pozostawiają sporo do życzenia. Zajął 8. miejsce w indywidualnej klasyfikacji, co jest najgorszym wynikiem jakiegokolwiek kierowcy Mercedesa od 2013 roku. To nie było tak, że Russell strasznie odstawał od Lewisa Hamiltona. Punkty na koniec to dobrze pokazują, lecz nie są one jedynym wyznacznikiem. Dla przykładu Russell wygrał 11 razy kwalifikacje ze swoim zespołowym kolegą, co sprawia, że obaj Panowie w ogólnej rywalizacji zespołowej mają remis.

Ten sezon jest po prostu gorszy niż ten poprzedni. Wtedy to George pokazał Lewisowi, że musi się z nim liczyć. Po tym tak stwierdzić nie możemy i to Hamilton pokazał swojemu młodszemu koledze, że jeszcze ostatniego słowa w Formule 1 nie powiedział. Nie bez powodu jest 7-krotnym mistrzem świata. Sezon 2022 pokazał, że Russella stać na walkę o mistrzostwo świata. Ten sprawia, że musimy się z tymi deklaracjami przynajmniej na ten moment wycofać.

Lance Stroll

Kanadyjczyk w swoim stylu. Zamiast wszystkim udowadniać, że się mylą co do jego skromnej osoby, to jeszcze dolewa oliwy do ognia i nie pokazuje dobrej jazdy na przestrzeni całego sezonu. Tylko trzy razy wygrał ze swoim kolegą zespołowym w kwalifikacjach. Zdobył „tylko” 74 punkty w całym sezonie. To dzięki Fernando Alonso Aston Martin jest tam, gdzie jest. Stroll mało co do tego się przyczynił. Hiszpan był w sezonie osiem razy na podium, a Kanadyjczyk zero. Warto dodać, że był to pierwszy sezon hiszpańskiego weterana w tymże zespole. Po jeździe i wynikach kompletnie nie było tego widać.

Aston Martin na początku sezonu dysponował jednym z lepszych bolidów w stawce, a nawet tego Stroll nie potrafił wykorzystać. 4. miejsce w Australii to maksimum, na co było go stać. A to za mało przy ambicjach zespołu. Były kierowca Williamsa musi się wziąć do roboty, jeśli poważnie myśli o pozostaniu w F1 za zasługi, nie tylko z racji na swojego ojca.

Nyck de Vries

Po holenderskim kierowcy obiecywano sobie bardzo wiele. Miał dać tyle dobrego co Oscar Piastri. Zaprezentował się dobrze jako rezerwowy Williamsa na Monzy w 2022 roku, zajmując wtedy 9 miejsce. To sprawiło, że był on pod obserwacją wielu zespołów. W końcu dostał angaż w AlphaTauri. Na tym można zakończyć jeśli chodzi o dobre informacje na temat holenderskiego kierowcy. Z dużej chmury mały deszcz.

Po jedenastu rundach sezonu 11 lipca oficjalnie został zwolniony z zespołu AlphaTauri ze skutkiem natychmiastowym. Powodem zwolnienia najzwyczajniej w świecie były słabe wyniki. Tak naprawdę słabe to mało powiedziane, bo Nyck de Vries nie zdobył żadnego punktu i „tułał” się na końcu stawki. Cierpliwość Helmuta Marko w końcu się skończyła. Zastąpił go Daniel Ricciardo, który dzięki temu otrzymał drugie życie w Formule 1. To wiele mówi o postawie Holendra. Skoro stary weteran, dla którego wydawało się, że drzwi w tymże sporcie są zamknięte, jest od niego lepszy. Znalazł on już jednak zajęcie i w przyszłym roku będzie kierowcą Toyoty w serii WEC.

Alfa Romeo

Włoski zespół może nie zajął ostatniego miejsca w ogólnym rozrachunku, lecz ich postawa na przestrzeni całego sezonu na pewno nie zasługuje na pochwałę. Łącznie kierowcy zdołali uzbierać 16 punktów. 10 – Valtteri Botas, 6 – Guanyu Zhou. Najwyższa lokata to 8. miejsce fińskiego kierowcy w pierwszym wyścigu sezonu w Bahrajnie. Zespół miał się rozwijać. Ma na to papiery, a z sezonu na sezon jest coraz gorzej.

Tak naprawdę nie wiadomo do końca, co więcej o ich poczynaniach napisać. Były te występy tak bezzębne i nijakie, że trudno o wyciągnięcie jakiś optymistycznych wniosków. Przeszli obaj kierowcy obojętnie wobec tego sezonu. Chińczyk miał niezłe wejście do F1 w poprzednim roku i wydawało się, że w tym roku będzie chciał iść tylko w górę, ugruntowując swoją pozycję w stawce. Taki stan rzeczy nie miał miejsca. Z kolei Bottas przechodzi momentami samego z siebie. Z kierowcy, który walczył o mistrzostwo świata z Lewisem Hamiltonem i spędził kilka lat w Mercedesie, stał się kierowcą, który ma problemy z zakwalifikowaniem się do Q2. Tak jakby mu na niczym nie zależało i pogodził się ze swoim brakiem formy. Jak zresztą cała Alfa.

Haas

Amerykański zespół na początku sezonu postanowił postawić na doświadczenie wśród kierowców. O ile początek sezonu nie zapowiadał klęski, to im dalej w las tym było coraz gorzej. Na początku było przynajmniej tempo kwalifikacyjne. W drugiej części 2023 roku nie było wręcz nic i zespół sięgał dna.

REKLAMA

Nie ma perspektyw, nie ma rozwoju. Nie ma niczego. Są kierowcy, którzy w F1 będą jeździć bez końca, a i tak nie osiągną niczego wielkiego. Już nie wiadomo co było gorsze. Postawienie na doświadczonych kierowców bez perspektyw, czy młodych bez doświadczenia. Zespół balansuje od jednej krawędzi do drugiej. Przez to wygląda to tak, jak wygląda i dlatego Haas zakończył zmagania w sezonie 2023 na ostatnim miejscu w klasyfikacji konstruktorów. Günther Steiner musi poważnie się zastanowić, co z tym fantem zrobić. Wyciągnąć z tej porażki jak najwięcej wniosków i wziąć się do roboty. W przeciwnym razie będziemy rok rocznie o Haasie mówić jako o najgorszym zespole w całej stawce. Williams pokazał, że można wspinać się powoli do góry, tylko trzeba chcieć. Można odnieść wrażenie, że w Hassie nie ma kompletnie pomysłu na to wszystko.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ