GDYNIA: Kaszubskie święto na trybunach. Zawodnicy Arki w specjalnych strojach promujących region Kaszubski. Widowisko na boisku jednak nie zachwycało. Oglądaliśmy dwie drużyny bez pomysłu na atak, a najgroźniejszą sytuacją meczu był strzał w poprzeczkę Tamara Svetlina. Kto odpuścił sobie dziś spotkanie Arki Gdynia z Koroną Kielce, nie ma czego żałować.
Do przerwy bez rewelacji
Spotkanie ofensywnie rozpoczęli gospodarze, którzy już po dwóch minutach oddali pierwszy celny strzał. Na posterunku od początku czuwał jednak Xavier Dziekoński. Obie drużyny miały trudy ze stwarzaniem sobie większych okazji, jednak inicjatywę spotkania z upływem minut przejął zespół z Kielc. W 21. minucie pierwszą groźną okazję dla Korony miał Konrad Matuszewski. Jego strzał w polu karnym został jednak zablokowany przez obronę Arki Gdynia.
Arka bez większego pomysłu na atak próbowała wszystkiego. Ataki lewą stroną, strzały z dystansu. Jednak bez większego sukcesu. W 38. minucie zawodnicy i kibice Arki domagali się rzutu karnego po tym jak w polu karnym Korony upadł Dawid Kocyła. Arbiter Mateusz Piszczelok nie dopatrzył się jednak w tej sytuacji przewinienia. Pod koniec połowy to znów gospodarze przejęli inicjatywę spotkania, jednak bez skutku. Do przerwy bezbramkowy remis.
Gorzej być nie mogło. A jednak
W drugą połowę odważniej weszli goście z Kielc. Najgroźniejszą jak dotąd sytuacje stworzyli sobie w 53. minucie, gdy Tamar Svetlin z pola karnego oddał strzał w poprzeczkę. Kolejne minuty to Arka grająca krótkie podania i dwie drużyny bez pomysłu na to jak zagrozić rywalowi. Po 77. minutach obie drużyny bez celnego strzału w drugiej połowie.
Ostatnie minuty wyglądały tak, jakby gospodarze chcieli utrzymać bezbramkowy remis do końca i nim się zadowolić. Gdy byli w posiadaniu piłki, podawali ją między sobą na własnej połowie. Na pochwałę zasługuje też jednak wysoki pressing podopiecznych Jacka Zielińskiego, który również sprawiał Arce trudności w wyprowadzeniu ofensywnej akcji. Już do końca spotkania Arka utrzymywała się przy piłce na własnej połowie i tym samym spotkanie zakończyło się bez bramek.