Chelsea zdała test, ale na City to nie wystarczyło

Spotkanie Chelsea z Manchesterem City śmiało można było ogłaszać hitem pierwszej kolejki Premier League. Jednak żadnego z tych zespołów nie można było określi mianem w pełni gotowego przed startem sezonu. The Blues po zmianie trenera, wielu transferach do klubu i problemach w defensywie byli sporą niewiadomą. Nie inaczej z Obywatelami bez Rodriego, Phila Fodena i Kyle’a Walkera w pierwszym składzie oraz po sprzedaży Juliana Alvareza, czy kontuzji Oscara Bobba. Dlatego starcie na Stamford Bridge było dużym znakiem zapytania.

Chelsea wyglądała obiecująco, ale zabrakło jej „czegoś ekstra”

Spotkanie otworzyło się całkiem szybko, bo Erling Haaland otworzył wynik meczu już w 18-tej minucie gry. Norweg zrobił to, z czego zna już go cały świat. Wykorzystał dobre podanie od Bernardo Silvy, stworzył sobie miejsce w polu karnym, wyprzedził obrońcę i wygrał pojedynek oko w oko z Robertem Sanchezem. Jednak była to jedna z nielicznych klarownych okazji The Citizens przez całe spotkanie, a podopieczni Enzo Mareski mieli pomysł na to, jak się odgryźć.

REKLAMA

W środku pola znakomicie funkcjonowało trio Lavia-Caicedo-Fernandez. Ten pierwszy stracił cały poprzedni sezon, a ten mecz pokazał jak cennym wzmocnieniem drużyny może być 20-letni Belg. Odporny na presję rywali, dobry z piłką przy nodze i niepopełniający błędów. Z takim piłkarzem jak Lavia The Blues wiele zyskują. Ofensywne trio też umiało znaleźć wspólny język. O jakości Cole’a Palmera zdaje sobie sprawę każdy, ale Anglik wiele zyskał na powrocie do zdrowia Christophera Nkunku. Ich współpraca pozwoliła Nicolasowi Jacksonowi kilka razy znaleźć się w klarownej okazji do strzelenia gola. Jednak napastnik albo znajdywał się na spalonym, albo popełniał złe decyzje. Ale do szczęścia nie brakowało mu wiele, co może napawać kibiców nadzieją, że kolejne mecze w jego wykonaniu przyniosą bramki.

City to wciąż City – faworyci do mistrzostwa, którzy potrafią znosić presję

Mimo ogromnych starań rywali City nie traciło kontroli na dłuższy czas i za każdym razem wracało do głosu. W drugiej połowie nie brali na siebie aż takiego ryzyka, a Doku i Foden, który wszedł za Savinho częściej skupiali się na założeniach od trenera niż na wchodzeniu w pojedynki z Gusto i Cucurellą. Cierpliwe i stonowane podejście drużyny w połączeniu z błyskiem geniuszu Kovacicia przyniosło gola na 2-0 po znakomitym uderzeniu Chorwata. Tak właśnie gra mistrz Anglii.

Chelsea 0-2 Manchester City

Haaland 18′, Kovacić 84′

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,703FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ