Manchester United jednak umie grać. 5 wniosków po 19. kolejce Premier League

Za nami kolejna świąteczna kolejka w Premier League. Połowa drużyn rozgrywała swoje mecze w Boxing Day, natomast reszta mogła cieszyć się wolnymi świętami i zagrać dopiero później. W podsumowaniu po 19. kolejce bierzemy na tapet: brak balansu w Newcastle, atuty Manchesteru United, geniusz Phila Fodena, nieskuteczność Arsenalu i problemy Tottenhamu w defensywie. Zapraszamy do lektury.

REKLAMA

Newcastle potrzebuje defensywnego pomocnika

W tym sezonie Newcastle przyzwyczaiło nas do ogromnej dysproporcji zarówno w grze, jak i wynikach pomiędzy meczami domowymi, a wyjazdowymi. W Boxing Day zespół Eddiego Howe’a nie dostarczył jednak radości kibicom zgromadzonym na St. James’ Park przegrywając z Nottingham Forest (1:3). Sroki zagrały dość naiwnie pozwalając rywalom na wiele kontrataków wyprowadzanych w nieakceptowalnie łatwy sposób. Nottingham broniło się nisko, więc Newcastle angażowało w swoje ataki dużą liczbę graczy zostawiając autostradę w środkowym pasie boiska do własnej bramki po stracie piłki. Dla rywali, którzy w swoich szeregach mieli Gibbsa-White’a oraz Elangę był to wymarzony scenariusz.

Z czego wynikał problem Newcastle w fazie przejścia z ataku do obrony? Przede wszystkim z ustawienia środkowych pomocników. Każdy z tercetu Miley – Longstaff – Bruno Guimaraes podłączał się do ofensywy, przez co po stracie piłki nie mieli odpowiedniego zabezpieczenia. Na „6-tce” gra Brazylijczyk, ale nie jest on typowym defensywnym pomocnikiem i dostaje od Eddiego Howe’a swobodę w fazie posiadania piłki, ponieważ jego umiejętności techniczne oraz wizja gry są niezbędne w atakach pozycyjnych drużyny. Ten sam problem był jednym z głównych czynników porażki z Milanem (także u siebie) w ostatnim meczu fazy grupowej LM. Rozwiązanie jest jedno – sprowadzić w styczniu defensywnego pomocnika i ustawić Bruno Guimaraesa jako „8-kę”.

Manchester United potrafi grać – gdy dostanie przestrzeń

Kbice Manchesteru United dostali spóźniony świąteczny prezent w postaci odrobienia dwubramkowej straty z Aston Villą. W drugiej połowie wreszcie zobaczyli zespół z charakterem, jednak czy to może być moment zwrotny, czy lepiej nie robić sobie nadziei? Czerwone Diabły zagrały według planu Erika ten Haga, który był możliwy dzięki sposobie gry Aston Villi. Zespół Unaia Emery’ego charakteryzuje dość wysoko ustawiona linia obrony, ale są przy tym pasywni w pressingu. Manchester United miał więc idealną okazję, aby grać tak, jak najlepiej potrafi – zagrywać podania za linię obrony.

Erik ten Hag pod taką strategię zestawił także wyjściową jedenastkę. Do składu wrócił Marcus Rashford, a na prawe skrzydło został przesunięty Alejandro Garnacho. O podania na wolne pole do szybkich skrzydłowych mieli zadbać Bruno Fernandes oraz wracający po kontuzji Christian Eriksen. Manchester United w drugiej połowie podkręcił intensywność pressingu i udało im się strzelić trzy bramki. Są sygnały, aby sądzić, że Czerwone Diabły się poprawią, jednak kluczowe problemy zespołu nagle nie znikną. Choć Manchester United pokazał w meczu z Aston Villą charakter, jakiego tej drużynie często brakuje, tak najlepsza połowa w tym sezonie w większym stopniu była efektem sposobu gry przeciwnika, który pozwolił zespołowi ten Haga uwypuklić największe atuty niż poprawy elementów, które nie działają od początku sezonu.

Manchester United 3:2 Aston Villa

Phil Foden musi grać jak najbliżej środka

Ostatnie tygodnie na krajowym podwórku dla Manchesteru City nie były łatwe. Zwycięstwo z Evertonem (3:1) w tej kolejce było dopiero drugim w siedmiu ostatnich meczów w Premier League. W tym czasie z powodu urazów z gry wypadli Erling Haaland i Jeremy Doku, pomału na pełne obroty wprowadzany był John Stones (który w ostatnim meczu i tak znowu opuścił boisko z kontuzją). Przy wąskiej kadrze, jaką celowo zbudował Pep Guardiola zrodziło to problemy. Kilku zawodników dobrze jednak wykorzystało ten czas (Grealish, Bernardo), ale jest jeden, który w tym trudnym okresie pociąga za sznurki w ofensywie Obywateli – Phil Foden.

Braki kadrowe wreszcie pozwoliły Anglikowi opuścić skrzydło i zagrać bliżej środka, na pozycji nr „10”. Wydawało się, że taka rola przypadnie Fodenowi już na początku sezonu, po kontuzji De Bruyne’a, natomiast oprócz kilku meczów, w których 23-latek schodził ze skrzydła w półprzestrzeń mało widzieliśmy go w środkowej osi boiska. Dopiero teraz się to zmieniło i korzysta na tym cały zespół. W ostatnich dwóch spotkaniach Foden wpisywał się na listę strzelców, a przeciwko Luton był wyróżniającą się postacią. Anglik znakomicie porusza się między liniami, potrafi obrócić się z piłką i momentalnie przyspieszyć atak i świetnie kontroluje piłkę w tłoku. Ma umiejętności, którymi może dać zespołowi niesamowitą wartość w grze na małej przestrzeni w środkowej strefie. Ustawianie go przy linii bocznej to marnotrawienie jego potencjału. Panie Guardiola – proszę tak zbudować kadrę, aby już więcej nie być zmuszonym ustawiać Fodena na skrzydle.

Everton 1:3 Manchester City

Nieskuteczność Arsenalu zaczyna się robić dla nich niepokojąca

30 strzałów, 8 celnych, 17 z pola karnego, 5 „dużych okazji” (big chances) i 2,79 xG (wartość goli oczekiwanych). 73% posiadania piłki, wksaźnik field tilt (procentowa liczba kontaktów z piłką w tercji ataku w porównaniu do przeciwnika) na poziomie 91% i aż 76 dotknięć piłki w polu karnym przeciwnika. Takie statystyki sugerują pewne zwycięstwo, ale nie w przypadku ostatniego meczu Arsenalu, który zakończył się porażką 0:2 z West Hamem. Gdyby to był jeden taki mecz jak dziś to można byłoby przełknąć gorzką pigułkę i grać dalej, ale w ostatnich tygodniach prawie każde spotkanie Kanonierów tak wygląda. Ogromna dominacja, mnóstwo sytuacji, ale okropna nieskuteczność i sporo złych decyzji w polu karnym. Weźmy pod lupę liczbę goli w porównaniu do xG w grudniu (dane ze strony Understat):

REKLAMA
  • 2,79 xG z West Hamem – 0 goli
  • 0,85 xG z Liverpoolem – 1 gol
  • 2,77 xG z Brighton – 2 gole
  • 1,72 xG z Aston Villą – 0 goli
  • 2,59 xG z Luton – 4 gole
  • 3,30 xG z Wolves – 2 gole
  • Łącznie: 9 goli z 14,02 xG

Osoobiście w ostatnich podsumowaniach chwaliliśmy ofensywę Arsenalu licząc, że wkrótce Kanonierzy zaczną przekładać dominację na gole, ale ciągle jest z tym problem, który swoje apogeum osiągnął w meczu z West Hamem. Plany Artety na mecz działają, więc nie powinniśmy mieć do niego pretensji (może poza zmianami). Teraz czas, aby piłkarze też zaczęli dowozić. W innym wypadku mistrzostwa nie będzie.

Arsenal 0:2 West Ham

Tottenham musi jak najszybciej sprowadzić środkowego obrońcę

Od dłuższego czasu Tottenham jest łączony ze środkowymi obrońcami, natomiast w ostatnim czasie plotki te zintensyfikowały się nie tylko ze względu na zbliżające się okienko transferowe. W środę Ange Postecoglou poinformował o kontuzji Cristiana Romero, która ma potrwać 4-5 tygodni, a w czwartek Koguty na boisku udowodniły, że kolejny środkowy obrońca, który wskoczy do składu zanim Romero i van de Ven wyleczą urazy jest potrzebny na już. O ile Ben Davies nieźle radzi sobie w tej roli, tak po Emersonie Royalu widać, że nie jest to jego naturalna pozycja.

We wczorajszym spotkaniu Tottenham stracił z Brighton aż 4 gole (i przegrał 2:4) pozwalając rywalom na mnóstwo okazji. Oczywiście, samo ściągnięcie stopera nie wystarczy, ponieważ Ange Postecoglou nie zamierza odejść od swojej filozofii gry, która przy obecnych brakach kadrowych w składzie (a za niedługo, gdy Son, Sarr i Bissouma pojadą na turnieje kontynentalne ze swoimi reprezentacjami będzie jeszcze gorzej) jest bardzo ryzykowna i pozwala rywalom na stwarzanie okazji w prosty sposób. Niemniej jednak, jeśli Tottenham myśli o kwalifikacji do Ligi Mistrzów to muszą robić na rynku ruchy także pod cele krótkoterminowe.

Brighton 4:2 Tottenham

Co jeszcze wydarzyło się w 19. kolejce Premier League?

  • W meczu beniaminków Luton pokonało na wyjeździe Shefield (3:2), choć to zespół Chrisa Wildera sprawiał lepsze wrażenie optyczne. The Hatters tracą już tylko punkt do bezpiecznego miejsca w tabeli.
  • Liverpool pokonał Burnley na wyjeździe (2:0) w meczu bez większej historii, ale dzięki potknięciu Arsenalu wrócił na fotel lidera Premier League. Beniaminek przez większość spotkania prezentował się bardzo słabo.
  • Kiepsko ostatnio dzieje się w Brentford, które w tej kolejce przegrało na własnym stadionie z Wolves aż 1:4 i była to czwarta porażka z rzędu dla The Bees. Dla Wilków dwa gole strzelił Hee-Chan Hwang. Koreańczyk został szóstym pilkarzem, który dobił do 10 goli.
  • Trzecie domowe zwycięstwo z rzędu odniosła Chelsea, która pokonała Crystal Palace (2:1) po golu z rzutu karnego w końcówce meczu.
  • W świetnej formie ciągle jest Bournemouth, które na własnym stadionie pokonało Fulham 3:0. Zespół Andoniego Iraoli w ostatnich 7 meczach zdobył 19 punktów.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ