Manchester United – zapomnieć, ale wyciągnąć wnioski

To nie tak miało wyglądać. W sezonie 2020/21 Manchester United zdobył wicemistrzostwo Anglii i chcąc zrobić krok w przód pozwalający włączyć się do walki o tytuł dokonali solidnych wzmocnień. Czerwone Diabły zasilili: jeden z najlepszych piłkarzy w historii tej dyscypliny, Crisitano Ronaldo, najlepszy skrzydłowy Bundesligi, Jadon Sancho i jeden z najbardziej utytułowanych środkowych obrońców na świecie, Raphael Varane. Ponadto zespół nie stracił żadnego ważnego ogniwa. Jakim cudem zatem Manchester United z 2. miejsca spadł na 6-te z dorobkiem o 16 punktów gorszym?

Miłe złego początki

Pierwsze mecze tego sezonu nie zapowiadały katastrofy, jaka miała nadejść kilka miesięcy później (bo choć 6. miejsce nie jest tragicznym wynikiem to jednak styl i okoliczności, w jakich zostało zdobyte – już tak). Manchester United w gruncie rzeczy był tym samym zespołem, który kończył poprzedni sezon. Trzymali się w czubie tabeli, choć ich gra nie była doskonała. W niektórych meczach byli zbyt łatwi do skontrowania, w innych nie mieli pomysłu, jak rozmontować głęboko ustawioną defensywę rywala, a czasem przegrywali środek pola i nie potrafili przejąć kontroli nad meczem. Mimo tych mankamentów z większości spotkań udawało się wyciągać korzystny wynik, często dzięki indywidualnym umiejętnościom poszczególnych zawodników. Pomagał w tym Cristiano Ronaldo, przede wszystkim w Lidze Mistrzów, ale świetny początek sezonu miał też choćby Mason Greenwood, a w bramce dobrze spisywał się David De Gea.

REKLAMA

Na brak wyraźnego progresu względem poprzedniego sezonu można było znaleźć proste i sensowne wytłumaczenie – potrzeba czasu. Ronaldo od razu zaczął strzelać gole, ale determinował zespół do zmiany funkcjonowania. Jadon Sancho miał bardzo słaby początek, więc czekano aż przejdzie proces aklimatyzacji i uwolni potencjał. Niemniej jednak, brak wzmocnień do środka pola pozostawiał wśród fanów obawy. Po zamknięciu okienka transferowego wielu ekspertów powtarzało, że Manchester United jest o klasowego defensywnego pomocnika od mistrzostwa Anglii. Na boisku już wtedy również było widać, że największym problemem Czerwonych Diabłów jest środek pola.

Manchester United zmienił trenera

W pewnym momencie wszystko zaczęło się jednak sypać. W Lidze Mistrzów zespół nie przekonywał i utrzymywał się na pozycji lidera dzięki golom Ronaldo w końcówkach spotkań, a w Premier League coraz częściej tracili punkty. Momentem kulminacyjnym była kontuzja Raphaela Varane’a. Bez Francuza po przerwie reprezentacyjnej Man United przegrało 2:4 z Leicester i 0:5 z Liverpoolem. W obu spotkaniach zespół był fatalnie poukładany taktycznie i źle zorganizowany w defensywie. Minęły dwa miesiące, a Ole Gunnar Solskjaer nie tylko nie poprawił gry solidnie wzmocnionego zespołu, ale także sprawił, że drużyna cofała się w rozwoju. Wówczas mało kto uważał Norwega za odpowiedniego kandydata na stanowisko trenera w Manchesterze United. Wydawało się, że Solskjaer to podobny przypadek, jak Frank Lampard w Chelsea – dobry menedżer na okres przejściowy, ale za słaby, aby walczyć o największe laury.

Z takiego założenia wyszli chyba też działacze na Old Trafford. Trener dostał jeszcze kilka meczów na wyjście z kryzysu, ale trzy mecze później, po porażce 1:4 z Watfordem został zwolniony. Manchester United nie był chyba na to przygotowany. Do momentu znalezienia tymczasowego trenera zespół prowadził Michael Carrick, który radził sobie w tej roli całkiem nieźle, ale ostatecznie klub dogadał się z Ralfem Rangnickiem. Niemiec zawarł umowę, że do końca sezonu poprowadził zespół jako trener, a następnie będzie pełnił w klubie funkcję doradczą. Przewidzieć, jak poradzi on sobie w Man United było niezwykle ciężko. Z jednej strony, osoba, która miała ogromny wpływ na takich szkoleniowców, jak Tuchel, Klopp, czy Nagelsmann na pewno zna się na taktyce. Z drugiej – w momencie podpisania kontraktu z Czerwonymi Diabłami Rangnick w ostatniej dekadzie jako trener prowadził zespół tylko w 88 meczach. Daje to dwa sezony na dziesięć możliwych.

Dziś wiemy, która strona medalu była tą prawdziwą, ale przypatrzmy się bliżej temu, jak potoczyły się losy MU pod wodzą Niemca.

Zmiana filozofii

Co do jednego w kontekście przyjścia Ralfa Rangnicka mogliśmy być pewni – zmiana filozofii gry. Jako ojciec gegenpressingu niemiecki szkoleniowiec miał sprawić, że Manchester United będzie bardziej energetyczny, dynamiczny i intensywny. Rangnick ustawił drużynę w swoim ulubionym systemie 4-2-2-2 i takie też wskazówki nakreślił swoim piłkarzom. Nie przyniosło to od razu efektów i po miesiącu eksperymentów trener porzucił ten pomysł. Manchester United nie potrafił efektywnie zakładać pressingu, więc Ralf Rangnick przeszedł na bardziej pragmatyczne podejście. Dlaczego trener nie chciał szlifować „swojego” systemu i pomysłu na grę? Odpowiedź na to pytanie prawdopodobnie padła dopiero na konferencji przed ostatnim meczem sezonu. Ralf Rangnick określił wówczas Ronaldo jako piłkarza, który nie jest „potworem pressingu” i powiedział, że pozostałym piłkarzom również brakuje fizyczności do bardziej intensywnej gry.

Na boisku Manchester United nie wyglądał jak drużyna, która jest w stanie zdobyć TOP 4, ale – co zrozumiałe – nikt nie oczekiwał natychmiastowego postępu w grze. Rangnick dostał czas, ale kiedy można było wystawiać już pierwsze oceny za pracę nowego trenera – również nie było kolorowo.

Manchester United pośmiewiskiem

Popatrzmy na okres pracy Ralfa Rangnicka przez pryzmat samego terminarza:

  • Grudzień – Crystal Palace, Young Boys (LM), Norwich, Newcastle, Burnley
  • Styczeń – Wolves, Aston Villa (FA Cup), Aston Villa, Brentford, West Ham
  • Luty – Middlesbrough (EFL Cup), Burnley, Southampton, Brighton, Leeds, Atletico (LM), Watford
  • Marzec – Manchester City, Tottenham, Atletico (LM)

Ralf Rangnick dostał prawie dwa miesiące „spokojnego grania”. Czas próby oznaczał dopiero pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z Atletico i następująca po nim seria ciężkich (oprócz Watfordu) spotkań. Czerwone Diabły – mimo remisu – oblały pierwszy test z Atletico i z kretesem przegrali w derbach Manchesteru (1:4). Pokonali z kolei Tottenham po hat-tricku Cristiano Ronaldo, a mecz ten był początkiem nowego okresu, który utrzymał się już do końca sezonu. Od połowy marca Portugalski snajper zaczął strzelać, jak na zawołanie, ale jego popisy na nic się zdały. Od przełamania niemocy strzeleckiej, podczas której Ronaldo przez 2,5 miesiąca strzelił 1 gola Man United wygrał tylko 3 mecze:

  • 3:2 z Tottenhamem po hat-tricku Ronaldo
  • 3:2 z Norwich po hat-tricku Ronaldo
  • 3:0 z Brentford – to był akurat prawdopodobnie najlepszy mecz całego zespołu za kadencji Ralfa Rangnicka
REKLAMA

Wyobrażacie to sobie? Twój najlepszy zawodnik właśnie łapie formę, w 9 meczach strzela 9 goli, a zespół, który walczy o TOP 4 wygrywa tylko trzy z nich, z czego w dwóch do zwycięstwa potrzebuje od niego hat-tricka. Ponadto zdobywa 1 punkt w trzech spotkaniach, w których Cristiano nie gra. Gdyby nie tak fatalne ostatnie miesiące – Manchester United spokojnie mógłby wyjść z twarzą z tego sezonu. A tak, cóż – został pośmiewiskiem dla całego piłkarskiego świata.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,722FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ