Historia MŚ: mundial 1974 w RFN – Orły Górskiego z medalem

Mistrzostwa świata to nieodłączna część futbolu. Co 4 lata cały piłkarski świat wstrzymuje oddech, a oczy wszystkich kibiców skierowane są na kraj, w którym odbywa się turniej. Nudzą nas przerwy reprezentacyjne, ale mundialowe mecze wciągamy jeden po drugim, jak odkurzacz. Do startu nietypowych – ze względu uwagi na termin – MŚ w Katarze zostało jeszcze trochę, a my ten czas oczekiwania umilimy Wam przybliżając historię każdego mundialu. Dzisiaj cofamy się w czasie na mundial 1974 w RFN. 

REKLAMA

Nowy puchar 

Cztery lata wcześniej Brazylia po raz trzeci została najlepszą drużyną globu, a to oznaczało, że dostała na własność Złotą Nikę. FIFA musiała więc ufundować nowe trofeum dla zwycięzcy i zorganizowała konkurs. Wygrało dzieło włoskiego rzeźbiarza, Silvio Gazzanigi. Obecny Puchar Świata wysoki na 36 cm i ważący ponad 6 kg jest wykonany ze złota i przedstawia dwóch zawodników dźwigających kulę ziemską. Tym razem żadna reprezentacja już nie może zdobyć tego trofeum na własność. Puchar jest przechodni, a każda reprezentacja otrzymuje replikę i musi zadowolić się tym, że nazwa ich kraju zostanie wygrawerowana na samym spodzie trofeum. W 1974 roku FIFA oszacowała, że miejsca starczy aż do MŚ 2038. Co stanie się później – przekonamy się już niedługo. 

Organizację Mistrzostw Świata w 1974 roku FIFA przyznała RFN. Nasi zachodni sąsiedzi byli jak dotąd jedynym mistrzem świata, który nie był gospodarzem mundialu, więc taki przywilej ze względu na wyniki im się po prostu należał. O stronę organizacyjną i infrastrukturę też można było być spokojnym. 

Zwycięski remis na Wembley 

Do eliminacji Mistrzostw Świata w 1974 roku zgłosiło się 99 reprezentacji. Klasycznie znalazło się kilka, które wycofały się jeszcze przed startem. Były to: Wenezuela, Gabon, Madagaskar, Sri Lanka, Indie, Filipiny i Jamajka. Reprezentacja Polski trafiła do bardzo trudnej grupy z Walią i Anglią. Mimo to mogliśmy mieć nadzieję na dobry rezultat. Dwa lata wcześniej olimpijska kadra zdobyła złoto w Monachium, a jej liderzy teraz stanowili o sile pierwszej reprezentacji. Zaczęliśmy bardzo słabo, bo od porażki z Walią, ale ogranie Anglików na Stadionie Śląskim w Chorzowie podłączyło nas do tlenu. Następnie odegraliśmy się na Walii wygrywając 3:0 i z Anglia wystarczał nam remis do awansu. Udało się. Nasza kadra po 36 latach oczekiwania wywalczyła awans na mundial (debiutanckie MŚ to te z 1938 roku). Gol Jana Domarskiego i zwycięski remis na Wembley. Te dwa terminy już na zawsze zapisały się na kartach historii polskiej piłki. 

Odpadnięcie Anglii była jedną z największych niespodzianek eliminacji do turnieju w RFN. Na mundialu znów zabrakło także Węgrów, którzy pomału musieli przyzwyczajać się, że nie będą piłkarską potęgą. Awansu nie wywalczył także gospodarz poprzedniego turnieju Meksyk, który po II Wojnie Światowej kwalifikował się na każdy światowy czempionat. Zabrakło także ZSRR – reprezentacji, która w każdym z czterech ostatnich mundiali wychodziła z grupy. Jednak tutaj sprawa była bardziej złożona. ZSRR mierzyło się w barażowym dwumeczu z Chile. W pierwszym meczu, w Moskwie padł bezbramkowy remis. Później, po zmianie prezydenta w Chile ZSRR zerwało z tym krajem stosunki dyplomatyczne i zabronili piłkarzom lecieć na rewanż, ponieważ stadion, na którym ich rywale rozgrywali swoje mecze zamienił się w obóz koncentracyjny. FIFA jednak przyznała walkowera Chile i zdyskwalifikowała ZSRR. 

Druga runda zamiast fazy pucharowej 

Choć przed mundialem rozważano powiększenie liczby drużyn ostatecznie nie zrealizowano tego pomysłu. Zwiększono jednak liczbę meczów. Faza grupowa pozostała niezmieniona. 4 grupy po 4 zespoły w każdej i 2 najlepsze przechodzą dalej. Tyle, że zamiast klasycznej drabinki i fazy pucharowej stworzono drugą rundę. Tym razem pozostawały już tylko dwie 4-zespołowe grupy, gdzie grano systemem każdy z każdym. Zwycięzcy tych grup mierzyli się ze sobą w finale, a reprezentacje z drugich miejsc w meczu o trzecią lokatę. Tym samym zwiększono liczbę spotkań z 32 do 38. 

Podział na grupy na Mistrzostwach Świata w Niemczech prezentował się następująco: 

  • Grupa A: RFN, NRD, Chile, Australia 
  • Grupa B: Jugoslawia, Szkocja, Brazylia, Zair 
  • Grupa C: Holandia, Szwecja, Bułgaria, Urugwaj 
  • Grupa D: Włochy, Polska, Argentyna, Haiti 

Zaszła jeszcze jedna zmiana. Od tego mundialu medale otrzymywali wszyscy “półfinaliści”. Za pierwsze miejsce dawano medal złoty, za drugie – pozłacany, trzecie – srebrny i czwarte – brązowy. Taki format nagród utrzymano aż do roku 1998. 

Mundial 1974: Grupa A 

W grupie A tradycyjnie znajdował się gospodarz, reprezentacja RFN, która po trzecim miejscu na MŚ 1970 i wygranych Mistrzostwach Europy w 1972 roku była uważana za głównego faworyta do złota. Drużyna Helmuta Schona rozpoczęła od zwycięstwa 1:0 z Chile, podczas którego doszło do historycznego wydarzenia. Chilijczyk Carlos Caszelly otrzymał pierwszą w historii MŚ czerwoną kartkę. W następnej kolejce RFN pewnie pokonało 3:0 Australię, dla której był to pierwszy występ na mundialu. Bardzo dobrze radziło sobie również NRD. 

Po pokonaniu Australijczyków i remisie z Chile zwycięstwo z RFN zapewniało im pierwsze miejsce w grupie. To był pierwszy i ostatni mecz pomiędzy Niemcami Wschodnimi, a Zachodnimi. I niespodziewanie górą z tego spotkania wyszło NRD pokonując sąsiadów 1:0. Pojawiła się teoria, że reprezentacja RFN specjalnie odpuściła ten mecz, ponieważ chciała uniknąć Holandii i Brazylii w drugiej rundzie. Jednakże, w czasie rozgrywania tego spotkania sytuacja w innych grupach nie była jeszcze rozstrzygnięta, a zarówno Canarinhos, jak i Oranje po dwóch kolejkach nie mieli kompletu punktów, więc podejrzenia te trzeba wyrzucić do kosza. 

REKLAMA
ZespółMWRPBr+Br−+/−Pkt
 NRD321041+35
 RFN320141+34
 Chile302112-12
 Australia301205-51
tabela grupy A

Mundial 1974: Grupa B 

Kto przyciągnął największe zainteresowanie neutralnych widzów w grupie B? Nie była to ani Jugosławia, ani nawet obrońcy tytułu z Brazylii. Wszyscy byli ciekawi, co pokaże reprezentacja Zairu. Debiutant na Mistrzostwach Świata i pierwsza reprezentacja w historii światowego czempionatu, która reprezentowała tzw. Czarna Afrykę. Zair rozpoczął od spotkania ze Szkocją. – Co będzie, jeśli przegramy z Zairem? Trzeba będzie się spakować i jechać do domu – mówił przed meczem selekcjoner Szkotów, Willie Ormond. Jego podopieczni wygrali tylko 2:0 głównie dlatego, że świetnie spisywał się bramkarz Zairu, Mwamba Kazadi, który bronił bez rękawic. W następnym meczu z Jugosławią Kazadi opuścił boisko po trzeciej straconej bramce, a szkoleniowiec wprowadził mierzącego 168 cm Alberta Tubilandu Ndimbiego. Skończyło się 0:9. Skąd taki spadek formy piłkarzy? Po meczu ze Szkocją dowiedzieli się, że nie dostaną od prezydenta kraju, Mobutu Sese Seko wcześniej obiecanych premii. Co gorsza, po meczu z Jugosławią pewnie tylko żałowali, że wywalczyli awans na mundial. 

Akcja, z które piłkarze Zairu zostali najbardziej zapamiętany odbyła się w meczu z Brazylią. Rywale przygotowywali się do wykonania rzutu wolnego, kiedy jeden z zawodników Zairu wybiegł z muru i wybił piłkę, jak najdalej. Dlaczego? – Po dwóch porażkach Mobutu Sese Seko przysłał do Niemiec prezydencką straż, by nas nastraszyła. Żołnierze zamknęli hotel przed dziennikarzami i powiedzieli, że jeśli przegramy z Brazylią 0:4 nikt nie wróci do domu – wspominał Ilunga Mwepu. Brazylia za to – po dwóch wcześniejszych remisach – potrzebowała wygranej trzema bramkami, aby wyjść z grupy. Po meczu zawodnicy obu drużyn mogli odetchnąć z ulgą. Wynik 3:0 satysfakcjonował obie ekipy. 

Z pierwszego miejsca – dzięki wysokiej wygranej z Zairem – wyszła Jugosławia. O wielkim pechu mogli mówić z kolei Szkoci. Z wygraną i dwoma remisami musieli wracać do domu. To pierwszy przypadek w historii MŚ, kiedy drużyna, która nie przegrała żadnego meczu odpadła w fazie grupowej.

ZespółMWRPBr+Br−+/−Pkt
 Jugosławia3120101+94
 Brazylia312030+34
 Szkocja312031+24
 Zair3003014-140
tabela grupy B

Mundial 1974: Grupa C 

W grupie C imponowała Holandia i jej futbol totalny. Zwycięstwa nad Urugwajem i Bułgarią przy remisie ze Szwecją zapewniły im pierwsze miejsce w grupie z zaledwie jedną straconą bramką. Wszyscy zachwycali się ich przygotowaniem fizycznym, wybieganiem i ofensywną grą przy zachowywaniu organizacji w tyłach. 

Jeszcze lepiej w defensywie prezentowała się Szwecja. Skandynawowie nie stracili żadnego gola, ale sami tylko przeciwko Urugwajowi trafiali do siatki i to wystarczyło na awans do drugiej rundy z drugiej pozycji. Urusi, którzy regularnie wychodzili z grupy na mundialach rozczarowali i jeden punkt nie wystarczył nawet na wyprzedzenie Bułgarii.

ZespółMWRPBr+Br−+/−Pkt
 Holandia321061+55
 Szwecja312030+34
 Bułgaria302125-32
 Urugwaj301216-51
tabela grupy C

Mundial 1974: grupa D 

Wreszcie wkraczamy do grupy, w której rywalizowała reprezentacja Polski. Przed turniejem oczekiwania w kraju – mówiąc eufemistycznie – nie były wygórowane. W skrócie – nie przynieść wstydu. A trafiliśmy do naprawdę trudnej grupy z Włochami, czyli finalistą poprzednich MŚ i Argentyną. Awans do drugiej rundy jawił się jako mission impossible. 

Na mecz z Argentyną Kazimierz Górski zaskoczył przede wszystkim przy wyborze napastnika. Bohater z Wembley, Jan Domarski usiadł na ławce, a w wyjściowym składzie pojawił się Andrzej Szarmach, który dotychczas grał głównie w młodzieżówce. 8 minut po pierwszym gwizdku selekcjoner mógł tylko odbierać gratulację. Polska prowadziła już 2:0, a drugiego gola dołożył właśnie Szarmach. Ostatecznie sensacyjnie pokonaliśmy Argentyńczyków 3:2. Następny przystanek – Haiti. Polacy nie pozostawili złudzeń debiutantowi i pokonali ich 7:0, a Szarmach popisał się hat-trickiem.

Po meczu wyszła na jaw informacja, że jeden z zawodników został złapany na dopingu.

Niemiecka prasa podejrzewała, że był to Antoni Szymanowski, ale na całe szczęście była w błędzie. To obrońca Haiti Ernst Jean-Joseph stosował niedozwolone środki. Po tym spotkaniu byliśmy już pewni awansu do drugiej rundy, ale najpierw trzeba było zagrać mecz z Włochami. Polacy wygrali po raz kolejny po bramkach Szarmacha i Deyny. Temu drugiemu podczas uderzenia, które trafiło do siatki pękł but i w przerwie musiał wymienić obuwie. Polska jako jedyna drużyna na mundialu w Niemczech zakończyła fazę grupową z kompletem punktów, a ponadto strzelili najwięcej goli. 

Na drugim miejscu uplasowała się Argentyna, która wyprzedziła Włochów lepszą różnicą bramek. Haiti z kolei pojechało do domu z bagażem 14 bramek, ale mogli przynajmniej być ukontentowani tym, że przeciwko Argentynie i Włochom trafiali do siatki. Na kartach historii szczególnie zapisała się bramka przeciwko Squadra Azzura w ich debiutanckim meczu. Włoski bramkarz, Dino Zoff przyjeżdżał na MŚ z imponującą liczbą minut bez straconego gola. A po 1147 minutach serię przerwał Manno Sanon wyprowadzając swój zespół na prowadzenie. Tak więc i Haitańczycy mieli swoją chwilę chwały na boiskach w RFN.

ZespółMWRPBr+Br−+/−Pkt
 Polska3300123+96
 Argentyna311175+23
 Włochy311154+13
 Haiti3003214-120
tabela grupy D

Mundial 1974: runda druga – Grupa 1 

Po fazie grupowej reprezentacje zostały podzielone na dwie grupy. Pierwszą czwórkę tworzyli: NRD, Brazylia, Holandia i Argentyna. Najlepsza okazała się reprezentacja Oranje wygrywając wszystkie mecze i nie tracąc gola. Holendrzy upokorzyli szczególnie Amerykę Południową ogrywając Urugwaj (jeszcze w grupie), Brazylię i Argentynę z łącznym bilansem bramek 8:0.

Holandia była niesamowicie mocna w roku 1974. Ich selekcjoner, Rinus Michels prawie dekadę temu rozpoczął rewolucję w futbolu. Swoją filozofię tłumaczył to w najprostszy możliwy sposób: “Gdy jesteśmy przy piłce chcemy, by boisko było jak największe. Gdy ją tracimy, zawężamy pole gry i powodujemy, że staje się ono małe”. Grę Holandii, opartą na szaleńczym jak na tamte czasy pressingu oraz dużej wymianie pozycji nazwano futbolem totalnym. Wprawdzie już wcześniej wymiana pozycji była celowym elementem taktyki choćby Złotej Jedenastki Węgier to jednak Oranje robili to w innowacyjny sposób. Mało kto miał przypisaną konkretną pozycję, nawet obrońcy byli odpowiedzialni za ofensywę. Każdy atakował i każdy bronił. Jak to podsumował Johan Cruyff – rywale nie mieli pojęcia, co się dzieje. Zresztą, spójrzcie na filmik poniżej. Wówczas tak agresywny pressing do rywala z piłką był ogromną innowacją.

Słowa byłego selekcjonera Brazylii, Joao Saldanhi przed mundialem w 1970 roku cztery lata później zyskały na aktualności. Futbol został zdominowany przez organizację i stał się o wiele bardziej wymagający fizycznie. Dlatego też reprezentacja Canarinhos nie zachwycała na MŚ 1974. Winą powszechnie obarczano selekcjonera Mario Zagallo, ale oprócz zachodzącej w futbolu rewolucji warto odnotować, że z jedenastki, która 4 lata wcześniej sięgnęła po Złotą Nikę i była uznawana za najlepszą reprezentację w historii w RFN zostało tylko dwóch zawodników – Jairzinho i Rivelino. Patrząc na okoliczności druga lokata i pojedynek o 3. miejsce na horyzoncie Brazylijczycy powinni uznać za sukces.

ZespółMWRPBr+Br−+/−Pkt
 Holandia330080+86
 Brazylia32013304
 NRD301214-31
 Argentyna301227-51
tabela grupy 1

Mundial 1974: runda druga – Grupa 2 

Reprezentacja Polski drugą rundę zaczęła od rywalizacji ze Szwecją. Dwa dni przed spotkaniem trener Kazimierz Górski dał zawodnikom wolny wieczór. Warunek był tylko jeden – przed 23:00 piłkarze mają być już w hotelu. Deyna, Gorgoń, Bulzacki, Kalinowski i Musiał pojawili się pół godziny po wyznaczonym czasie. Złapał ich selekcjoner, z którym w dyskusję wdał się tylko Musiał, a reszta uciekła do swoich pokojów. Następnego dnia Górski ogłosił, że Musiał złamał regulamin i przez to pojedzie do domu. Drużyna wstawiła się za zawodnikiem, a trener postawił ultimatum: jeśli pokonacie Szwecję Musiał zostanie w Niemczech. Jeśli nie – wraca do Polski. 

Na ile była to psychologiczna zagrywka ze strony Górskiego możemy się tylko domyślać. Wiemy jednak, że Pan Kazimierz potrafił zarządzać grupą, więc musiał mieć w tym jakiś cel. Adam Musiał na mecz ze Szwecją oczywiście nie wyszedł i zastąpił go Zbigniew Gut. Tym samym Górski dokonał dopiero pierwszej zmiany na turnieju. Zmotywowana drużyna pokonała Szwecję 1:0 po bramce Grzegorza Laty. Drugim głównym bohaterem spotkania został Jan Tomaszewski, który obronił rzut karny. Na mecz z Jugosławią Adam Musiał wrócił do wyjściowej jedenastki, a Polska wygrała 2:1 po bramkach Kazimierza Deyny (z karnego) i znów Grzegorza Laty. Kontuzją to spotkanie okupił niestety Szarmach, co – jak się później okazało – miało duże znaczenie przy następnym meczu. 

Mecz na wodzie i walka o srebro 

Po dwóch kolejkach Polacy i RFN mieli komplet punktów, więc bezpośredni pojedynek miał zdecydować o tym, kto zagra w finale. Przed spotkaniem przez Frankfurt przeszła ogromna ulewa. Boisko było pełne kałuż i nie nadawało się do gry. Niemcom ta sytuacja odpowiadała. Po pierwsze, ze względu na lepszą różnicę bramek, do awansu do finału wystarczał im remis, a wiadomo, że na wodzie łatwiej się broni niż atakuje. Druga sprawa – to Polacy byli zespołem, który lepiej operował piłką (z dzisiejszej perspektywy to nie do pomyślenia). Po trzecie, mistrz gry w powietrzu Andrzej Szarmach był kontuzjowany. 

Rzekomo sędzia dopiero pod naciskiem gospodarzy podjął decyzję o rozegraniu spotkania jeszcze tego samego dnia. Nasi rodacy długo byli w grze. Najpierw Tomaszewski obronił jedenastkę wykonywaną przez Hoenessa, co sprawiło, że był pierwszym bramkarzem na MŚ, który obronił dwa rzuty karne w trakcie jednego turnieju. Na kwadrans przed końcem jednak marzeń o finale pozbawił nas Gerd Muller. 

ZespółMWRPBr+Br−+/−Pkt
 RFN330072+56
 Polska320132+14
 Szwecja310246-22
 Jugosławia300326-40
tabela grupy 2

Po porażce z RFN w naszym obozie pojawiło się sporo luzu. Wiedzieliśmy, że jakikolwiek wynik w meczu o 3. miejsce nie zmieni postrzegania reprezentacji przez nasz naród. Dla wszystkich Polaków i tak byli bohaterami. W szeregach Brazylii sytuacja była zupełnie odmienna, dlatego piłkarze chcieli zagrać, jak najlepiej i na spotkanie z Polską wyszli trochę przemotywowani. Jedyną bramkę strzelił Grzegorz Lato i z siedmioma golami nasz rodak został królem strzelców Mistrzostw Świata.

6 lipca 1974
16:00
Brazylia 0:1 Polska
Lato 76′
mecz o 3. miejsce

A na koniec i tak wygrywają Niemcy 

Finał Mistrzostw Świata miał sporo podobieństw do meczu finałowego sprzed 20 lat. Wówczas RFN też nie było faworytem do zwycięstwa. Mierzyło się z drużyną zdecydowanie najlepszą na całym turnieju, która zachwycała każdego kibica. Drużyną innowacyjną, wprowadzającą do świata futbolu nowe trendy. Nawet sam Pele przepowiadając finał Polska – Holandia użył słów, że byłoby to “zwycięstwo pięknego i skutecznego futbolu nad solidną szarością piłki w RFN”. Znów cały świat był przeciwko Niemcom. W Bernie udało im się zatrzymać Węgrów, choć przyczyny zwycięstwa długo były kwestionowane. W Monachium mieli atut w postaci własnych kibiców. 

Dla gospodarzy zaczęło się fatalnie. Już w drugiej minucie Neeskens trafił z rzutu karnego i Holandia objęła prowadzenie. Ale nie o sam rzut karny chodzi. Holendrzy od momentu rozpoczęcia spotkania do trafienia do siatki (a zajęło im to 80 sekund) nie dali rywalom nawet dotknąć piłki. Do faulu w polu karnym na Cruyffie wymienili 16 podań. Wydawało się, że są nie do zatrzymania. A jednak. Nic bardziej mylnego. RFN w 25. minucie wyrównało stan meczu za sprawą Paula Breitnera, a trafienie Gerda Mullera tuż przed przerwą okazało się ostatnim w tym spotkaniu. Dla niemieckiego napastnika był to wyjątkowy gol, ponieważ po jego zdobyciu został najlepszym strzelcem w historii Mistrzostw Świata (14 goli). Franz Beckenbauer dotrzymał obietnicy danej swojemu tacie 20 lat temu, kiedy wspólnie witali Mistrzów Świata. Teraz to on mógł wznieść puchar dla najlepszej drużyny globu. Znamienne, że w tych zwycięstwach było tak dużo punktów wspólnych. 

7 lipca 1974
16:00
Holandia 
Neeskens 2′ (k.)
1:2RFN
Breitner 25′ (k.)
Müller 43′
finał

Czego zabrakło Holandii? 

Być może pokory. Już przed meczem myśleli, że są mistrzami świata, a w historii mundiali zdarzały się już takie przypadki (1950 rok, Brazylia i pamiętne Maracanazo). Holandia 1974 może podać sobie rękę z Węgrami 1954. Obie reprezentacje nie zdobyły złota będąc bez wątpienia najlepszą drużyną na turnieju, ale obie pozostawiły po sobie dziedzictwo. Zaprzeczyły utartemu frazesowi, że o przegranych nikt nie pamięta. – Tamta porażka rozsławiła nas bardziej niż rozsławiłoby nas jakiekolwiek zwycięstwo – mówił Johan Cruyff, moralny zwycięzca MŚ w 1974 roku. 

Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. Z tym powiedzeniem wcale nie trzeba było czekać na Gary’ego Linekera i MŚ 1990. 16 lat wcześniej również było aktualne.

***

Zapoznaj się z historią wcześniejszych mundiali:

Bibliografia:

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ