Dwie nowe perełki pod wodzą Flicka. Barcelona kończy azjatyckie Tournée

Barcelona zakończyła okres przedsezonowy w Azji z trzema zwycięstwami. W tych spotkaniach Duma Katalonii zdobyła 15 bramek, tracąc przy tym 4. Największym wygranym azjatyckiego tournée okazał się Gavi, który strzelił 3 gole i zaliczył 1 asystę. Solidnie zaprezentował się również Robert Lewandowski — zdobył 2 bramki i wyglądał dobrze na boisku. Poza wspomnianym Gavim warto zwrócić uwagę na dwóch młodych zawodników: Dro i Toniego Fernandeza. Obaj zaprezentowali się bardzo obiecująco i pokazali, że w przyszłości mogą wiele wnieść do drużyny.

Niesamowite męczarnie z Vissel Kobe

W pierwszym spotkaniu Barcelona pokonała japoński zespół 3:1, jednak sama gra była daleka od ideału. W pierwszej połowie zespół Hansiego Flicka miał duży problem z dostosowaniem się do panujących warunków. Zawodnicy byli ospali i bardzo niedokładni. W pierwszych 45 minutach najbardziej irytował Lamine Yamal, który często tracił piłkę i notował wiele nieudanych dryblingów. Taka gra Barcelony była jednak idealną okazją dla Joana Garcíi, który mimo straty gola zaprezentował się bardzo dobrze. Lepiej od większości zawodników wyglądał również Eric García, który zdobył wówczas bramkę otwierającą wynik.

REKLAMA

Oblicze Barcelony odmieniły dopiero zmiany. To właśnie wprowadzona druga jedenastka z Robertem Lewandowskim i Wojciechem Szczęsnym na czele uspokoiła przebieg meczu. Poza Polakami na boisku pojawiły się także nowe nabytki Blaugrany — Roony Bardghji oraz Marcus Rashford. Obaj zawodnicy zaprezentowali się bardzo obiecująco. Anglik rozpoczął akcję bramkową prostopadłym podaniem do Lewandowskiego, a Roony po jego zagraniu popisał się precyzyjnym strzałem i zdobył bramkę.

W tamtym spotkaniu serca kibiców skradł jednak 17-letni Dro Fernández, który wszedł na boisko w 78. minucie, zdobył kapitalną bramkę i grał całkowicie bez oznak nerwowości.

Radosny futbol z Seoulem

W drugim meczu Barcelona zaprezentowała swoją ofensywną twarz, pokonując koreański zespół 7:3. Od pierwszych minut inicjatywę przejął Lamine Yamal, który chciał udowodnić, że spotkanie z Kobe było tylko wypadkiem przy pracy. Hiszpan już w pierwszych 45 minutach mógł skompletować hat-tricka, jednak w swojej pierwszej sytuacji trafił w słupek, a piłkę do bramki skierował Robert Lewandowski. Mimo to Yamal i tak zakończył mecz z efektownym dubletem.

Gra Barcelony była znacznie lepsza niż w pierwszym sparingu, choć tylko w ofensywie. W defensywie drużyna Flicka wciąż nie była monolitem i pozwalała rywalom na zbyt wiele. Skutkowało to tym, że Joan Garcia znów nie zachował czystego konta i dwukrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki.

W drugiej połowie Barcelona, mimo przeprowadzonych zmian, nie zwolniła tempa i dołożyła kolejne cztery trafienia. Pokaz siły dał Ferran Torres, który zdobył dwie bramki i wysłał wyraźny sygnał trenerowi, że będzie do końca walczył o miejsce w składzie z Lewandowskim. Ponownie nieźle zaprezentował się Rashford — zaliczył swoją pierwszą asystę i był bliski zdobycia gola.

Jednak prawdziwym dziełem sztuki okazały się trafienia Gaviego i Christensena. Dużo mniej aktywny był natomiast Roony, który grał bardziej zachowawczo i bezpiecznie.

Show Yamala i manita na zakończenie azjatyckiej podróży

W ostatnim spotkaniu Barcelona pokonała koreańskie Daegu aż 5:0. Zespół Flicka w końcu potrafił w pełni kontrolować mecz i regularnie stwarzał groźne sytuacje pod bramką rywala. Największym zaskoczeniem w pierwszej jedenastce była obecność młodziutkiego Dro. Hiszpan jednak nie uległ presji i mimo zerowego doświadczenia wcale nie odstawał od bardziej doświadczonych kolegów. Imponował spokojem oraz wachlarzem zagrań, był nawet blisko zdobycia gola, ale minimalnie chybił.

Prawdziwy koncert zaprezentował jednak Lamine Yamal. Co prawda nie zdobył bramki, ale był prawdziwym koszmarem dla koreańskich obrońców. Raz po raz starał się ich ośmieszać, w coraz bardziej efektowny sposób. Yamal tym samym udowodnił, że numer 10 na plecach mu nie ciąży, i kibice Barcelony nie mają powodów do obaw. Bramkę w tym spotkaniu natomiast zdobył Robert Lewandowski, który dobrze wyglądał w rozegraniu i regularnie pokazywał się do gry. Show w ataku dał również Gavi, który zdobył dwie piękne bramki i wyraźnie zasygnalizował trenerowi, że po kontuzji nie ma już śladu.

REKLAMA

Największym zaskoczeniem okazał się duet stoperów – Ronald Araujo i Gerard Martin. O dziwo ten zestaw obrońców zaprezentował się naprawdę solidnie, a Barcelona w końcu zagrała na zero z tyłu.

Po przerwie kataloński zespół nadal tworzył kolejne sytuacje, a z debiutanckiego trafienia mógł się w końcu cieszyć Marcus Rashford. Anglik był tym razem testowany w roli „dziewiątki” i pozytywnie zdał egzamin. Nie tylko zdobył bramkę, ale oddawał groźne strzały, był cały czas pod grą i miał duży udział przy trafieniu Toniego Fernandeza.

Na kogo może liczyć Flick spoza żelaznej kadry ?

Joan Garcia – Hiszpan zaprezentował się nieźle podczas tych trzech spotkań. Zachowywał duży spokój i pozytywnie zaskoczył grą nogami. Pokazał także namiastkę swojego znakomitego refleksu.

Marcus Rashford – Anglik zagrał bardzo solidnie – zdobył bramkę, zaliczył asystę, pokazał kilka ciekawych akcji i świetnie wyglądał w grze kombinacyjnej. Przy obecnych realiach trudno będzie mu na razie wygryźć Raphinhę, ale z pewnością będzie jednym z pierwszych kandydatów do wejścia z ławki. Da podstawowym zawodnikom nie tylko chwilę oddechu, ale także dużą jakość piłkarską.

Roony Bardghji – Jako zmiennik Yamala jego rola niestety nie będzie zbyt duża. Podczas sparingów zarówno Toni, jak i Dro pokazali się z lepszej strony. Prawdopodobnie klub zdecyduje się na jego wypożyczenie po zakończeniu sezonu.

Marc Casado – Hiszpan udowodnił, że w tym sezonie również może być ważną postacią zespołu i z pewnością bez walki nie odda miejsca De Jongowi. Na uwagę zasługiwały jego świetne odbiory i znakomite prostopadłe podania.

Gavi – Zdecydowanie największy wygrany tego okresu przygotowawczego. Pokazał, że nadal drzemie w nim ogromny potencjał i wielka chęć do gry. Jeśli utrzyma taką formę w trakcie sezonu, z pewnością otrzyma dużą liczbę minut.

Dro Fernandez – Wielki talent z La Masii udowodnił, że przeskok z rezerw nie zrobił na nim większego wrażenia. Mimo młodego wieku grał bardzo odpowiedzialnie i pokazał dużą jakość piłkarską. Zdecydowanie powinien zostać w pierwszej drużynie i regularnie otrzymywać minuty.

Toni Fernandez – Kolejna perełka z barcelońskiej szkółki, dla której gra w rezerwach również nie będzie już wystarczająca. To zawodnik stworzony do wielkiego grania – podobnie jak Dro powinien na stałe dołączyć do pierwszej drużyny.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    111,752FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ