Liverpool cofnął się w rozwoju. 5 wniosków po 27. kolejce Premier League

Arsenal nie zwalnia tempa w wyścigu o mistrzostwo, ale Manchester City dotrzymuje im kroku. Coraz ciekawiej robi się za to w walce o TOP 4, nie mówiąc już o grze o utrzymanie. Ponadto w 27. kolejce Premier League doszło do kilku ciekawych zdarzeń. Dlaczego Liverpool po wygraniu 7:0 z Manchesterem United przegrał z Bournemouth? Oglądanie której drużyny omijać szerokim łukiem? Kto jest kluczową postacią dla Marco Silvy? Zapraszamy na nasze wnioski.

Liverpool cofnął się do początku kadencji Jurgena Kloppa

Jurgen Klopp jest już na Anfield ponad 8 lat. Jego początki to z dzisiejszej perspektywy już prehistoria, ale jeśli przypomnimy sobie cechy charatekryzujące wówczas zespół Niemca to są one podobne z tymi, które The Reds posiadają w obecnym sezonie. Po pierwsze – kiepska defensywa. Wczesny Liverpool Kloppa grał według zasady „nieważne ile stracimy, musimy strzelić jedną więcej od rywala”. W ostatnich latach ekipa z Anfield zawsze miała jedną z najlepszych defensyw w lidze, ale w obecnym sezonie znowu wrócili do początków. O ile liczba straconych goli nie wygląda źle, tak statystycznie jest znacznie gorzej. Tylko Fulham dopuściło do większej liczby „big chances”, a współczynnik goli oczekiwanych straconych (xGC) są na 11. miejscu.

REKLAMA

Druga kwestia – mecze z najsłabszymi i najsilniejszymi. Na początku ery Jurgena Kloppa Liverpool był nazywany „Robin Hoodem Premier League”, który zabierał punkty bogatym, a oddawał biednym. W obecnym sezonie The Reds działają według podobnego schematu. Potrafili wygrać z Manchesterem City i United, Tottenham oraz dwa razy ograć Newcastle, natomiast z dziewięciu zespołów, które walczą obecnie o utrzymanie przegrywali z czterema (Bournemouth, Leeds, Nottingham, Wolves) i z dwoma remisowali (Everton, Crystal Palace). Wynika to przede wszystkim z charakterystyki zespołu, który zdecydowanie lepiej czuje się w szybkich atakach, a ma problemy, gdy rywal się zamuruje. Z Bournemouth ich sytuacje wykreowane z gry zostały wycenione na zaledwie 0,52 xG.

Bournemouth 1:0 Liverpool

Crystal Palace to najgorszy zespół do oglądania w Premier League

Crystal Palace w 2023 roku jeszcze ani razu nie wygrało w Premier League. Od wznowienia rozgrywek po Mistrzostwach Świata w 12 meczach trafili do siatki 6 razy, z czego zaledwie raz (!) z gry, reszta to gole po stałych fragmentach. Co więcej, to był trzeci mecz z rzędu, w którym Orły nie oddały ani jednego celnego strzału. Przykro patrzy się na ten zespół po Mistrzostwach Świata mając w pamięci, że przecież w tym samym składzie personalnym potrafili czarować w ofensywie.

Z Manchesterem City nigdy łatwo nie jest, ale podejście do meczu Palace było bardzo minimalistyczne. Maksimum, które mogli wyciągnąć to było 0:0. Zespół Patricka Vieiry może i dobrze się bronił, może i nie dopuszczał rywali do wielu sytuacji, ale nie można liczyć na dobry wynik z Manchesterem City biegając za piłką przez 90 minut i nie mając żadnego pomysłu na kontry. 4 strzały, 0,18 xG, żadnej groźnej sytuacji. Patrick Vieira od dłuższego czasu nie wykorzystuje potencjału ofensywnego swojej ekipy, a regularne trzymanie na ławce Eberechiego Eze może podchodzić pod działanie na szkodę klubu.

Crystal Palace 0:1 Manchester City

Chcesz wygrać z Arsenalem? Nie otwieraj się za bardzo

Mecz z Fulham był dla Arsenalu inny od tych, które rozgrywali w poprzednich tygodniach. W ostatnich spotkaniach zespół Mikel Artety bardzo często musiał mierzyć się z bardzo głęboko broniącymi rywalami, którzy okopywali się całym zespołem we własnej tercji obronnej. Fulham zagrało inaczej. Wyszło na boisko z otwartą przyłbicą i nie bało się zakładać wysokiego pressingu. Niemniej jednak, dla Arsenalu był to scenariusz idealny. Podopieczni Mikela Artety operowali piłką bardzo szybko i dokładnie, często grając na jeden kontakt, przez co rywale mieli bardzo trudne zadanie, aby odebrać im futbolówkę. Gracze atakujący często wymieniali się pozycjami, grali kombinacyjnie i nie mieli problemów, aby tworzyć kolejne sytuacje bramkowe.

Możemy spodziewać się, że w następnych tygodniach Kanonierzy znów będą musieli kombinować, jak skruszyć mur postawiony przez przeciwnika tuż przed własnym polem karnym. Jeśli trenerzy przeanalizują sobie ten mecz to dojdą do wniosku, że jeśli nie założysz pressingu idealnie na Arsenal to skończy się to źle. Mimo, że w Premier League są zespoły, które potrafią pressować to przewidujemy, że wiele szkoleniowców na mecz z Arsenalem przyjmie bardziej zachowawczą taktykę.

Fulham 0:3 Arsenal

REKLAMA

Fulham bez Joao Palhinhi to inny zespół

1:4 z Newcastle u siebie. 2:3 z Brentford na wyjeździe. 0:3 z Arsenalem na własnym stadionie. Tak wyglądają wyniki Fulham w meczach, w których brakowało Joao Palhinhi. We wszystkich tych spotkaniach Portugalczyk pauzował za żółte kartki i jego absencja przynosiła dla Marco Silvy fatalne konsekwencje. Bez Joao Palhinhii Fulham przede wszystkim nie jest w stanie grać na tak wysokiej intensywności i bardzo dobrze było to widać w meczu z Arsenalem. The Cottagers zostawiali rywalom za dużo miejsca i brakowało agresywniejszego doskoku w środku pola.

A w tym specjalizuje się właśnie Joao Palhinha. Były piłkarz Sportingu w obecnym sezonie wykonał najwięcej prób odbiorów i także najczęściej odbierał piłkę. Kiedy go nie ma (taki styl gry prowadzi też do dużej liczby fauli, a w konsekwencji kartek) – zespół wyraźnie to odczuwa. W trzech meczach stracili aż 10 goli, co wygląda bardzo słabo nawet pomimo trudnych rywali. Dla porównania – po mundialu Fulham z Palhinhą w 10 meczach ani razu nie straciło więcej niż jednego gola. Gdy odbywał pauzę za kartki – jego koledzy dwukrotnie przyjęli 3 gole.

Manchester United musi zacząć oglądać się za siebie

Po Mistrzostwach Świata Czerwone Diabły były w fantastycznej formie i w pewnym momencie zaczęto spekulować, że mogą się jeszcze włączyć do walki o mistrzostwo Anglii. Po porażce z Liverpoolem (0:7) oraz remisie z Southampton (0:0) strata do Arsenalu wynosi już 16 punktów (MU ma jeden zaległy mecz), a czerwona kartka dla Casemiro, przez którą Brazylijczyk został zawieszony na 4 mecze sprawia, że zespół Erika ten Haga musi zacząć oglądać się za siebie, aby spokojnie zapewnić sobie miejsce w pierwszej czwórce.

Casemiro opuści mecz z Fulham w Pucharze Anglii oraz trzy ligowe spotkania – z Newcastle (wyjazd), z Brentford (u siebie) i z Evertonem (u siebie). Możecie odbić piłeczkę przytaczając statystykę, że kiedy niedawno pauzował za czerwoną kartkę to zespół zdobył 7 na 9 możliwych punktów, jednak niepokojące było to, że dość długimi fragmentami rywale stwarzali sobie lepsze okazje, a Manchester United miał problemy z budowaniem akcji. Każdy z ich czterech następnych rywali to ekipa bardzo mocna fizycznie i potrafiąca pressować. Erik ten Hag będzie musiał znowu się nagłowić, aby wymyślić odpowiednią taktykę, ponieważ bez Casemiro ciężko będzie im wygrać fizyczną walkę o środek, a w kadrze brakuje pomocników czujących się komfortowo z piłką przy nodze, dzięki czemu United mogłoby kontrolować mecz.

Co jeszcze działo się w 27. kolejce Premier League?

  • Po ponad miesiącu mecz wreszcie wygrało Newcastle, które nadal jest blisko miejsca premiowanego grą w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Z Wolves (2:1) fragmentami mogliśmy zauważyć najlepsze cechy zespołu Eddiego Howe’a z tego sezonu – intensywność, wysoki pressing i produktywne ataki skrzydłami.
  • Na Goodison Park kończą się serie bez porażki. Miesiąc temu podopieczni Seana Dyche’a przerwali Arsenalowi serię 13 takich meczów, a w sobotę po 12 spotkaniach bez przegranej poległo tam Brentford.
  • Coraz więcej argumentów w walce o utrzymanie ma Southampton. Za nowego trenera Rubena Sellesa zespół gra bardziej odważnie i stara się częściej pressować, co przynosi efekty. W 4 meczach pod wodzą hiszpańskiego szkoleniowca stracili tylko 1 gola. Ich największym problemem jest to, że… inni też wygrywają.
  • Trzeci mecz z rzędu licząc wszystkie rozgrywki wygrała Chelsea. W ten weekend pokonali 3:1 Leicester. Choć w ich grze nadal znajdziemy sporo mankamentów to zespół Grahama Pottera po przejściu na trójkę obrońców i bardziej pragmatyczną grę prezentuje się lepiej.
  • Dla Tottenhamu nadal regularnie strzela Harry Kane. Anglik w wygranym 3:1 meczu z Nottingham Forest ustrzelił dublet dobijając do dwudziestu bramek w obecnym sezonie. Biorąc pod uwagę jak często pisze się o niefunkcjonującej ofensywie Kogutów – Kane rozgrywa genialny sezon.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,735FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ