Z 6 ostatnich spotkań pomiędzy Lechem Poznań a Stalą Mielec, „Kolejorz” wygrał ledwie jedno. Poznaniacy musieli jednak zrobić wszystko, by tym razem zapisać na swoje konto 3 punkty. Po klęsce w europejskich pucharach podopieczni Johna van den Broma skupiają się już wyłącznie na rozgrywkach ligowych, gdzie na ten moment starają się odrobić straty do Rakowa Częstochowa i Legii Warszawa — a właściwie cierpliwie punktować, czekając, aż rywale zanotują potknięcia, walcząc na dwóch frontach.
Pojedynek nie mógł rozpocząć się gorzej dla gospodarzy
W trakcie pierwszych 30 minut Kolejorz najpierw stracił kontuzjowanego Dino Hoticia, a następnie gola autorstwa Macieja Domańskiego. W akcji bramkowej Ilia Skhurin świetnie wyłożył futbolówkę swojemu 33-letniemu koledze, a ten efektownie przerzucił piłkę nad Bartoszem Mrozkiem. To nie był przypadek, a zwieńczenie niezwykle słabej postawy gospodarzy, którzy nie potrafili zdominować zawodników Kamila Kieresia. Zadziwiające, że poznaniacy zdawali sobie sprawę, że z tym rywalem zawsze gra im się trudno, a jednak przez pierwsze pół godziny gry wyglądali na niezainteresowanych podkręceniem tempa i wypracowaniem przewagi.
Kolejorz potrafił jednak odrobić straty jeszcze przed przerwą. Różnicę zrobił Kristoffer Velde, który najpierw sam wpisał się na listę strzelców, a następnie przeprowadził akcję, którą wykończył Filip Marchwiński. Oddajmy — w 33. minucie van den Brom zdjął z murawy 17-letniego Michała Gurgula, którego zastąpił Filip Szymczak. Zmiana dała impuls do poprawy gry, chociaż oczywiście nie można winić młodego defensora za rozczarowującą postawę całego zespołu.
Lech przejął inicjatywę, ale brakowało mu zimnej krwi w „dobiciu” Stali
Szymczak po zmianie stron mógł dopisać swoje nazwisko na listę strzelców. Poznaniacy w drugiej połowie mieli kilka groźnych sytuacji. Świetne wejście z ławki zanotował także Joel Perreira, który próbował kreować akcje bramkowe, jednak gospodarzom brakowało skuteczności. Mimo wizualnej przewagi dowieźli jednobramkowe zwycięstwo, które mogło zostać zmarnowane, bowiem Stal do końca wierzyła w możliwość odrobienia strat. Jedna przypadkowa akcja i Kolejorz miałby poważny problem.
Tym sposobem, Lech Poznań zrównuje się punktami z Legią Warszawa, ale stołeczny klub ma jedno rozegrane spotkanie mniej. Wygrana ze Stalą Mielec nie była łatwa. To nie był zresztą wyjątkowo udany występ Kolejorza. Nieoczywisty plus na konto van den Broma, którego zmiany rzeczywiście poprawiały grę. Poznaniaków czekają teraz pojedynki z Rakowem Częstochowa i Pogonią Szczecin, które mogą zweryfikować cele na resztę sezonu.