Szymon Marciniak odsunięty od finału Ligi Mistrzów? (KOMENTARZ)

Szymon Marciniak wdrapał się na sędziowski Everest. W krótkim odstępie czasu dostał szansę poprowadzenia finału Mistrzostw Świata, a następnie półfinału i co jeszcze niedawno szumnie zapowiadano – finału Ligi Mistrzów. Nazywając go aktualnie najlepszym arbitrem świata, absolutnie nie skłamiemy. Niestety, będąc na szczycie łatwo można zostać zepchniętym i to może spotkać Marciniaka. Żyjemy bowiem w czasach, w których nie ma większego znaczenia co sobą reprezentujesz, a jak odbierają to inni.

Po zdobyciu sędziowskiego Everestu, arbiter stał się niezwykle popularną osobą w naszym kraju. Pod koniec maja został zaproszony przez Sławomira Mentzena do wzięcia udziału w konferencji „Everest”, która odbyła się 29 maja w Katowicach. Fakt, że Mentzen to polityk „Konfederacji” przysłonił cele samego wydarzenia. Pewna grupa osób poczuła, że to znakomity materiał na rozkręcenie gównoburzy. Prawda nie miała żadnego znaczenia. Nie jest istotne co Marciniak powiedział na konferencji. Nikogo nie obchodzi jakie są jego preferencje polityczne – bo przecież udział w spotkaniu nie oznacza, że identyfikuje się z Mentzenem. Popularna osoba została wrzucona do worka i oblana benzyną, a następnie zaczęto rozrzucać zapałki, sugerując nadchodzący dramat.

REKLAMA
źródło: Kanał Sportowy

Czy Marciniak jest winny?

Nie. Oczywiście, mógł przewidzieć, że jego postępowanie spotka się z kontrowersjami. Tak naprawdę, takich „pułapek” jest jednak mnóstwo i musiałby starannie analizować każde wypowiedziane słowo. Z błahej sytuacji stał się problem – bo tak uznano w Polsce. Temat przebił się do zachodnich mediów, które odpowiednio podkręciły temat. Tym sposobem Marciniak z człowieka sukcesu stał się „kumplem antysemitów”. A to, że jest to zwykle kłamstwo? Ważne, że się klika a ludzie chcą to czytać. Wokół arbitra zrobiło się nerwowo, a on sam nie ma żadnej drogi ucieczki. Tłumacząc, że nie jest wielbłądem nic nie zyska. Jest niewinny, ale nie o winę tu chodzi, a to, co wskazują media.

Co zrobi UEFA?

Być może dla świętego spokoju odsunie Polaka od finału Ligi Mistrzów. Ba! Nawet jeśli Marciniak uratuje się tym razem, to został już naruszony i pewnie będą pojawiały się kolejne ciosy. Powtórzmy to jeszcze raz – nie ma znaczenia, jaka jest prawda. Możemy wkurzać się, pisać, że organizacje piłkarskie są żałosne, narzekać na podwójne standardy. Tylko, że domniemanie niewinności od dawna jest pustym sloganem. Każdego można zmieszać z błotem, nie patrząc na konsekwencje. To Szymon Marciniak tłumaczy się dziś z kuriozalnych oskarżeń, a nie oskarżyciele udowadniają jego winę. I to on cierpi, a hejterzy cieszą się z potężnej gównoburzy, która może załamać karierę Polaka. Popieprzonych czasów dożyliśmy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,775FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ