Sezon 2021 Formuły 1 wkraczał powoli w decydującą fazę. Po deszczowej końcówce wyścigu w Soczi, którą opisywaliśmy w poprzedniej części naszego cyklu, najlepszych kierowców świata czekał wyścig w deszczowym Stambule.
Turcja
Do tego wyścigu Lewis Hamilton startował z jedenastej pozycji. Brytyjczyk był co prawda najszybszy w kwalifikacjach, ale wskutek poczynionych w jego samochodzie zmian, został cofnięty na starcie o dziesięć pozycji. Mimo tej niedogodności Lewis włączył się do walki o podium. Musiał jednak stoczyć na torze kilka niełatwych pojedynków, m.in. z Tsunodą oraz z Perezem. Walka kierowcy Mercedesa z meksykaninem była ozdobą tego weekendu.
Poza wspomnianymi pojedynkami kluczowy w tym wyścigu okazał się moment zmiany ogumienia w drugiej części wyścigu. Hamilton początkowo został na torze, dobrze czując się na swoim komplecie opon. Zespół ściągnął go jednak do alei serwisowej po kilku okrążeniach i wydaje się, że nie była to najlepsza decyzja. Brytyjczyk ukończył ostatecznie zawody na 5. miejscu.
Verstappen tymczasem zaliczył solidny występ, kończąc wyścig na drugiej pozycji, za Valtterim Bottasem (jedyne zwycięstwo Fina w sezonie), a przed zespołowym kolegą Sergio Perezem. Byliśmy tym samym świadkami piątej już zmiany lidera klasyfikacji kierowców w tegorocznym sezonie. Ze Stambułu Max wyjeżdżał z sześciopunktową przewagą nad Lewisem Hamiltonem.
Stany Zjednoczone
W kwalifikacjach górą był Max, ale to Lewis Hamilton prowadził w wyścigu po pierwszym okrążeniu. Brytyjczyk popisał się lepszym startem i Red Bull musiał szukać strategicznych sposobów na odzyskanie prowadzenia.
Ekipa Holendra zdecydowała się na wczesny zjazd do alei serwisowej. Próba podcięcia Hamiltona przyniosła skutek i Max odzyskał prowadzenie. W dalszej fazie wyścigu Verstappen znów dość szybko zjawił się na pit-stop i na twardym komplecie opon miał pokonać ostatnie 28 okrążeń. Hamilton po swój komplet opon pojawił się w alei serwisowej 8 okrążeń później niż Max. Zespoły zdecydowały się na inne strategie.
Plan Mercedesa zakładał szarżę Lewisa na świeżych oponach i dopadnięcie Maxa przed końcem wyścigu. Niewiele zabrakło, by ten ruch przyniósł zwycięstwo Hamiltonowi, gdyż sukcesywnie odrabiał on straty do swojego rywala. Przed ostatnim okrążeniem Max znalazł się jednak w strefie DRS-u mijając Micka Schumachera, nie pozwalając tym samym Lewisowi na zbliżenie się dostatecznie blisko by móc wyprzedzać. Na ostatnim kółku Verstappen wytrzymał presję wywieraną przez Hamiltona i sięgnął po ósme zwycięstwo w sezonie.
Meksyk
Sobota była dla Mercedesa wyborna. Bottas i Hamilton zajęli miejsca w pierwszej linii przed niedzielnym wyścigiem, mając za sobą kierowców Red Bulla. Punkty przyznawane są jednak w niedzielę i ta miała się okazać dużo lepsza dla Byków. Max Verstappen w doskonały sposób wykorzystał długą prostą startową, złapał się w strugę za Valtterim Bottasem i objął prowadzenie. Dla Fina ten wyścig rozpoczął się fatalnie, gdyż po kontakcie z Danielem Riccardo spadł na koniec stawki i przestał się liczyć w wyścigu. Udało mu się jednak zaliczyć najszybsze okrążenie dnia.
Po wydarzeniach z początku wydawało się, że znów o zwycięstwo będą walczyć Verstappen i Hamilton. Jak się jednak okazało, Holender był tym razem poza zasięgiem, a Lewisowi przyszło walczyć o drugie miejsce z Sergio Perezem. Dopingowany przez własną publiczność Meksykanin był na ostatnim kółku tuż za Hamiltonem, jednak dystans pomiędzy nimi nie był dostatecznie mały, by pokusić się o wyprzedzenie kierowcy Mercedesa. Mimo tego publiczność zgromadzona na torze w stolicy Meksyku miała co świętować.
Po dwóch zwycięstwach z rzędu przewaga Verstappena nad Lewisem Hamiltonem urosła do 19 punktów i mogła wydawać się względnie bezpieczna. Jak miało się jednak okazać, Lewis Hamilton nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w walce o tytuł.
Brazylia
Niesamowite tempo od początku
Hamilton przez cały weekend fruwał nad torem Interlagos. W piątek okazał się najszybszy w kwalifikacjach, jednak wskutek kary nałożonej na niego przez sędziów, sobotni sprint musiał zacząć z końca stawki. To jednak nie przeszkodziło Lewisowi w spektakularnej pogoni za rywalami. W ciągu 24 okrążeń przesunął się aż o 15 pozycji, kończąc ostatni w sezonie sprint na 5. miejscu.
Przed samym wyścigiem Lewis znów został przesunięty na starcie, tym razem na dziesiątą pozycję. Od początku musiał zatem ruszać w pogoń za dwoma Red Bullami. Na pierwszym okrążeniu zarówno Max, jak i Perez poradzili sobie z Bottasem i objęli prowadzenie w wyścigu. Lewis miał jednak na Interlagos niebywałe tempo i wkrótce miał z oboma kierowcami Red Bulla stoczyć pasjonujące pojedynki.
It’s not over yet
By walczyć o zwycięstwo, Lewis musiał najpierw uporać się z Sergio Perezem. Checo nie zamierzał jednak Brytyjczykowi niczego ułatwiać i był to kolejny interesujący pojedynek na przestrzeni sezonu pomiędzy tymi kierowcami. Pierwotnie Meksykanin obronił swoją pozycję, później jednak musiał uznać wyższość Hamiltona.
Hamilton pędził dalej i stało się jasne, że będzie chciał zgarnąć pełną pulę. Później o jego walce z Verstappenem mówiło się jeszcze długo po zakończeniu wyścigu. Głowni rywale w walce o tytuł starli się ze sobą na 48 okrążeniu i obaj wyjechali poza tor. Sędziowie uznali wtedy, że ich interwencja nie była potrzebna, co stało się przedmiotem kontrowersji jeszcze przez tydzień po zakończeniu ścigania w Brazylii.
Max musiał jednak ostatecznie pogodzić się z tym, że na Interlagos szybszy jest Hamilton. Kilka okrążeń później stracił prowadzenie na rzecz kierowcy Mercedesa. Tym samym Lewis zaliczył spektakularny weekend w Brazylii, sięgnął po zwycięstwo mimo wszelkich przeciwności i pokazał, że batalia o tytuł mistrza wciąż trwa.
Na Grand Prix Brazylii kończymy kolejną część naszego spojrzenia na rywalizację Maxa Verstappena i Lewisa Hamiltona w roku 2021. Przed nami jeszcze trzy wyścigi na Półwyspie Arabskim, które miały zadecydować o tym, kto zostanie mistrzem Formuły 1 w tegorocznym sezonie. Tam emocje miały sięgnąć zenitu, o tym jednak przeczytacie w kolejnej, ostatniej już części naszego podsumowania.