Conte sam zwolnił się z Tottenhamu? 5 wniosków po 28. kolejce Premier League

28. kolejka Premier League była okrojona, ponieważ w miniony weekend rozgrywano również ćwierćfinały Pucharu Anglii. My na pierwszy tapet wzięliśmy zmagania ligowe, ale podsumowaliśmy również to, co działo się w FA Cup. Czym zasłynął Antonio Conte? Dlaczego Arsenal gorzej broni u siebie niż na wyjeździe? Który zespół w przyszłości może namieszać w górnej połowie tabeli? Oto nasze 5 wniosków po minionej serii gier.

REKLAMA

Nottingham Forest niebezpiecznie zbliża się do spadku z Premier League

Piątkowego wieczoru zakończyła się imponująca jak na beniaminka seria w wykonaniu Nottingham Forest. Zespół Steve’a Coopera przegrał w Premier League przed własną publicznością po raz pierwszy od 16 września po 9 meczach bez przegranej. Choć Newcastle wyszarpało zwycięstwo w doliczonym czasie gry to byli zespołem wyraźnie lepszym. Gospodarze stworzyli sobie bardzo niewiele okazji i nie mieli pomysłu na grę w ofensywie. Współpraca pomiędzy Morganem Gibbs-Whitem, a Brenannem Johnsonem, na której opiera się gra z przodu Nottingham Forest zupełnie nie działała. Walijczyk w poprzednim ligowym meczu z Tottenhamem zszedł z boiska przez kontuzję i przeciwko Newcastle sprawiał wrażenie, jakby nie do końca ją wyleczył.

Zespół Steve’a Coopera bramkę strzelił wykorzystując indywidualny błąd rywala, łącznie oddał tylko 5 strzałów, które model goli oczekiwanych wycenił na 0,41 xG. Forest po mundialu jest głównie chwalone za oddalenie się od strefy spadkowej, ale niewykluczone, że za niedługo widmo degradacji znowu spojrzy im głęboko w oczy. Zespół kompletnie nie potrafi grać na wyjazdach i jest bardzo mocno uzależniony od dwóch wspomnianych wyżej zawodników. Jeśli oni nie utrzymają formy lub – odpukać – złapią uraz z drużyną może być naprawdę kiepsko.

Nottingham Forest 1:2 Newcastle

Chelsea ciągle nie ma wypracowanego własnego stylu

Po pół roku pracy Grahama Pottera na Stamford Bridge nadal trudno stwierdzić, jak ten zespół ma docelowo grać. Z Evertonem zakończyli swoją serię trzech zwycięstw z rzędu mimo, że byli zespołem lepszym. Chelsea starała się kontrolować grę, ale najlepsze sytuacje tworzyło w ataku szybkim. Po objęciu prowadzenia Graham Potter wprowadził Conora Gallaghera za Pulisicia przechodząc na ustawienie 5-3-2, co miało lepiej zabezpieczyć defensywę, ale przyniosło dokładnie odwrotne skutki.

W rewanżowym meczu z Borussią – naszym zdaniem najlepszym po mundialu – The Blues oddali inicjatywę rywalowi i zagrali w trochę „redbullowym” stylu nastawiając się na szybkie ataki po odbiorze piłki. Wygrywając przed tygodniem z Leicester również nie nastawili się na posiadanie futbolówki, a zdobyli trzy bramki. Graham Potter przeniósł z Brighton zamiłowanie do korygowania swojego planu na mecz w zależności od rywala, aczkolwiek Mewy pod jego wodzą zawsze miały swój charakterystyczny styl, który był nastawiony na posiadanie piłki, budowanie wielopodaniowych akcji i cierpliwość w atakach pozycyjnych. W Chelsea – mimo, że zespół robi postępy – żadnego większego planu nie widać. Można mówić, że „jeszcze”, ale – nawet biorąc pod uwagę liczę nowych transferów – ile można czekać?

Chelsea 2:2 Everton

Antonio Conte przybliża się do zwolnienia z Tottenhamu

Tottenham w sobotnie popołudnie tylko zremisował z ostatnim w tabeli Southampton przedłużając serię wyjazdowych meczów bez zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach do pięciu. Zespół Antonio Conte w ostatnim kwadransie wypuścił z rąk dwubramkowe prowadzenie, a gola na 3:3 Świeci zdobyli w 93. minucie. Na konferencji prasowej szkoleniowiec Tottenhamu nie krył frustracji i odpalił prawdziwe fajerwerki.

  • „Jest nas 11 graczy. Widzę samolubnych graczy. Widzę graczy, którzy nie chcą sobie pomagać, nie grają sercem”.
  • „Zawodnicy nie chcą grać pod presją. Nie chcą grać w stresie. Historia Tottenhamu jest taka. 20 lat i nigdy nic nie wygrali. Dlaczego? Problemem jest klub czy każdy trener, który tu przychodzi?”.
  • „Klub jest odpowiedzialny za rynek transferowy, trenerzy przyjeżdżają tutaj i ponoszą odpowiedzialność. A zawodnicy? Zawodnicy? Gdzie są zawodnicy?”.

To tylko fragmenty z pomeczowej konferencji prasowej Antonio Conte. Po tych słowach chyba pytanie nie pozostaje już „czy”, a „kiedy” obie strony zakończą ze sobą współpracę. Już od dłuższego czasu widać było, że w tym związku nie ma chemii i spekulowano na temat przyszłości Kogutów, więc tak mocne wypowiedzi tylko powinny przyspieszyć rozstanie.

Kibice nie pomagają Arsenalowi zachowywać czystych kont

Brzmi dziwnie, ale już tłumaczymy o co chodzi. Arsenal wczoraj pokonał Crystal Palace 4:1 i zrobił kolejny krok w stronę tytułu. Jedynym minusem tego spotkania był brak czystego konta Kanonierów, co regularnie powtarza się w meczach na własnym stadionie. W 9 meczach po mundialu tylko dwukrotnie zagrali na zero z tyłu na Emirates. Na wyjazdach ta sztuka udała im się 4 razy w identycznej liczbie meczów. Dlaczego tak się dzieje?

REKLAMA

Mamy teorię, że duży wpływ na to ma atmosfera, która panuje na Emirates. Tak żywiołowego dopingu na tym stadionie nie było chyba od momentu jego powstania, co też przekłada się na działania piłkarzy. O ile na wyjazdach Arsenal lubi uspokoić grę i chce zabić mecz chowając piłkę do sejfu, tak przed własną publicznością nie ściąga nogi z gazu i mknie po kolejne gole. Zespół chce wynagrodzić kibicom wsparcie oferując im możliwie jak najlepszą rozrywkę (albo po prostu niesiony dopingiem nie potrafi zachować zimnej głowy), więc większą wagę przywiązuje do ofensywy niż do defensywy. Jak to powiedział Pep Guardiola – im szybciej atakujesz, tym szybciej atakuje również rywal. Arsenal nie zwalniając więc tempa w meczach domowych daje też więcej szans oponentom na zdobycie bramki. Kto by się tym jednak przejmował w momencie, kiedy zespół jest liderem tabeli, a ofensywa działa bez zarzutu?

Arsenal 4:1 Crystal Palace

Aston Villa znalazła odpowiedniego sternika

Odkąd Unai Emery objął Aston Villę więcej punktów zgromadził tylko jeden zespół – Arsenal. Statystyka ta jest trochę naciągana, ponieważ tyle samo punktów ma Manchester City, który rozegrał mecz mniej, United jest gorsze o jedno „oczko”, ale ma 2 spotkania mniej, przebić lub wyrównać dorobek Aston Villi przy takiej samej liczbie rozegranych meczów mogłyby też Brentford, Liverpool, Newcastle i Brighton. Niemniej jednak, towarzystwo w jakim znajdują się The Villans pod wodzą Unaia Emery’ego jest zacne. Hiszpan został zatrudniony, aby w przyszłości wprowadzić klub do europejskich pucharów i jego początki wskazują, że jest to możliwe.

Aston Villa pod wodzą Unaia Emery’ego wreszcie wykorzystuje swój potencjał, a ten jest przecież niemały. Z rywalami ze strefy 12-20 (czyli tej bezpośrednio za Aston Villą, gdzie jest bardzo duży ścisk) zespół potrafi wygrywać dzięki swojej jakości, a plan na pokonanie silniejszych zespołów to coś, w czym Emery się specjalizuje. Pokonali już Tottenham, Manchester United i sprawili spore kłopoty Arsenalowi. Villa za Emery’ego może punktuje nieco lepiej niż „powinna” (strzelili 5 goli więcej niż wskazuje model xG, stracili prawie 4 mniej), ale tak czy inaczej – przyszłość z hiszpańskim szkoleniowcem rysuje się w jasnych barwach.

Co jeszcze wydarzyło się w 28. kolejce Premier League i ćwierćfinałach Pucharu Anglii?

  • Dla Erlinga Haalanda 5 goli w meczu z RB Lipsk to było mało, więc poprawił hat-trickiem przeciwko Burnley w FA Cup. To szósty hat-trick Norwega w tym sezonie. Nie rozpisujemy się na ten temat, a jedynie odnotwujemy, ponieważ na wyczyny Haalanda brakuje już słów.
  • Manchester United z dużymi problemami i przy sporej pomocy różnych splotów zdarzeń (w jednej akcji dostali rzut karny i rywale stracili dwóch piłkarzy oraz trenera) pokonał Fulham i awansował do półfinału Pucharu Anglii, aczkolwiek widać było jak na dłoni, że bez Casemiro grało im się znacznie ciężej.
  • Komplet półfinalistów FA Cup uzupełniają Sheffield United i Brighton. Faworytów do tytułu jest dwóch, ale nie można skreślać zespołu Roberto De Zerbiego.
  • Po raz kolejny wystarcza jedna seria gier, aby układ strefy spadkowej się zmienił. Leeds wyszło ponad kreskę wygrywając z Wolves, a na miejsce spadkowe wróciło Bournemouth, które przegrało z Aston Villą.
  • Newcastle wygrało z Nottingham po golu w doliczonym czasie gry zwyciężając w drugim meczu z rzędu. To był dobry występ Srok, pod znakiem dominacji i pewności w defensywie. Przy formie Tottenhamu to zespół Eddiego Howe’a wydaje się być faworytem do TOP 4.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,596FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ