Artur Rudko grał po stronie Śląska. Lech sensacyjnie odpada z Pucharu Polski

Krajowy Puchar jest dość specyficzną formą rozgrywek. Nie możesz pokusić się o błąd, bo przy braku spotkań rewanżowych — jeden mecz decyduje o wszystkim. Tego wieczoru w Polsce przekonały się o tym takie kluby jak Zagłębie, Cracovia, Warta, czy Lech. Kolejorz był co prawda lepszy przez większość spotkania, ale co z tego, skoro Śląsk strzelał do bramki, w której za słupek treningowy robił Artur Rudko.

Śląsk ma patent na Lecha w tym sezonie

Śląsk szybko zaczął, bo już w 6. minucie Erik Exposito umieścił futbolówkę w siatce po strzale z rzutu wolnego. Swoją drogą Hiszpan rozgrywał dzisiaj naprawdę dobre zawody, przynajmniej w pierwszej połowie. Przy pierwszym golu piłka powędrowała tuż przy słupku i już w tym momencie można negatywnie oceniać bramkarza Lecha. John van den Brom chciał dobrze i dał szansę hejtowanemu Ukraińcowi. Ku jego rozpaczy, ten tylko potwierdził, dlaczego jest aż tak bardzo nielubiany w Poznaniu. Po pierwsze Rudko źle zachował się przy tym stałym fragmencie gry. Był źle ustawiony, a w dodatku źle ustawił mur, który składał się aż z czterech zawodników Lecha.

REKLAMA

Ogólnie rzecz biorąc, tuż na początku meczu odczuwałem, że lechici mocno zlekceważyli rywali. Między innymi przez wystawiony pierwszy skład. Ale mogę zrozumieć rotację, odpoczynek, dawanie szans. Z początku nie widziałem werwy w gospodarzach, ale z czasem zmieniło się to diametralnie i to właśnie Kolejorz zaczął stawiać warunki. Jeszcze w pierwszej połowie wynik wyrównał Alfonso Sousa, który wraz z Gio Citaiszwilim byli bardzo aktywni na murawie. Miało to miejsce po asyście Joela Perreiry, który był po prostu fantastyczny i wyglądał na gościa dwa poziomy wyżej od reszty.

Lech cisnął, ile tylko mógł. Zepchnął zespół Ivana Djurdjevicia do głębokiej defensywy. Ale to ewidentnie nie był ich dzień. Futbolówka za nic nie chciała wpaść. Kristoffer Velde obił słupek, a bramkarz Śląska — Leszczyński — zagrał chyba mecz życia. Można śmiało było przecierać oczy ze zdumienia, gdy oglądało się jego parady w tym spotkaniu. Dominacja była aż tak widoczna, że wcześniej wspomniany Artur Rudko nie miał co robić. Niemniej jednak każda piłka w jego stronę wywołała drżenie serca wśród kibiców.

Oczywiście, Rudko nie miał co robić do czasu. W 78. minucie wypluł piłkę przed siebie, wprost pod nogi Yeboah, który wyprowadził „zielonych” na prowadzenie. W odstępnie kilku minut Ghańczyk podwyższył rezultat. Wpływu na wynik nie miała nawet czerwona kartka Bejgera z samej końcówki meczu. Lech już drugi raz w tym sezonie mierzył się ze Śląskiem. Drugi raz poległ. Ivan Djurdjević może być z siebie dumny.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,704FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ