Czy Alexander Isak spłaci się w Newcastle?

Alexander Isak został najdroższym transferem w historii Newcastle. Klub potwierdził już oficjalnie przenosiny szwedzkiego napastnika z Realu Sociedad na St. James’ Park. Czy wydanie 65 mln euro na piłkarza, który w minionym sezonie La Liga strzelił zaledwie 4 gole z gry się obroni? Dlaczego Newcastle zapłaciło tak wysoką kwotę za Isaka? Na te pytania postaramy się odpowiedzieć w poniższym tekście.

REKLAMA

Transfer nie w stylu Newcastle

Od przejęcia klubu przez saudyjskich właścicieli Newcastle – wbrew medialnym zapowiedziom – działa na rynku bardzo rozsądnie. Nie rzuca się na wielkie nazwiska, nie oferuje wypalonym gwiazdom bajońskich kontraktów, byle tylko zwrócić na siebie uwagę, nie przepłaca za nowych zawodników (no, może poza wydaniem 25 mln funtów na Chrisa Wooda). Większość transferów, jak Dan Burn, Matt Targett, czy Nick Pope przeszła poza Anglią niezauważona. Oczywiście, w zimie na St. James’ Park przyszedł Bruno Guimaraes, a na początku tego lata – Sven Botman. Newcastle uprzedziło większe kluby w wyścigu o młodych, perspektywicznych zawodników, ale nie musieli wydawać kroci.

Kwota transferu za Alexandra Isaka natomiast może szokować. Kiedy media obiegły pierwsze informacje o przenosinach Szweda do Newcastle wówczas można było pomyśleć, że to plotka wymyślona przez kogoś, kto wie tylko, że Sroki mają pieniądze, ale kompletnie nie ma rozeznania w ich polityce transferowej. Bo o ile jeszcze zimą Isak był rozchwytywany przez większe kluby, tak latem zainteresowanie jego osobą znacząco zmalało, co spowodowane było kiepskim sezonem. Ponadto Eddie Howe nie ma problemu na pozycji napastnika. Callum Wilson odkąd dołączył do zespołu to strzela częściej niż raz na 2 pełne mecze i jest napastnikiem bardzo regularnym. Oczywiście, to zawodnik o kruchym zdrowiu, ale czy nawet w takiej sytuacji 65 mln na kolejnego napastnika wydaje się uzasadnione? Raczej nie. Rzucenie wygórowanej kwoty to ruch w stylu Newcastle, które sobie wyobrażaliśmy tuż po zmianie właścicielskiej. Ale może Newcastle ma powody, dla których Alexander Isak jest wart 65 mln euro?

Zakurzony diament

Jeszcze rok temu taka kwota za Alexandra Isaka nikogo by nie dziwiła. W sezonie 2020/21 Szwed strzelił 17 goli w La Liga dla Realu Sociedad, a następnie przedstawił się szerszej publiczności na EURO 2020 pokazując, że jego atuty nie tkwią jedynie w trafianiu do siatki. O następnych rozgrywkach napastnik chciałby jednak jak najszybciej zapomnieć. Zamiast zrobienia kolejnego kroku do przodu i zwrócenia na siebie uwagi największych klubów świata Isak zniknął z radarów. W lidze strzelił tylko 6 goli, z czego 2 padły po rzutach karnych. Jego średnia goli w przeliczeniu na 90 minut spadła z 0,65 do 0,25 (0,17 nie licząc jedenastek).

Sam zainteresowany może to tłumaczyć zmianą stylu gry Realu Sociedad, który z drużyny nastawionej ofensywnie zaczął bardziej pilnować tyłów. Liczba goli z 59 spadła do zaledwie 40. Jednakże, pod bramką Isak nie był tak skuteczny, jak wcześniej. O ile w sezonie 2020/21 strzelał zgodnie z modelem goli oczekiwanych, tak rok później tenże model wskazuje, że zawodnik „powinien” strzelić 4-5 goli więcej.

Jeśli ponad rok temu Alexander Isak potrafił strzelać gole i zapowiadał się jako jeden z ciekawszych napastników młodego pokolenia to przecież jako 22-latek nagle nie zatracił tych atutów – być może z takiego założenia wyszli w Newcastle. Problem Isaka zdiagnozowali w braku regularności, nieumiejętności dostosowania się do zmienionego stylu gry zespołu, może mentalności. I po analizie stwierdzili, że są w stanie tak pokierować zawodnikiem, że w ich zespole rozbłyśnie na nowo.

Jaką rolę w nowym zespole będzie odgrywał Alexander Isak?

Przebicie się w czołowej lidze Europy w tak młodym wieku od razu sprawiło, że Isaka zaczęto nazywać nowym Ibrahimoviciem. Tak naprawdę oprócz narodowości, pozycji na boisku i wzrostu tych zawodników łączy niewiele. Mimo 192 cm gra w powietrzu jest jednym z mankamentów nowego nabytku Newcastle. To bardziej napastnik o profilu skrzydłowego. Alexander Isak bardzo lubi dryblować (w minionym sezonie La Liga tylko 5% napastników robiło to częściej) i wykorzystywać swoją szybkość w pojedynkach z obrońcami – czy to z piłką przy nodze, czy bez niej. Zbieganie w boczne sektory nie jest mu obce.

Jak Eddie Howe pogodzi Alexandra Isaka i Calluma Wilsona? Czy przejdzie na ustawienie z dwójką z przodu? Biorąc pod uwagę, jak dobrze sprawdza się system 4-5-1/4-3-3, który trener doskonali od początku przejęcia zespołu taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Jedną z opcji jest ustawienie Szweda bliżej prawej strony (ponieważ po lewej jest Allan Saint-Maximin) i wykorzystywanie jego szybkości przy grze z kontry. W zespole Eddiego Howe’a – wyłączając Calluma Wilsona – brakuje zawodników, którzy po prostu będą w stanie regularnie dokładać gole. Sprowadzenie Alexandra Isaka ten problem powinno rozwiązać.

Jeśli interesujesz się Premier League to serdecznie zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ