Najgorsze transfery do Premier League – lato 2022

Okienko transferowe to czas, w którym kibice ostrzą sobie zęby na wzmocnienia i nie mogą się doczekać, kiedy będą mogli zobaczyć nowych zawodników grających w ich barwach. Snują optymistyczne wizje, kreślą wymarzone składy, zastanawiają się ile do gry ich zespołu wniesie dany transfer. Wiele z nich jednak kompletnie się nie sprawdza. Pół sezonu to nie jest jeszcze czas, aby wydawać ostateczne werdykty, ale postanowiliśmy wybrać zawodników z klubów Premier League, którzy minionego lata zmienili barwy, a na razie rozczarowują.

REKLAMA

Antony

Na pierwszy ogień najdroższy transfer minionego lata. Antony rozczarowuje przede wszystkim właśnie ze względu na cenę i głównie z tego powodu znalazł się na naszej liście. Biorąc pod uwagę oczekiwania realnej wartości sportowej jaką Brazylijczyk mógł dać Manchesterowi United – uważam, że wcale nie jest tak źle. Antony być może nigdy nie będzie skrzydłowym na miarę 100 milionów euro, ale ma potencjał, aby być dobrym i użytecznym graczem. Wrzucamy go na listę, ale z gwiazdką, że głównym tego powodem była kwota transferu, a sam piłkarz nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Emmanuel Dennis

Miał być jednym z najważniejszych Nottingham Forest po awansie do Premier League. W poprzednim sezonie co prawda spadł z elity z Watfordem, ale on akurat nie powinien mieć sobie nic do zarzucenia. Na początku grudnia w klasyfikacji kanadyjskiej lepszy od Nigeryjczyka był tylko Mohamed Salah. Forest pozyskiwało więc piłkarza, który zna ligę i ma za sobą udany sezon. Na City Ground Dennis nie potrafi jednak nawiązać do formy z poprzednich rozgrywek. Ma na swoim koncie gola i asystę, ale gra bardzo rzadko, a w ostatnich meczach przyspawany jest do ławki. Po mundialu zagrał łącznie jedynie 28 minut.

Jesse Lingard

Drugi transfer Forest, który miał być kluczowy w walce o utrzymanie w Premier League. Za warunki na jakich Nottingham przyjęło Lingarda należy ich pochwalić. Wzięli go za darmo, dali bardzo wysoką tygodniówkę, ale podpisali tylko roczny kontrakt, co z dzisiejszej perspektywy wydaje się przemyślaną decyzją. 30-latek w obecnym sezonie Premier League nie ma jeszcze ani jednego udziału przy bramce i w większości meczów był bezużyteczny dla zespołu. Kredyt zaufania od Steve’a Coopera trwał długo, ale już się skończył i Lingard coraz częściej zaczyna na ławce rezerwowych. Ostatnio leczył kontuzję uda.

Thilo Kehrer

Na papierze ten transfer wyglądał obiecująco. Za zaledwie 12 milionów euro West Ham sprowadził zawodnika PSG, 26-letniego reprezentanta Niemiec na pozycję, na którą potrzebowali wzmocnień z uwagi na wiele kontuzji środkowych obrońców. Z tego też powodu (oraz słabej formy Coufala) Kehrer może liczyć na regularną grę, ale wzmocnieniem za bardzo się nie okazał. Niemiec wygląda na zbyt słabego fizycznie, aby występować na środku obrony. Często zbyt łatwo przegrywa pojedynki z rywalami. Jak na CV, z którym przychodził do West Hamu – spore rozczarowanie.

Pierre-Emerick Aubameyang

Pół-żartem, pół-serio – jedynym plusem transferu Aubameyanga jest fakt, że w przeciwną stronę (do Barcelony) powędrował Marcos Alonso, na tamten moment trzeci lewy obrońca/wahadłowy w hierarchii. Sportowo Gabończyk nie broni się w żaden sposób. Jest swoją najgorszą wersją ze schyłkowego okresu w Arsenalu. Sam może mówić też o sporym pechu, bo był ściągany w ostatni dzień okienka transferowego przez Tuchela, a tydzień później niemieckiego menedżera na Stamford Bridge już nie było. W tym sezonie Premier League rozegrał 431 minut tylko raz trafiając do siatki. O tym, że Auba w Chelsea jest już praktycznie skreślony najlepiej świadczy wyrejestrowanie go z Ligi Mistrzów, co naturalnie skłoniło go do szukania nowego klubu.

Marc Cucurella

Drugi transfer Chelsea na naszej liście to Marc Cucurella. Po świetnym sezonie w Brighton Chelsea rzuciła na Hiszpana ponad 60 milionów euro, co dzisiaj wygląda na bardzo pochopny ruch. Cucurella miał całkiem udany początek, ale na przestrzeni całego sezonu kwota jaką The Blues wydali na niego zupełnie się nie spłaca. 24-latek mał daje w ataku i nie gwarantuje solidności w defensywie. Przez kontuzję Bena Chilwella gra regularnie, ale ostatnio coraz częściej jego miejsce w składzie zajmuje 18-letni Lewis Hall.

Richarlison

Przez długi czas wydawało się, że Brazylijczyk jest dobrym wzmocnieniem dla Tottenhamu. Nieźle wyglądał po wejściach z ławki, wykorzystywał nieliczne szanse od 1. minuty. Niemniej jednak, mamy już luty, a 25-latek ciągle czeka na swoje pierwsze trafienie w tym sezonie Premier League. Jak na transfer za 58 milionów euro to dla napastnika/skrzydłowego zawstydzająca statystyka. To podobny casus do Antony’ego. Na razie Richarlison się nie spłaca, ale miewał mecze, w których pokazywał, że z jednoznaczną oceną tego transferu trzeba jeszcze poczekać. Sprowadzenie tej zimy Danjumy raczej nie pomoże Brazylijczykowi w przekonaniu do siebie Antonio Conte.

Arthur Melo

Wypożyczenie, które miało poszerzyć Jurgenowi Kloppowi wybór w środku pomocy. W tym przypadku samo sprowadzenie Arthura nie jest dla Liverpoolu bolesne, bo to tylko wypożyczenie. Bardziej bolesne jest jednak to, że w ten sposób rozwiązali sytuację ze środkiem pola nie przeprowadzając żadnego innego transferu. Arthur Melo co najwyżej może zostać bohaterem quizów, w których będzie trzeba wymienić piłkarzy Liverpoolu, którzy byli w tym klubie w danym okresie. Brazylijczyk nie zadebiutował jeszcze w Premier League, a w Lidze Mistrzów zagrał zawrotne 13 minut. Powód? Kontuzja.

Goncalo Guedes

O Goncalo Guedesie w Wolverhampton możemy (tymczasowo) mówić w czasie przeszłym. Portugalczyk spędził na Molineux pół sezonu i w zimowym okienku transferowym został wypożyczony do Benfiki. Jego dorobek w Premier League zatrzymał się na jednym golu i jednej asyście. Na boisku spędził 708 minut. U Bruno Lage’a był zawodnikiem pierwszego wyboru (choć po transferze miał też duży kredyt zaufania) ale po przyjściu Julena Lopeteguiego jego pozycja znacząco spadła i w konsekwencji poszedł w odstawkę. W lidze zagrał jedynie 17 minut z Evertonem w debiutanckim meczu hiszpańskiego szkoleniowca na ławce trenerskiej Wilków.

REKLAMA

Kalvin Phillips

Zapowiadany był jako idealny back-up Rodriego. Klub też musiał być przekonany do Anglika wydając na niego prawie 50 milionów euro. Minęło pół roku, a Kalvin Phillips jest głębokim rezerwowym Manchesterze City. Czas do Mistrzostw Świata stracił na leczeniu kontuzji, więc nie można go za to winić, ale obecnie gra bardzo sporadycznie. Po MŚ dwukrotnie wszedł z ławki w meczach ligowych, a raz w Pucharze Anglii. Kiedy dostał szansę w wyjściowym składzie w ćwierćfinale Pucharu Ligi zaprezentował się fatalnie, a zespół Guradioli przegrał z Southampton. Niezadowolony z postawy Anglika jest również sam trener. Pep publicznie powiedział, że Phillips wrócił z Mistrzostw Świata z nadwagą, czym jasno dał do zrozumienia zawodnikowi, że nie godzi się na taki brak profesjonalizmu.

***

Fanów Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ