Pierwszym spotkaniem 20. kolejki PKO BP Ekstraklasy był pojedynek pomiędzy Stalą Mielec a Jagiellonią Białystok. Ci pierwsi w bardzo słabym stylu ulegli w zeszłym tygodniu GKS-owi Katowice. Drudzy natomiast rozjechali Radomiaka Radom, pakując mu pięć bramek w samej pierwszej połowie. Mimo tego goście nie byli wcale znaczącymi faworytami według bukmacherów, a Stal Mielec od samego początku postawiła bardzo trudne warunki.
Szybki cios Jagi i… świetna połowa Stali
Od pierwszego gwizdka gospodarze pokazywali, że chcą w tym meczu grać o pełną pulę. Jagiellonia miała spore problemy z rozgrywaniem piłki na własnej połowie, gdyż biało-niebiescy bardzo dobrze pressowali swoich rywali. Mimo tego, gola na 1:0 zdołali strzelić goście, za sprawą niezawodnego Afimico Pululu. Po fatalnym podaniu Marvina Sengera Angolczyk niczym Hulk przepchnął Berta Esselinka i bez żadnego problemu wpakował piłkę do siatki.
𝐀𝐅𝐈𝐌𝐈𝐂𝐎 𝐏𝐔𝐋𝐔𝐋𝐔 𝐍𝐈𝐂𝐙𝐘𝐌 𝐇𝐔𝐋𝐊! 🏋️ Pokaz siły napastnika @Jagiellonia1920, który najpierw powalił obrońcę, a potem pewnie pokonał bramkarza Stali! 🔥
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 7, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3, CANAL+ SPORT 5 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/shy9lQIu5t
Radość ekipy z Podlasia nie trwała jednak długo. Najpierw, z lekką pomocą warunków atmosferycznych, i po dobrym dograniu od Shkurina, gola na 1:1 zdobył Dadok. Świetny strzał z główki nie dał golkiperowi żadnych szans. Na tym jednak Stal Mielec nie poprzestała. Chwilę później szczęście znów uśmiechnęło się do gospodarzy. Po strzale zza pola karnego kuriozalną interwencją popisał się Stojinović, który chcąc wybić piłkę głową, nie trafił w nią i zatrzymał niegroźny strzał ręką. Arbiter wskazał na wapno, a z jedenastego metra nie pomylił się Wlazło. Stal prowadziła i chociaż Jaga próbowała jeszcze przed przerwą wyrównać, to zbyt długie zabawy z piłką na granicy pola karnego nie przynosiły rezultatu.
Co za zwrot akcji?! 🤯 @FksStalMielec bardzo szybko odwróciła losy meczu z Jagiellonią! Gole strzelili Robert Dadok i Piotr Wlazło! 💫
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 7, 2025
📺 Mecz trwa w CANAL+ SPORT 3, CANAL+ SPORT 5 i w serwisie CANAL+: https://t.co/zr8n1cU2RX pic.twitter.com/YfLUmNrSLn
Mądre zarządzanie wynikiem
W drugiej odsłonie pojedynku Stal starała się dyktować warunki. Bardzo korzystny wynik pozwalał im grać tak, jak lubią. Bronili się nisko, często grając „pod faul”. Frustracja ekipy z Podlasia wzrastała, czego efektem były żółte kartki, często wynikające z prostych prowokacji. Gospodarze mocno zamknęli mecz, ale i goście wydawali się być pozbawieni wigoru.
Dość powiedzieć, że Jaga pierwszy raz realnie zagroziła rywalowi w 83. minucie meczu. Pululu uderzył wtedy w słupek, jednak było to już w momencie, kiedy gospodarze bronili się niemal całą jedenastką w polu karnym. Wręcz niesamowitą dyscyplinę taktyczną prezentowali Mielczanie na przestrzeni drugich czterdziestu pięciu minut. Jeśli chce się ogrywać mistrza Polski, to powinno się to robić właśnie w taki sposób. Sędzia zagwizdał po raz ostatni, a Stal miała powody do świętowania.
Lech się uśmiecha, Stal oddycha z ulgą
Po bardzo przekonującym zwycięstwie w Radomiu nikt nie spodziewał się ze strony Jagiellonii aż tak bezzębnego występu. Mistrzowie Polski ulegli znacznie niżej notowanemu rywalowi, a już przed tą kolejką tracili oni do Lecha trzy punkty. Przy tym wyniku, dystans ten może wzrosnąć, a przecież konkurencja z miejsc 3-6 nie śpi. Jeśli Pszczółki chcą myśleć o obronie polskiej korony, to takie mecze po prostu trzeba wygrywać.
Stal Mielec natomiast dopisuje do swojego konta arcyważne trzy punkty. Oddalają się oni od strefy spadkowej, chociaż patrząc na poziom rywali walczących z nimi o utrzymanie, kibice z Mielca nie mają powodów do obaw. W lidze spokojnie jest parę drużyn, które grają znacznie gorzej od Mielczan. Te trzy oczka zapewniają im jednak spory komfort, a co ważniejsze, wynik ten był dziś w pełni zasłużony.