Dlaczego Ralf Rangnick nie poradził sobie w Man United?

Po wczorajszym blamażu z Brighton (porażka 0:4) fani Manchesteru United mogą pocieszać się tylko tym, że jeszcze jeden mecz i koniec sezonu. Jeden mecz i nowe otwarcie pod przewodnictwem Erika ten Haga. Ralf Rangnick – przynajmniej jako trener – nie okazał się zbawicielem czerwonej części Manchesteru.

REKLAMA

Wygórowane oczekiwania

Analizując pracę Rangnicka na Old Trafford warto pamiętać o jednej rzeczy – Niemiec przychodził tylko jako tymczasowy szkoleniowiec. W momencie podpisania kontraktu wiadome już było, że po sezonie odsunie się w cień, drużynę powierzy nowemu szkoleniowcowi, a sam dres trenerski i boisko zamieni na marynarkę oraz gabinety i zostanie doradcą. Dodajmy jeszcze fakt, że Rangnick od dłuższego czasu po prostu nie jest trenerem. W ostatniej dekadzie rolę szkoleniowca pierwszego zespołu pełnił tylko przez dwa sezony i też robił to tymczasowo, bo w Lipsku czekano na Juliana Nagelsmanna. Na ławce trenerskiej zasiadał zaledwie w 88 meczach. Był dyrektorem sportowym, pełnił różne tajemnicze funkcje, jak – idąc nomenklaturą transfermarktu – dyrektor współpracy międzynarodowej w strukturach Red Bulla, czy kierownik sportowy w Lokomotiwie Moskwa (doradca, którym będzie w MU brzmi równie dziwnie). Czy oczekiwanie, że będzie to zbawca Man United było przesadnym optymizmem? Odpowiedzcie sobie sami.

Ralf Rangnick jest z pewnością jedną z najbardziej wpływowych osób, jeśli chodzi o współczesny sposób gry w futbolu. To on nazywany jest ojcem gegenpressingu, a czołowi niemieccy trenerzy nie ukrywają, że czerpią z jego metod. W stajni Red Bulla wykluwało się mnóstwo trenerów, którzy teraz pracują w klubach z czołowych lig europejskich. Wpływ Rangnicka na obecny futbol jest niekwestionowany. Problem w tym, że Ralf Rangnick nie potrafił wszczepić swojej filozofii w prowadzony przez niego zespół. Nie potrafił słów zamienić w czyny. Co więcej, nie ma żadnych oznak, że 63-latek zrobiłby to, gdyby popracował z zespołem przez dłuższy czas.

Ralf Rangnick nie stworzył „swojego” zespołu

Zaczęło się od typowego dla Rangnicka ustawienia 4-2-2-2, ale pomysł ten został szybko porzucony, najprawdopodobniej przez brak odpowiednich personaliów do tego systemu. Nie było w nim optymalnego miejsca dla Bruno Fernandesa, gwiazdy zespołu za Solskjaera. Ciężko było znaleźć drugiego napastnika do pary z Cristiano Ronaldo, a mający zapewniać szerokość i grać ofensywnie boczni obrońcy nie potrafili realizować takowych zadań. Po pierwszym meczu z Crystal Palace można było patrzyć na ten projekt z optymizmem, ale pierwsze wrażenie okazało się złudne. Z czasem było już tylko gorzej.

Słowem, które najbardziej kojarzy nam się z Rangnickiem jest „pressing”. Niemniej jednak, jego zespół wyróżnia się tym, że nie potrafi zakładać pressingu. Rangnickowi udało się wyciągnąć trochę więcej w tym elemencie od Cristiano Ronaldo, ale cały system był jednak wadliwy. Czerwone Diabły często doskakiwały ofensywną czwórką, ale ani środkowi pomocnicy, ani boczni obrońcy nie podążali za nimi, przez co rywale mieli ogromne przestrzenie do wyprowadzenia ataku. Działania Manchesteru United nie były na tyle skoordynowane, aby pressing był efektywny.

Swoją drogą, błędy zespołu Rangnicka świetnie wypunktował Bruno Lage.

W wywiadzie po meczu z Manchesterem United trener Wolves zdradził plan swojego zespołu na pressing rywali i wyjaśnił, jak wykorzystywali ich niedociągnięcia w tym elemencie.

Po tym spotkaniu Rangnick jeszcze raz zaufał systemowi 4-2-2-2 (w szczęśliwie wygranym meczu z Aston Villą w FA Cup), a później przeszedł na 4-2-3-1, co wiązało się z mniejszą intensywnością w pressingu. Najlepiej obrazuje to statystyka PPDA (passes per defensive action), która określa, jak często zespół podejmuje próbę odbioru piłki. Za Solskjaera w obecnym sezonie wskaźnik ten wynosił 12,99, co oznacza, że zespół pozwalał rywalowi średnio na prawie 13 podań zanim podjął próbę odbioru piłki. W początkowej fazie pracy Rangnicka (pierwsze pięć meczów; ustawienie 4-2-2-2) współczynnik spadł (co w tym przypadku oznacza bardziej intensywny pressing) do 9,73. Po zmianie ustawienia na 4-2-3-1 PPDA wzrosło do aż 13,89, a to mówi jasno – Rangnick odszedł od wysokiego pressingu. Dlaczego? Odpowiedzi możemy upatrywać w poniższej wypowiedzi. 63-latek uważał (raczej słusznie), że nie ma do takiego stylu gry odpowiednich zawodników.

Manchester United przeszedł na grę w defensywie w ustawieniu 4-5-1 w średnim bloku, ale w tym wszystkim piłkarze Czerwonych Diabłów są zbyt pasywni. Przeciwnicy zwykle mają ogromną łatwość w przebijaniu się przez zasieki MU. W zespole brakuje organizacji w defensywie. Przesuwanie powinno być zsynchronizowane, a każdy zawodnik wiedzieć, za kogo i kiedy odpowiada. W Manchesterze United jest pomieszanie z poplątaniem, co trzeba zrzucić na karb trenera. Obecnie Man United jest jednym z zespołów w Premier League, przeciwko któremu najłatwiej stworzyć sobie sytuację w ataku pozycyjnym. Element, który jest chyba najłatwiejszy do wypracowania dla szkoleniowca, czyli dobre przesuwanie i dyscyplina taktyczna został przez Rangnicka kompletnie zawalony.

Czy Ralf Rangnick rozwinął piłkarzy?

Gdybyśmy mieli wskazać zawodników, którzy zdecydowanie zyskali po przyjściu Rangnicka to wielu byśmy nie znaleźli. Rangnick wprowadził do pierwszego zespołu Elangę i za to należą mu się pochwały. Na pewno lepiej wygląda Fred (choć, czy mógł grać jeszcze gorzej niż za Solskjaera?), który dostał więcej swobody w ataku. Swoje momenty – zanim odniósł kontuzję – miał też Jadon Sancho, ale tu możemy podnieść temat czynniku aklimatyzacji i tego, że z czasem zawodnik o takich umiejętnościach musiał przestać zawodzić. Ronaldo? Obecnie jest w bardzo dobrej formie, ale do marca był dla Manchesteru United bezużyteczny. Wielu zawodników, jak grało poniżej swojego potencjału za Solskjaera (w tym sezonie), tak podtrzymało ten impas za Rangnicka.

Jednym z segmentów, na których łatwo się wyłożyć będąc trenerem na Old Trafford jest zarządzanie szatnią. 63-latek miał o tyle trudniej, że ani nie może pochwalić się bogatą karierą piłkarską, która u zawodników zawsze wzbudza respekt, ani nie był wcześniej w żaden sposób związany z Manchesterem United. Umówmy się, większość piłkarzy nie jest zafiksowana na punkcie swojego zawodu. Podejrzewam, że wielu zawodników, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tym kto może zostać ich trenerem sprawdzała w Google kim w ogóle jest Ralf Rangnick. Dla Niemca, który wcześniej nie współpracował z takimi gwiazdami ogarnięcie szatni pełnej ego okazało się zbyt trudne. Ostatnio Paul Scholes wyjawił, że Jesse Lingard w rozmowie z nim nazwał szatnię Manchesteru United „katastrofą”.

REKLAMA

Ralf Rangnick nie poradził sobie w Manchesterze United.

Nie osiągnął celu, jakim była pierwsza czwórka. Z Pucharu Anglii odpadł z Middlesbrough. Z Ligi Mistrzów już w 1/8 wyeliminowało ich Atletico. Średnia 1,5 pkt/mecz to najgorszy wynik dla trenera MU w erze postfergusonowskiej. I choć Rangnick przejmował drużynę w fatalnym stanie to ciężko nie odnieść wrażenia, że oddaje ją następcy w jeszcze gorszym.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,570FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ