Stracone pokolenie. Dlaczego Chelsea nie zbudowała sukcesu na triumfie w Lidze Mistrzów?

Edouard Mendy, Reece James, Cesar Azpilicueta, Thiago Silva, Antonio Rudiger, Ben Chilwell, N’golo Kante, Jorginho, Mason Mount, Timo Werner, Kai Havertz. 29 maja 2021 roku taka jedenastka pokonała Manchester City i zagwarantowała Chelsea tytuł najlepszej drużyny w Europie. Nieco ponad dwa lata później z tego składu niewiele zostało. Z podstawowej jedenastki w klubie nadal jest tylko trzech zawodników (ci, których zaznaczyliśmy kursywą), a jeśli Chelsea uda się w tym okienku sprzedać wszystkich piłkarzy, których zamierza to z całej kadry meczowej jeszcze tylko jeden zawodnik będzie mógł powiedzieć, że pamięta tamten triumf – Kepa Arrizabalaga. Dlaczego Chelsea nie potrafiła na tym sukcesie pchnąć projektu do przodu?

Triumf inny niż dekadę wcześniej

W momencie, gdy Chelsea podnosiła w górę trofeum dla najlepszej drużyny w Europie mogliśmy pomyśleć, że to dopiero początek budowy wielkiego zespołu. To był inny triumf niż ten w 2012 roku na Allianz Arenie. Wówczas zespół prowadził trener tymczasowy, Chelsea wygrała w karnych, a Bayern miał dużą przewagę. Dla wielu zawodników z tamtej drużyny zwycięstwo w Lidze Mistrzów było pięknym zwieńczeniem całej kariery. Bohater tamtego finału, Didier Drogba miał już 34 lata i po sezonie udał się na sportową emeryturę do Chin. Tyle samo wiosen liczył sobie kapitan zespołu, Frank Lampard. Po 30. urodzinach był już Ashley Cole, a trójkę z przodu – licząc rocznikowo – mieli także Petr Cech i Jose Bosingwa. Ważnymi postaciami The Blues w tamtym sezonie byli także John Terry, Florent Malouda, Raul Meireles i Branislav Ivanovic – wszyscy po 30-tce lub się do niej zbliżający. Średnia wieku wyjściowej jedenastki wynosiła 27,9 lat. Najmłodszy był 22-letni Ryan Bertrand.

REKLAMA

W 2021 roku średnia wieku wyjściowej jedenastki wcale nie była o wiele niższa (27,2 lata). Chelsea było jednak mieszanką doświadczenia na środku obrony (Thiago Silva, Azpilicueta, Rudiger) i w centrum boiska (Kante oraz Jorginho) z młodością na wahadłach (James i Chilwell) oraz w linii ofensywy (Mount, Havertz, Werner). Mason Mount i Reece James to wychowankowie klubu, którzy na przestrzeni całego sezonu pełnili bardzo ważną rolę i w nich widziano przyszłe legendy klubu, natomiast dla Timo Wernera i Kaia Havertza, sprowadzonych za wielomilionowe sumy, zdobycie Ligi Mistrzów miało być momentem przełomowym, w którym po pierwszym ciężkim sezonie adaptacji w Premier League uwidocznią potencjał pokazywany w Bundeslidze. W kadrze Chelsea ważną rolę pełnił ponadto Christensen, który wchodząc z ławki jeszcze w pierwszej połowie za kontuzjowanego Thiago Silvę w finale LM udowodnił, że jest gotowy odmłodzić linię defensywy. Spore nadzieje wiązano za to 22-letnim Pulisiciem i dwa lata od niego młodszym Hudsonem-Odoiem.

Chelsea znajdowała się wtedy na samym początku projektu

Thomas Tuchel dopiero co przyszedł do klubu, a w pół roku zdołał przebić się do pierwszej czwórki w Premier League i zdobyć Ligę Mistrzów. Niemiec błyskawicznie poukładał klocki rozrzucone po Franku Lampardzie, w wielu zawodnikach dostrzegł potencjał, którego nie widział jego poprzednik i nadał zespołowi konkretne ramy taktyczne, dzięki czemu Chelsea traciła bardzo mało bramek i była niezwykle trudna do pokonania. Kibice klubu mogli mieć poczucie, że złapali Pana Boga za nogi. W końcu znaleźli trenera, który dopasował do siebie wszystkie elementy i gra zaczęła chodzić, jak w szwajcarskim zegarku. Najbliższa przyszłość prezentowała się na tyle kolorowo, że w przewidywaniach przed następnym sezonem wielu ekspertów widziało The Blues nawet na najwyższym stopniu podium, zwłaszcza po transferze Romelu Lukaku.

Złe planowanie kadry

Przez pierwsze pół sezonu wszystko przebiegało zgodnie z planem i Chelsea utrzymywała tempo, które narzucił Manchester City i Liverpool. Druga połowa była jednak o wiele gorsza i kibice musieli zadowolić się miejscem w TOP 4 oraz ćwierćfinałem Ligi Mistrzów. W trakcie sezonu objawiło się sporo problemów, a Thomas Tuchel nie okazał się aż takim cudotwórcą na jakiego wydawał się być po kilku miesiącach pracy na Stamford Bridge (choć oczywiście wykonywał swoją pracę bardzo dobrze). Timo Werner nadal nie spełniał oczekiwań i po sezonie wrócił z powrotem do Lipska. Klub nie dogadał się z Antonio Rudigerem oraz Andreasem Christensem i stracił ich za darmo na rzecz – odpowiednio – Realu i Barcelony. Obecny sezon Chelsea rozpoczęła więc bez trzech piłkarzy, którzy mieli znaczący udział w zdobyciu Ligi Mistrzów, choć tak naprawdę Duńczyk i Niemiec w ówczesnym czasie nie stanowili o sile pierwszego składu. Jedynie strata Rudigera była znacząca.

Dlaczego więc Chelsea tak się posypała? Warto tutaj przeanalizować formę poszczególnych zawodników. Najważniejszy piłkarz w drodze po LM, N’golo Kante bardzo rzadko mógł pomagać zespołowi przez kłopoty zdrowotne. Przez ostatnie 1,5 roku wiele czasu na leczeniu i rehabilitacji spędzili także Reece James i Ben Chilwell, którzy nie mieli jakościowych zmienników. Edouard Mendy przez krótki czas był jednym z najlepszych bramkarzy na świecie, ale jego prime szybko minął i zaczął bardziej przeszkadzać zespołowi niż pomagać. Jorginho też nie potrafił choćby zbliżyć się do poziomu, za który znalazł się na 3. miejscu w plebiscycie Złotej Piłki. Na miarę zapłaconej za niego kwoty nie grał również Kai Havertz. Nowi właściciele Chelsea z Toddem Boehlym na czele próbowali ratować sytuację sprowadzając do zespołu kolejnych piłkarzy i wydając na nich ogromne kwoty, ale na razie większość z tych transferów była kompletnie przestrzelona.

Chelsea zasila konkurencję

Co więcej, zmienili również trenera, który ich zdaniem nie wpisywał się w strategię klubu. Takimi działaniami tylko potęgowali chaos, jaki panował na Stamford Bridge, a Grahama Pottera wrzucili na minę. Zanim nowy szkoleniowiec zapoznał się z zespołem, poznał charakterystykę poszczególnych zawodników i znalazł optymalne zestawienie – w zimie otrzymał kolejnych graczy, zabawa zaczęła się na nowo, a cierpliwość do Pottera szybko się skończyła.

Chelsea rozpoczęła więc projekt od nowa. Trzymanie w jednej szatni blisko 30 zawodników w kolejnym sezonie nie było możliwe, więc klub musiał rozpocząć czystki. Jako, że przez ostatni rok na Stamford Bridge przyszło wielu młodych graczy, z którymi klub podpisał wieloletnie kontrakty to siłą rzeczy łatwiej pozbyć się zawodników z dłuższym stażem. Oni też doświadczyli tego, co w klubie działo się przez ostatnie lata i być może chcieli poszukać bardziej stabilnego otoczenia. W ten sposób Chelsea traci piłkarzy, którzy mają wysokie umiejętności, ale w ostatnich miesiącach na Stamford Bridge nie potrafili ich pokazać. Tak stało się przykładowo w przypadku Jorginho, który po przejściu do Arsenalu w zimowym okienku transferowym przypomniał, że potrafi grać w piłkę. Tego lata Kanonierzy pokusili się o Kaia Havertza, natomiast Manchester United sprowadził Masona Mounta, a City – Mateo Kovacicia. Konkurenci nieprzypadkowo ciągle widzą w tych piłkarzach duży potencjał. A Chelsea traci ich przez nieudolne zarządzanie.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,746FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ