Arsenal grał, West Ham strzelał. „Młoty” górą w derbach

Derby Londynu, a w nich Arsenal grający o pozycję lidera oraz West Ham United okupujący ledwie 10. lokatę w lidze. W takich starciach jednak miejsce w tabeli nie ma żadnego znaczenia, bo derby – jak to derby – rządzą się swoimi prawami.

REKLAMA

O pierwszy strzał pokusił się James Ward-Prowse już w 1. minucie

Jego strzał poszybował jednak wysoko nad poprzeczką. I to by było na tyle, jeśli chodzi o ofensywne akcenty WHU w najbliższych kilku minutach. Potem bowiem do głosu doszedł Arsenal, który coraz bardziej spychał „Młoty” do głębokiej defensywy. „Kanonierzy” imponowali kombinacyjną grą oraz płynną wymianą pozycji. Kluczowy w tym był – jak zawsze – Martin Odegaard. Tyle że brakowało w tym wszystkim konkretów i celności. Jedyne dwa strzały w stronę bramki Areoli posłał Bukayo Saka, ale górą był francuski golkiper przyjezdnych.

Dominacja „The Gunners” nieoczekiwanie zwieńczyło się… straconym golem. We właściwym miejscu i czasie znalazł się Tomas Soucek, który wykorzystawszy dogranie Bowena, otworzył wynik spotkania. Asysta Anglika została poddana szczegółowej wideoweryfikacji, czy piłka nie znalazła się całym obwodem poza boiskiem. Ostatecznie sędzia uznał to trafienie, niemniej całą sytuację należy uznać za kontrowersyjną. Równie kontrowersyjna była postawa Zinchenki i Gabriela. Obaj wyglądali na kompletnie zagubionych i niepewnych co tu zrobić.

źródło: Viaplay Sport Polska

Po wyjściu na prowadzenie West Ham nieco poluzował w tyłach. Ekipa z London Stadium częściej bywała na połowie przeciwnika, nie rezygnując jednak z uważnej gry obronnej. Niemal wszystkie górne piłki padały łupem rosłych stoperów przyjezdnych. Ci dziś wyraźnie górowali. Nie zawodził nawet Angelo Ogbonna, który przecież w tym sezonie nie może liczyć na regularne występy. Arsenal walił głową w mur i coraz bardziej denerwował się swoją niemocą.

Po przerwie niewiele się zmieniło

To wciąż podopieczni Mikela Artety wyraźnie przeważali, starając się za wszelką cenę odrobić stratę. Co z tego jednak, skoro ponownie mieliśmy identyczny scenariusz jak w pierwszej odsłonie. Wrzutkę z rzutu rożnego Ward-Prows’e perfekcyjnie wykorzystał Konstantinos Mavropanos. Piłka poobijała jeszcze poprzeczkę, słupek, aż w końcu wpadła do sieci. Grek nie cieszył się z tego trafienia, jako że w przeszłości występował w klubie z północnego Londynu.

West Ham był piekielnie skuteczny, czego nie można powiedzieć o ofensywnych graczach Arsenalu. To nie był ich dzień. Uderzenia Jesusa czy Trossarda były albo niecelne, albo padały łupem Areoli. Saka strzelał tak, że prawie każda jego próba była blokowana. Kolejny raz w tym momencie można pochwalić Ogbonnę, który sam zblokował trzy strzały rywali.

Zwycięstwo „The Hammers” jest wynikiem doskonałej postawy kilku piłkarzy. Na pierwszy plan wysnuwają się strzelcy dwóch goli – Soucek oraz Mavropanos. Obaj świetnie też poczynali w obronie. Nie sposób też pominąć takich ogniw jak Areola, wspomniany już Ogbonna, Alvarez czy Kudus, który spokojnie sobie radził z bardzo mizernym w obronie Zinchenką. Ekipa prowadzona przez Davida Moyesa zasługuje na dobre słowa, bo zwyczajnie rozegrali doskonałe zawody.

Arsenal FC – West Ham United 0:2 (Soucek 13′, Mavropanos 55′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ