Przełamania Arsenalu i Liverpoolu. 5 wniosków po 34. kolejce Premier League

34. seria gier Premier League była kolejną niepełną z uwagi na rozgrywanie półfinałów Pucharu Anglii. W naszym podsumowaniu weźmiemy pod uwagę zarówno mecze ligowe, jak i te pucharowe. A nasz konkretny rozkład jazdy prezentuje się następująco: Mbeumo czy Toney, Pochettino kontra Guardiola, Arsenal chce wygrać tytuł defensywą, zarządzanie kadrą przez Jurgena Kloppa oraz odnowione Crystal Palace.

REKLAMA

Bryan Mbeumo jest ważniejszy dla Brentford niż Ivan Toney

Być może będzie to kontrowersyjna opinia, być może nie, ale stawiamy tezę, że dla ofensywy Brentford Bryan Mbeumo jest nawet bardziej wartościowym piłkarzem niż Ivan Toney. Anglik akurat w ostatnich trzech spotkaniach zagrał tylko 10 minut, a zespół strzelił aż 10 goli i zdobył 7 z 9 możliwych punktów. The Bees najpierw zremisowali z Aston Villą 3:3, przed tygodniem wygrali z Sheffield 2:0, a w tej kolejce urządzili prawdziwe lanie Luton Town na stadionie rywala wygrywając 5:1. Wprawdzie grali przeciwko dwóm zespołom ze strefy spadkowej, jednak na tle innych występów w tym sezonie zespół Thomasa Franka i tak prezentował się lepiej.

Kameruńczyk miał udział przy „tylko” 3 z 10 goli zespołu odkąd wrócił do podstawowej jedenastki, ale jego wkład w zespół jest widoczny gołym okiem. 24-latek nie tylko strzela i asystuje, ale także pomaga zespołowi przenieść piłkę w najgroźniejsze strefy. Często bierze odpowiedzialność na swoje barki, ściąga na siebie uwagę obrońców i oddaje piłkę do kolegi w odpowiednim momencie. O Mbeumo nie jest tak głośno, ale Ivan Toney może nie być jedynym zawodnikiem, na którym Brentford zarobi krocie w najbliższej przyszłości.

Mauricio Pochettino potrafi grać z Pepem Guardiolą

Po porażce w półfinale Pucharu Anglii z Manchesterem City (0:1) umarła ostatnia nadzieja Chelsea na zdobycie trofeum w tym sezonie. Występ z Obywatelami trzeba jednak ocenić bardzo pozytywnie. To było trzecie spotkanie w tym sezonie pomiędzy tymi zespołami i w każdym z nich Chelsea potrafiła przeciwstawić się aktualnemu mistrzowi Anglii (w lidze dwukrotnie zremisowali). To prowadzi nas do wniosku, że Mauricio Pochettino potrafi grać przeciwko Pepowi Guardioli.

W jaki sposób Chelsea wsadziła kij w szprychy Manchesterowi City? Kluczowa oczywiście była organizacja zespołu bez piłki. The Blues – jak w poprzednich starciach – rozpoczynali obronę w średnim bloku, często przechodzili także do niskiego, a wszystko poparte było dużą intensywnością i skokami pressingowymi. Zespół Guardioli stworzył sytuacje wyceniane tylko na 0,84 xG przez 90 minut i nie stworzyli żadnej „dużej okazji” (big chance). The Blues mieli także pomysł na szybkie ataki, z którymi Manchester City sobie nie radził. To był bardzo dobry występ Chelsea, który wystarczył na to, aby przeciwstawić się Obywatelom. Do zwycięstwa potrzeba jednak nie tylko bardzo dobrego występu, ale także wykorzystania stworzonych szans, a tego podopieczni Pochettino nie zrobili.

Manchester City 1:0 Chelsea

Defensywa Arsenalu to ogromny atut w walce o tytuł Premier League

Kanonierzy wykorzystali grę Manchesteru City w Pucharze Anglii i przeskoczyli ich w tabeli. W spotkaniu z Wolves (2:0) piłkarze Arsenalu długimi fragmentami wyglądali na ludzi zmęczonych, ale jeśli całościowo spojrzymy na mecz – Kanonierzy wygrali w pełni zasłużenie i odbili się po dwóch porażkach z rzędu (z Aston Villą i Bayernem). Arsenal objął prowadzenie pod koniec pierwszej połowy i perfekcyjnie zarządzał wynikiem. Choć sprawiali wrażenie, jakby tylko czekali na ostatni gwizdek sędziego to robili to mając wszystko pod kontrolą. Współczynnik goli oczekiwanych (xG) Wolves wyniósł zaledwie 0,14 xG. Gospodarze tylko raz poważnie zagrozili bramce Davida Rayi, gdy w słupek trafił Joao Gomes (po błędzie Kiwiora).

Postawa w defensywie to najpoważniejszy argument Kanonierów w walce o mistrzostwo Anglii. W sobotę zachowali szóste wyjazdowe czyste konto z rzędu w Premier League. Wskaźnik oczekiwanych goli traconych (xGC) Arsenalu w 2024 roku jest ponad dwa razy niższy od Manchesteru City oraz Liverpoolu. Nawet, gdy zespołowi nie klei się gra w ofensywie to w wielu przypadkach są w stanie przepchnąć mecz dzięki defensywie, która dopuszcza rywali do bardzo niewielu okazji oraz jakości indywidualnej z przodu.

Wolves 0:2 Arsenal

Jurgen Klopp wie jak zarządzać kadrą

W tej kolejce odblokował się nie tylko Arsenal, ale także Liverpool, który w poprzednim tygodniu odpadł z Ligi Europy z Atalantą oraz stracił punkty w lidze z Crystal Palace (0:1). Jurgen Klopp zrobił to jednak innym sposobem niż Mikel Arteta. O ile trener Arsenalu nadal trzymał się najsilniejszej jedenastki, tak szkoleniowiec The Reds trochę zamieszał w składzie. Na ławce posadził kilku ważnych zawodników, którzy ostatnio nie byli jednak w dobrej formie – Mohameda Salaha, Darwina Nuneza oraz Dominika Szoboszlaia – a szansę odpoczynku otrzymali również Alexis Mac Allister oraz Ibrahima Konate.

REKLAMA

Liverpool na Craven Cottage nie zagrał imponującego spotkania, ale wykonał swoje zadanie. W poprzednich spotkaniach szwankowała skuteczność, natomiast tym razem podopieczni Jurgena Kloppa trafili do siatki 3 razy przy współczynniku goli oczekiwanych (xG) wynoszącym blisko 1. Zawodnicy, którzy otrzymali szansę stanęli na wysokości zadania. Dobry mecz zwieńczony asystą zagrali Harvey Elliot oraz Cody Gakpo. Na listę strzelców wpisali się natomiast Ryan Gravenberch oraz Diogo jota. W kontekście jakości gry nadal można mieć wątpliwości odnośnie do Liverpoolu w kontekście walki o tytuł, natomiast Jurgen Klopp ma wiele powodów do zadowolenia po starciu z Fulham. Jego zespół się przełamał, kluczowi zawodnicy nabrali świeżości, której potrzebowali, a ich zmiennicy podbudowali pewność siebie.

Fulham 1:3 Liverpool

Oliver Glasner odblokował Crystal Palace

Jeszcze kilkanaście dni temu można było sądzić, że zatrudnienie Olivera Glasnera w Crystal Palace niewiele zmieniło. Choć Austriak zaczął od wysokiego zwycięstwa z Burnley (3:0) to potem zanotował serię 5 meczów bez zwycięstwa i nie potrafił pokonać walczących o utrzymanie Luton oraz Nottingham Forest. Dwa ostatnie mecze były jednak przełomowe. W poprzedniej kolejce jako pierwszy zespół w tym sezonie Premier League wygrali na Anfield, a wczoraj pokonali West Ham na własnym stadionie aż 5:2.

Od dawna zaznaczamy, że wyniki Orłów zależą od zdrowia Eberechiego Eze oraz Michaela Olise i nie inaczej jest tym razem. Gdy Francuz wrócił do podstawowego składu – Palace zaczęło wygrywać. Niemniej jednak, to już nie jest zespół tylko tego duetu, jak było to za kadencji Roya Hodgsona. Pod wodzą nowego szkoleniowca bardzo dobrą formę złapał Jean-Philippe Mateta, który za kadencji Glasnera strzelił już 6 goli. Zespół dużo zyskał także na transferze Adama Whartona w zimowym okienku. Austracki szkoleniowiec zmienił ustawienie z 4-5-1 na 5-4-1 i dobrze poradził sobie z kłopotami kadrowymi w defensywie przesuwając na środek obrony Jeffersona Lermę.

Co jeszcze wydarzyło się w 34. kolejce Premier League?

  • Zaczynamy nie od Premier League, a Pucharu Anglii. Drugim finalistą został Manchester United, który w serii rzutów karnych pokonał Coventry, a wcześniej roztrwonił trzybramkowe prowadzenie. W ekipie Erika ten Haga nie zmienia się nic.
  • Burnley pokonało na wyjeździe Sheffield (3:1) i zbliżyło się już tylko na 2 punkty do osiemnastego w tabeli Luton. Do utrzymania prawdopodobnie jednak trochę zabraknie.
  • Aston Villa pewnie zmierza po Ligę Mistrzów. W tej kolejce pokonali u siebie Bournemouth (3:1) i odskoczyli Tottenhamowi (który w ten weekend pauzował) na 6 punktów przy dwóch rozegranych meczach więcej. Watkins dołożył dwie asysty i w całym sezonie ma ich już 12.
  • W kluczowym meczu o odskoczenie od strefy spadkowej Everton wygrał na Goodison Park z Nottingham (2:0). The Toffees mają już 5 punktów przewagi nad 18. w tabeli Luton, a zespół Nuno Espirito Sano – tylko 1. Forest wydało także ciekawe oświadczenie odnośnie do decyzji sędziowskich w tym spotkaniu.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,602FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ