City wygrywa, Foden błyszczy, a „Papież” zatrzymuje Haalanda

Newcastle w pierwszej kolejce na wszystkich zrobiło bardzo dobre wrażenie. Jednak pokonanie Aston Villi na własnym stadionie, to nie sam kaliber wyzwania co wyjazd na Etihad Stadium. Manchester City nie dał im pola do popisu, a Sroki niski wymiar kary zawdzięczają tylko nieskuteczności Erlinga Haalanda.

REKLAMA

Kontuzje City nie straszne

Kontuzje Kevina De Bruyne i Bernardo Silvy? Dla Pepa Guardioli to nie problem. Hiszpan wystawił w roli rozgrywającego-kreatora Phila Fodena. Anglik był na boisku wszędzie, umiejętnie przyspieszając akcje i kreując kolegom okazję za okazją. Łącznie było ich aż siedem. Grzechem byłoby nie wspomnieć o pozostałej dwójce, tworzącej środek pola City. Rodri grał na klasycznym dla siebie poziomie – czyli bardzo dobrym. Z kolei Mateo Kovacić okazał się nie być następcą Ilkaya Gundogana, a kimś zupełnie nowym w talii trenera The Citizens. Chorwat odpowiedzialny za pierwszą fazę rozegrania uruchamiał Fodena w idealnym momencie i to właśnie dzięki niemu Anglik często znajdował sobie tyle miejsca. I to właśnie 23-latek znalazł w polu karnym Juliana Alvareza, który po fantastycznym uderzeniu pokonał Nicka Pope’a.

Nieskuteczny Haaland

Haaland w pierwszej połowie schowany do kieszeni przez obrońców Newcastle? Tak bym tego nie określił, ale rzeczywiście gwiazda Manchesteru City długo była niewidoczna. Co innego po wyjściu z szatni, kiedy Norweg raz po raz rozdzierał defensywę gości po podaniach Fodena. Jednak napastnik nie mógł się wstrzelić – raz jego strzał był za lekki, raz minimalnie mijał słupek, a w jeszcze innej sytuacji świetną interwencją popisał się Pope. I gdy już wydawało się, że wszystko przesądzone, a City w końcu dobije rywali, Newcastle wróciło do gry. Dobre zmiany Eddie’go Howe’a wybudziły drużynę z marazmu i sprawiło, że niejeden kibic The Citizens co jakiś czas zerkał nerwowo na zegarek.

Jednak Kyle Walker to nie Matty Cash, a Ruben Dias to nie Pau Torres. Callum Wilson wraz z Harveyem Barnesem długo walczyli, szarpali, ale gdy przychodziło do finalnej fazy akcji, za każdym razem czegoś brakowało, a obrońcy Obywateli na czas interweniowali. Menedżer Srok mówił przed pierwszym gwizdkiem, że z takich meczów chce wyciągać punkty, a nie kolejne lekcje. Cóż. Anglik będzie musiał na to poczekać, bo urwanie choćby jednego oczka z Manchesterem City, wygląda na piekielnie trudne zadanie. Nawet przy absencji De Bruyne, Silvy i Stonesa, czyli kluczowych piłkarzy w nowej taktyce Guardioli.

Manchester City 1 – 0 Newcastle

31′ Julian Alvarez

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,602FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ