Raków zbierał pochwały, ale to Lech awansował

Bądźmy uczciwi. Czwartkowy wieczór z europejskimi pucharami przyniósł smutek, rozczarowanie, prawdopodobnie potężne wkurzenie. Raków Częstochowa mimo bardzo dobrej gry we wcześniejszych spotkaniach, nie poradził sobie z misją utrzymania przewagi nad Slavią Praga. Z kolei Lech Poznań zdołał wyeliminować F91 Dudelange, prezentując tak słabą grę, że „zwycięski remis” brzmi jak nieśmieszny żart. Fakt — będziemy mieć polskiego reprezentanta w jesiennych spotkaniach europejskich pucharów, ale nie tego, którym zachwycała się piłkarska Polska.

REKLAMA

Rozwiązanie jest oczywiście proste

Kolejorz miał łatwiejszego rywala, bowiem Dudelange nawet na tle słabo dysponowanego Lecha wyglądał po prostu beznadziejnie. Z kolei Slavia Praga nie jest zespołem przypadkowym. Ostatnie trzy sezony w ich wykonaniu to kolejno faza grupowa Ligi Mistrzów, faza grupowa Ligi Europy i faza grupowa Ligi Konferencji (teraz awansowali po raz kolejny). Raków trafił na doświadczonego rywala, który przypomnijmy — we wcześniejszej rundzie wyeliminował Panathinaikos.

Lech Poznań był i jest w złej formie, ale z tej złej formy wycisnął maksimum. Miał swoje sytuacje bramkowe i je wykorzystał. To wszystko. Raków Częstochowa, mając sporo dogodnych okazji ze Slavią i wizualnie prezentując się dobrze, nie zdołał przełożyć tego na konkrety. O ironio, problemem wicemistrza Polski okazało się to, co zarzucano mistrzowi. Piłkarze Papszuna w pewnym momencie rewanżu ze Slavią zaliczyli fizyczny dołek i zaczęli odstawać kondycyjnie na tle Czechów. Szeroka kadra, którą tak bardzo chwalono, nie dała powiewu świeżości — rezerwowi nie odwrócili losów rywalizacji.

Dzisiejsze spotkania oba kluby powinny jednak uznać za jeden z etapów rozwoju, a nie jako wyznacznik własnej siły

Tak, uważam, że spora część zachwytów względem Rakowa była przesadzona i powrót do walki o ligowe punkty wcale nie będzie sielanką. Na klub z pewnością spadnie spore ciśnienie, bowiem media od kilku tygodni zakładają, że to właśnie zespół Papszuna sięgnie po tytuł. Po odpadnięciu z europejskich pucharów taki scenariusz jest wręcz oczekiwany. Działacze muszą wytrzymać ciśnienie — okej, w tym roku było jeszcze bliżej niż w poprzednim, popracujmy, by za rok już się udało. Tylko tyle i aż tyle. Trudno, tragedii nie ma, trzeba żyć dalej. Martwią mnie jednak sygnały płynące z Poznania, gdzie pojawia się coraz więcej głosów odmawiających prawa do krytyki. Kolejorz awansował, to nie powinno się narzekać, prawda? No nie do końca. Fatalne okienko transferowe, niezrozumiały brak wydatków i dziwna polityka wypożyczania graczy to tematy, które warto wyjaśnić. Chociażby dlatego, by kibice poznali wytłumaczenie działaczy i mogli ponownie im zaufać.

Raków chciał wejść na bal frontowymi drzwiami, był elegancko ubrany i wykuł na blachę kilka filozoficznych zwrotów, ale nie został przepuszczony. Lech mimo dziur w skarpetkach, prześlizgnął się bokiem i szykuje się do zabawy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,621FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ