Formuła 1. Jak Verstappen i Hamilton walczyli o tytuł — cz.2

Przed Wami druga część podsumowania batalii, jaką w 2021 roku stoczyli między sobą Max Verstappen i Lewis Hamilton. Poprzednią część zakończyliśmy na niezwykłym wyścigu w Baku. Jak dalej toczyły się losy obu kierowców w walce o prymat w Formule 1? Zapraszam do lektury.

REKLAMA

Hattrick Maxa

Francja

Wyścig na Paul Ricard miał być nudny i przewidywalny. Mercedes miał mieć we Francji przewagę i pomimo pole position zdobytego przez Verstappena, to szanse Hamiltona były oceniane wyżej. Sam wyścig zaczął się zresztą dla Brytyjczyka świetnie. Verstappen popełnił błąd na pierwszym okrążeniu i stracił prowadzenie na rzecz Lewisa. Tym razem jednak stratedzy Red Bulla okazali się sprytniejsi od Mercedesa. Verstappen pojechał na dwa pit-stopy i na świeższym komplecie opon dopadł Hamiltona na przedostatnim okrążeniu. Brytyjczyk nie miał jak się bronić i musiał zadowolić się „tylko” drugim miejscem.

Strategia przyniosła Red Bullowi zwycięstwo w GP Francji.

Styria i Austria

Kolejnym przystankiem czekającym na kierowców Formuły 1 był Red Bull Ring. Sama nazwa toru wskazywała, kto powinien być faworytem do sięgnięcia w Austrii po dublet. Verstappen był na Red Bull Ringu nie do zatrzymania i pewnie sięgnął po zwycięstwo zarówno w GP Styrii, jak i w GP Austrii.

Max okazał się bezkonkurencyjny w obu wyścigach na Red Bull Ringu.

Największy konkurent Holendra musiał skupić się podczas tych dwóch weekendów na minimalizowaniu strat. O ile Grand Prix Styrii okazało się dla Hamiltona całkiem udane (kolejne 2. miejsce), o tyle jednak na Grand Prix Austrii siedmiokrotny mistrz świata wylądował poza podium. Podczas drugiego wyścigu na Red Bull Ringu kierowca Mercedesa uszkodził na tarce swój samochód. Wskutek tego musiał uznać wyższość nie tylko Maxa, ale też Bottasa oraz Lando Norrisa. Nawiasem mówiąc, rodak Hamiltona w barwach McLarena zaliczał spektakularną pierwszą część sezonu.

Ten manewr dał Lando Norrisowi podium w GP Austrii.

Zarówno Red bull, jak i Max Verstappen byli na fali. Po trzech zwycięstwach z rzędu kierowca Red Bulla jechał na GP Wielkiej Brytanii z niemałą przewagą 32 punktów. Tam jednak różnica punktów miała się drastycznie skurczyć.

Silverstone

W Wielkiej Brytanii wydarzyło się coś, co wielu ekspertów przewidywało od początku sezonu. Zażarta walka pomiędzy dwoma rywalami doprowadziła do przedwczesnego zakończenia wyścigu dla jednego z nich.

Kraksa Verstappena, triumf Hamiltona

Po wygranym sobotnim sprincie, z pole position do wyścigu startował Verstappen. Od początku musiał odpierać wściekłe ataki Lewisa Hamiltona, który nie chciał sobie pozwolić na porażkę przed własną publicznością. Po kilku pojedynkach na pierwszym okrążeniu doszło między Holendrem a Brytyjczykiem do kontaktu. Kierowca Red Bulla uderzył w bandy z ogromną siłą i musiał zostać przewieziony do szpitala na kontrolne badania.

Na Silverstone obaj kierowcy nie zamierzali odpuszczać.

Kolizja pomiędzy oba kierowcami została przez sędziów wyceniona na 10 sekund kary dla Hamiltona. Po odbyciu kary w alei serwisowej Lewis ruszył w pogoń za zwycięstwem. Jego szarża okazała się udana. Brytyjczyk dopadł prowadzącego przez większość czasu Leclerca na przedostatnim okrążeniu i sięgnął po zwycięstwo przed własną publicznością.

Lewis wpadł w ekstazę po zwycięstwie na Silverstone.

Po tym wyścigu na siedmiokrotnego mistrza świata spadła fala krytyki. Kraksa na Silverstone była analizowana na tysiące sposób i do czerwoności rozpaliła kibiców Formuły 1 na całym świecie. Zainteresowanie rywalizacją Verstappena i Hamiltona osiągnęło masę krytyczną.

We are racers, we are gonna race hard but fair

Przed kolejnym Grand Prix dyskusje na temat wydarzeń na Silverstone wciąż nie cichły. Można powiedzieć, że ich kres zadała dopiero wspólna konferencja Maxa i Lewisa przed weekendem na Węgrzech. Wtedy to Holender w dosadnych słowach stwierdził, że należy skupić się na następnych wyścigach, a jego rywalizacja z kierowcą Mercedesa dalej będzie ostra, ale z zachowaniem respektu.

REKLAMA
Verstappen i Hamilton skupiali się na ściganiu, a nie szukaniu kontrowersji.

Zostawiliśmy zatem za sobą Silverstone. W kolejnej rundzie Formuły 1 również miało dziać się naprawdę wiele.

Hungaroring

Szalony start

Wyścig o Grand Prix Węgier był absolutnie spektakularny. Wszystko zaczęło się od chaosu na pierwszym zakręcie. Wtedy to Bottas i Stroll stracili panowanie nad swoimi bolidami, a jedną z ofiar tych zdarzeń był Max Verstappen. Auto Holendra uległo uszkodzeniu i kierowcy Red Bulla w tym wyścigu pozostała walka o przetrwanie. Skończyło się to ostatecznie 9. miejscem.

Chaos na pierwszym zakręcie wyścigu o GP Węgier.

Szalony restart

Po uprzątnięciu toru i wyjechaniu samochodów z alei serwisowej kierowcy zauważyli, że tor zaczął przesychać. Przed restartem prawie wszyscy zjechali więc znów do alei serwisowej na wymianę ogumienia. Jedynym, który stawił się na polach startowych z przejściowymi oponami, był Lewis Hamilton. Ta decyzja oznaczała, że Brytyjczyka czeka mozolne przebijanie się do przodu w dalszej fazie wyścigu.

Ikoniczny już restart wyścigu o GP Węgier.

Piękna walka i nieoczekiwany zwycięzca

Hamilton mimo tych przeciwności losu mógłby nawet na Węgrzech wygrać, gdyby nie Fernando Alonso. Hiszpan przez długi okres czasu nie pozwalał kierowcy Mercedesa się wyprzedzić. Między innymi dzięki heroicznej postawie Fernando, po zwycięstwo sięgnął inny kierowca Alpine — Esteban Ocon. Lewis ostatecznie został sklasyfikowany na drugiej pozycji po dyskwalifikacji Sebastiana Vettela.

Walka Hamiltona i Alonso była ozdobą fantastycznego wyścigu na Hungaroringu.

Hungaroring był ostatnim przystankiem Formuły 1 przed wakacyjną przerwą. Po jedenastu rundach na prowadzeniu w klasyfikacji kierowców znalazł się Hamilton z sześcioma punktami przewagi nad Verstappenem. Do dalszych losów tej niezwykłej rywalizacji wrócimy w trzeciej części podsumowania walki o tytuł mistrza świata.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ