Być może kryzys to za duże słowo, lecz trzy niewygrane mecze z rzędu sygnalizowały, że piłkarze Atletico nie znajdują się w najlepszej formie. Na horyzoncie spotkanie z Interem Mediolan w rozgrywkach Champions League, lecz najpierw podopieczni Diego Simeone podejmowali Las Palmas. A jest to zespół, który w tym sezonie nie jednemu faworytowi potrafił utrzeć nosa. Bardzo dobrze piłkarze Javiera Garcii Pimienty prezentują się przede wszystkim w meczach domowych. Ich 8. miejsce w ligowej tabeli nie wzięło się znikąd. Dlatego przed Los Colchoneros stało w teorii niełatwe zadanie.
Świetny ruch Diego Simeone
Atletico nie dość, że przegrało dwa spotkania z rzędu to jeszcze w obu tych starciach nie było w stanie strzelić gola. A co jak co, ale takiej drużynie jak Atletico Madryt taki „wyczyn” nie przystoi. Dlatego Diego Simeone postanowił dziś ustawić na pozycji napastnika Marcosa Llorente. Hiszpan to bardzo wszechstronny zawodnik. W tym meczu po raz kolejny to pokazał. To właśnie po trafieniu w 15. minucie Los Colchoneros wyszli na prowadzenie. Jednak hiszpańskiemu pomocnikowi było mało. 5 minut później było już 2:0 i po raz drugi drogę do siatki znalazł wspominany Llorente. Trafił z tym pomysłem Diego Simeone. Hiszpan znakomicie wykorzystał swoje pięć minut (i to dosłownie). Goście wyszli bardzo bojaźliwie na to spotkanie. Popełniali masę błędów w wyprowadzaniu piłki. Z nich bezlitośnie korzystali piłkarze Atletico.
Podopieczni Javiera Garcii Pimienty nie mieli zbyt wielu argumentów w ofensywie. Rozgrywali piłkę, lecz robili to w wielu momentach bez celu. Nie potrafili przebić się przez madrycki mur. Gospodarze umiejętnie oddali piłkę swojemu przeciwnikowi, czekając na kontrataki.
Dodatkowo piłkarze Las Palmas byli dzisiaj wyjątkowo nieskoncentrowani i elektryczni. Szwankowało w ich grze niemal wszystko. Grali bardzo nerwowo. Widać było, który zespół jest tym bardziej doświadczonym. A Diego Simeone triumfował nie tylko ze skuteczności swojego pomysłu. Dublet Marcosa Llorente mógł pomóc w oszczędzaniu kluczowych zawodników w kontekście wtorkowego spotkania w rozgrywkach Champions League z Interem Mediolan.
Brak planu B
Las Palmas za wszelką cenę chciało grać w tym meczu swój futbol. Nie było w tym nic złego, gdyby nie fakt, że przeciwnikiem było dzisiaj dobrze zorganizowane Atletico. Ich straty pod własną bramkę były bardzo kompromitujące. Goście nie byli w stanie w wielu momentach wyjść bez szwanku spod własnej bramki. To gospodarze wykorzystywali. W 47. minucie gola na 3:0 strzelił Angel Correa i można było zamykać temat powrotu do meczu dla zawodników Las Palmas. Dodatkowo goście sobie w ogóle nie pomagali. Zamiast próbować odrabiać straty, to tylko jeszcze bardziej je powiększali. W 61. minucie swojego drugiego gola w meczu strzelił Angel Correa, wykorzystując rzut karny. Gospodarze kontrolowali przebieg wydarzeń boiskowych. Simeone przeprowadzał jakże ważne dla niego zmiany. Atletico chciało ten mecz dowieźć do końca, lecz było im ciągle mało. Wynik w 87. minucie ustalił Memphis Depay.
Los Colchoneros byli dzisiaj bardzo skuteczni. Nie podejmowali nieprzemyślanych decyzji. Grali bardzo rozważny futbol, a to na wystraszoną drużynę gości jak najbardziej wystarczało. Atletico wraca na właściwe tory i w dobrych humorach będzie mogło się przygotować do wtorkowego spotkania z Interem Mediolan. Najważniejsze dla piłkarzy Diego Simeone jest to, że udało im się przełamać ligową niemoc i utrzymać czwarte miejsce w rozgrywkach LaLiga, które robiło się coraz bardziej zagrożone. Mało tego Los Colchoneros awansowali na trzecie miejsce. Będą je zajmowali przynajmniej do meczu Barcelony z Celtą Vigo.