Manchester United wygrywa piąty mecz z rzędu!

Manchester United do spotkania z Luton podchodził w bardzo optymistycznych nastrojach. W tym roku forma Czerwonych Diabłów znacząco się polepszyła, dzięki czemu drużyna Erika ten Haga nie odniosła jeszcze porażki w 2024 r. Luton zaś dopiero co przegrało wysoko, bo aż 3:1 z najsłabszą drużyną tego sezonu Premier League, czyli z Sheffield United. Patrząc na to, że rywalizacja o utrzymanie z Evertonem jest bardzo zacięta, to beniaminkowi musiało zależeć na choćby remisie w tym spotkaniu. Gospodarze od pierwszej minuty wystawili dwóch byłych graczy drużyny z Manchesteru – młodych Tahitha Chonga i Tedena Mengiego.

REKLAMA

Świetny start United

Trzydzieści sześć sekund – tyle minęło w tym spotkaniu, a Rasmus Hojlund już strzelił bramkę dla Manchesteru United. Casemiro wybijał piłkę, całkowicie niegroźna sytuacja. Amari’i Bell jednak… wystawił futbolówkę do Hojlunda, a bardzo skuteczny w ostatnim czasie Duńczyk zrobił to czego się od niego oczekuje. Czerwone Diabły się jednak nie zatrzymywały. Cały czas atakowały i przyniosło to efekt. Alejandro Garnacho delikatnie uderzył w klatkę piersiową Rasmusa, a ten świetnie skierował piłkę do siatki.

Luton po stracie kolejnej bramki postanowiło ruszyć do przodu. Chong powalczył w polu karnym, strzelił w stopę Maguire’a, piłka odbiła się i… co tu zrobili Andre Onana i Luke Shaw? Kolejna kuriozalna bramka w tym spotkaniu. Anglik nie pokrył Morrisa, zaś Onana źle wybiegł do piłki i nie dogadał się z kolegą z drużyny. Po stracie bramki United się trochę cofnęło. Zabezpieczyło tyły i skupiało się na utrzymywaniu wyniku, ale próbowało też jeszcze ukąsić gospodarzy. Bliski czerwonej kartki był Casemiro, ale Brazylijczykowi tym razem się upiekło.

United osiągnęło swój cel

Po przerwie gospodarze kontrolowali posiadanie piłki tak jak w pierwszej połowie. Stwarzali sobie jednak dużo mniej groźne sytuacje i to United było bliżej podwyższenia prowadzenia po kontrach. Jedną z nich zmarnował bardzo słabo dysponowany ostatnio Bruno Fernandes. Portugalczyk ostatnio ma jednak szczęście, ponieważ krytyka prawie w ogóle go nie dosięga dzięki dobrym wynikom drużyny. Kibice skupiają się na jego rodaku, Diogo Dalocie, który ostatnio ma trochę lepszy okres, choć niektórzy też koloryzują, jakoby był on w naprawdę wysokiej formie, a prawie co mecz notuje większe/mniejsze błędy w obronie.

Wracając do kapitana Czerwonych Diabłów, na pewno nie pomaga mu fakt, że jest najbardziej eksploatowanym piłkarzem w Europie od dwóch lat. Pomóc w rotacji miał Mason Mount. Anglik jednak póki co cały czas leczy kontuzję, a jak otrzymywał szanse na początku sezonu, to prezentował się szokująco fatalnie.

W 67. minucie Garnacho po świetnym, długim zagraniu, wyszedł sam na sam z bramkarzem. Minął Thomasa Kamińskiego, ale później spanikował i ostatecznie nie strzelił bramki. Kilka minut później zagotowało się w polu karnym United, ale Bruno zblokował strzał własnym ciałem. A później to Hojlund mógł skomplementować hat-tricka, ale był mocno naciskany przez rywali i oddał strzał prosto w bramkarza.

W Luton nie każdy grał źle. Trzeba także wyróżnić kilku graczy United

Warto za to spotkanie wyróżnić na pewno kilku graczy. Po stronie Luton przede wszystkim Alberta Sambi Lokonge. Belg w tym spotkaniu był wszędzie, kreował akcje swojej drużyny jak i przerywał akcje rywali. Także swoimi dwoma wślizgami prawdopodobnie uratował swoją drużynę przed stratą dwóch bramek. Dobre spotkanie notował też Barkley, oraz Kamiński, który mimo straty dwóch bramek zaliczył sporo udanych interwencji. Nawet udało mu się przedryblować Hojlunda. No i właśnie, przy nazwisku Duńczyka trzeba się zatrzymać. Rasmus notuje szóste spotkanie z golem i pokazuje, że prawdopodobnie był wart olbrzymiej sumy wydanej na niego latem. Nareszcie Czerwone Diabły mają napastnika, który pressuje, uczestniczy w rozegraniu i przede wszystkim zapewnia gole. Tych rzeczy nie mieli choćby Weghorst, któremu zaangażowania nie można odmówić, jak choćby w przypadku leniwego Anthonego Martiala. Z drużyny United także kapitalne spotkanie rozegrał Kobbie Maino, który rządził i dzielił w środku pola.

Luton 1:2 United (Morris 14′ – Hojlund 1′, 7′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,604FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ