Inter się nie zatrzymuje i idzie po rekord Serie A. Juventus w końcu wygrał, a Paulo Dybala ciągnie za uszy Romę. Dzieje się również dużo w strefie spadkowej. Tam z degradacją wydaje się być pogodzona Salernitana, lecz pozostałe ekipy nie zamierzają składać broni. Czas się dokładniej przyjrzeć wszystkiemu co działo się w 26. kolejce włoskiej ekstraklasy!
Inter to drużyna, która może się zapisać w historii
O Nerazzurrich można pisać bez końca. Są jak głodny człowiek, który w celu zaspokojenia pragnienia potrafi zjeść każdy posiłek. Tak samo jest z Interem. Zjadają swoich rywali po kolei, nie pozostawiając im jakichkolwiek nadziei na boisku. Ekipa Inzaghiego pokonuje kolejne cele i pewnie zmierza po mistrzostwo Włoch. Nie ma mocnych na Inter w tym roku. Mało tego… Jeśli Inter wygra do końca sezonu wszystkie spotkania, co jest bardzo możliwe – to będzie miał na koncie 105 punktów. Byłby to absolutny rekord wszechczasów i kosmiczny wynik, który przeszedłby do historii. Jak dominować na swoim podwórku to właśnie w taki sposób jak to robi Inter. Wygrany mecz z Lecce (0:4) idealnie pokazuje siłę i formę w jakiej aktualnie znajduje się ta drużyna.
W Juventusie błyszczy tylko Vlahović
Dusan Vlahović to w ostatnim czasie jedna z niewielu pozytywnych informacji dla kibiców Juventusu. Forma serbskiego snajpera jest wręcz idealna. Ciągnie on aktualnie zespół Massimiliano Allegriego za uszy i sprawia, że Bianconeri wciąż są drugim zespołem tabeli. Serb w ostatnich 7. spotkaniach strzelił 8 bramek. Jest w wybornej formie i aż żal, że Lautaro Martinez jest w jeszcze lepszej. Gdyby nie argentyński napastnik, forma Dusana imponowała by nawet bardziej.
A co do Juventusu to w końcu wygrał swój mecz. Nie odbyło się bez trudności, bo dopiero w ostatniej akcji gola na wagę trzech punktów w meczu z Frosinone zdobył Daniele Rugani (3:2). Bianconeri przerwali serię pięciu spotkań bez zwycięstwa. Tym samym Massimiliano Allegri ustanowił rekord – jest pierwszym trenerem w historii Serie A ,który zdobył co najmniej 1000 punktów.
Sassuolo dostarcza coraz więcej negatywnych emocji
Można było być niemal pewnym, że Sassuolo bez kontuzjowanego Domenico Berardiego będzie się osuwać w tabeli. Jednak wydawało się, że nie aż tak. Trener się zmienił, a wyników jak nie było tak nie ma. Emiliano Bigica będzie miał bardzo trudne zadanie przed sobą. Sassuolo przegrywa w ostatnim czasie dosłownie z każdym i na ten moment ma tyle samo punktów co zespoły znajdujące się w strefie spadkowej.
Jednakże Cagliari i Hellas to zespoły, które swoją grą potrafią jakkolwiek pokazać, że chcą za wszelką cenę się utrzymać w rozgrywkach ligowych. Neroverdi w ostatnich sześciu spotkaniach zdołali uciułać tylko jeden punkt. Na ten moment jest to jeden z najsłabszych zespołów. Już nie ma tej drużyny, która była co najmniej średniakiem ligowym, potrafiącym zagrozić dosłownie każdemu. Obecnie Sassuolo to drużyna, którą pokonać jest bardzo łatwo. Czas się obudzić póki nie jest za późno.
Empoli przeżywa fajny czas
Przybycie najpierw Davide Nicoli, a następnie Szymona Żurkowskiego bardzo poprawiło grę Empoli. To zespół, który broni się przed spadkiem, lecz w ostatnim czasie w ogóle nie dostarcza argumentów, by wieszczyć im degradację z ligi. Zwycięstwo z Sassuolo (2:3) było trzecim w trakcie ostatnich sześciu spotkań tej drużyny. Nic na ten moment nie wskazuje, by Empoli miałoby pożegnać się elitą. Wręcz przeciwnie – pewnie wspina się w tabeli, zajmując aktualnie 13. miejsce w tabeli.
Widmo spadku się oddaliło i przewaga nad 18. w tabeli Hellasem Verona wynosi pięć punktów. Strata do 12. Genoi wynosi już jedenaście punktów, dlatego na ten moment zespołowi Davide Nicolii pozostaje umacnianie się na 13. pozycji i odskakiwanie rywalom. Po ostatnich wyczynach tego zespołu widać, że drzemie w nim nie lada potencjał, który na szczęście został w końcu pokazany światu.
Paulo Dybala ciągnie za uszy Romę
Daniele De Rossi przywrócił w piłkarzach Romy z powrotem radość z gry, a zwłaszcza ze strzelania goli. Drużyna wygrywa w meczach, w których zwycięstwo jest niemal obowiązkowe, a dodatkowo strzela dużo goli. Jednak aż strach pomyśleć, gdzie byłaby aktualnie ekipa Giallorossich bez Paulo Dybali. Argentyńczyk w meczu z Torino (3:2) popisał się hat-trickiem i poprowadził zespół do zwycięstwa. W całym sezonie strzelił już 10 goli i jest czwartym strzelcem rozgrywek Serie A. Dodatkowo zaliczył 6 asyst. Szkoda tylko, że argentyńskiego magika trapią tak często kontuzje.
Jedno jest pewne – jest prawdziwym liderem drużyny i człowiekiem, który ma ogromny wpływ na grę swojego zespołu. Bez niego Roma nie byłaby ciągle w walce o Ligę Mistrzów. A tak ostatnie wygrane i świetna gra Dybali pozwalają jeszcze o takim sukcesie myśleć. Trzeba tylko się modlić, by Paulo był zdrowy. Co mecz pokazuje, że bez niego ani rusz. Z taką formą może być ciężko go zatrzymać na kolejny sezon działaczom Giallorossich.
Co jeszcze wydarzyło się w 26. kolejce Serie A?
- Bologna wygrała piąte spotkanie z rzędu. Tym razem ekipa Thiago Motty okazała się lepsza od Hellasu Verona (2:0). Dzięki temu zwycięstwu drużyna włoskiego szkoleniowca awansowała na 4. miejsce w tabeli.
- Monza wygrała trzecie z ostatnich pięciu ligowych spotkań. Piłkarze Raffaela Palladino pokonali ostatnią w tabeli Salernitanę (0:2).
- Genoa dalej robi swoje i po prostu jest skuteczna. Podopieczni Alberto Gilardino pokonali Udinese (2:0).
- Kryzysu Napoli ciąg dalszy. Nie ma się co dziwić Francesco Calzona potrzebuje trochę czasu by na nowo poukładać Azzurrich. Mistrzowie Włoch tylko zremisowali na wyjeździe z Cagliari (1:1).
- Milan zatrzymał Atalantę, lecz tylko zremisował z ekipą Gian Piero Gasperiniego (1:1). Cudownym trafieniem w tym meczu popisał się Rafael Leao.
- Fiorenitna wygrała domowe spotkanie z Lazio (2:1). Tym samym Viola awansowała na 7. miejsce w tabeli, wyprzedzając właśnie ekipę Maurizio Sarriego.