Manchester City zremisował 2:2 z Brighton. Gospodarze, mimo dwukrotnego wyjścia na prowadzenie, nie zdołali utrzymać zwycięstwa. Patrząc na przebieg spotkania, Mewy były lepszą drużyną i ekipa Roberto De Zerbiego miała dogodne okazje, by po raz pierwszy wygrać na Etihad Stadium. Z kolei drużyna The Citizens znów nie popisała się w defensywie i po 29 spotkaniach ma już 40 straconych bramek.
Błysk Marmousha
Intensywny początek. Zespół Fabiana Hürzelera starał się od początku realizować plan przygotowany na to spotkanie. Już w 6. minucie Mewy mogły wyjść na prowadzenie, ale w akcji bramkowej faulu dopuścił się Kaoru Mitoma. Następnie do głosu doszli gospodarze. W 10. minucie Omar Marmoush dynamicznie wbiegł w pole karne rywali i wywalczył rzut karny dla swojej drużyny. Do jedenastki podszedł Erling Haaland i pewnym strzałem w lewą stronę bramki dał prowadzenie The Citizens. Była to już 20. bramka Norwega w tym sezonie Premier League.
Pan Erling Haaland przypieczętował 100 udziałów bramkowych w Premier League 👏
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) March 15, 2025
84 gole ⚽️
16 asyst 🅰️
94 mecze 🏟️
W zawrotnym tempie zrobił to Norweg #domPremierLeague https://t.co/Y62bOBJ1Xx
Prowadzenie gospodarzy nie trwało długo, bowiem 10 minut po golu Haalanda do siatki trafił Estupiñán. 27-letni Ekwadorczyk popisał się kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego i pokonał bezradnego Ortegę. Było to pierwsze trafienie wahadłowego Brighton w trwającym sezonie Premier League.
Po raz kolejny w spotkaniu Brighton niesamowitą robotę wykonywał Diego Gómez. Pomocnik sprowadzony z Interu Miami pokazuje, że transfer z amerykańskiego kierunku nie musi wcale oznaczać niższego poziomu sportowego. Pierwsza połowa była bardzo otwarta, co powodowało, że obie drużyny miały dużo miejsca na boisku. Z takiej wolnej przestrzeni skorzystał Marmoush, który W 39. minucie, po stracie Routera mocnym strzałem z 16. metra pokonał Verbruggena. Było to jego pierwsze trafienie Egipcjanina od zdobytego hat-tricka z Newcastle. Zdobyta bramka nie uspokoiła gry gospodarzy. Chwilę po trafieniu Marmousha gola dla gości mógł sprezentować Rúben Dias. Na szczęście dla Manchesteru w sytuacji sam na sam pomylił się João Pedro.
Mecz niewykorzystanych szans
Po zmianie stron Brighton dążyło do szybkiego wyrównania i udało im się to już w 48. minucie. Po groźnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego do własnej siatki trafił Khusanov. Drużyna gości nie zadowoliła się drugim golem i chciała jak najszybciej wyjść na prowadzenie. Minuty mijały, a obrona Manchesteru City wyglądała coraz gorzej. Szczególnie dużo do życzenia pozostawiała dyspozycja Joška Gvardiola, który notorycznie przegrywał pojedynki ze skrzydłowymi Brighton. Chorwat ewidentnie nie był dziś sobą, co było widoczne także w tercji ofensywnej.
Ekipa Guardioli przetrwała ataki gości i przejęła inicjatywę. Zawodnicy Manchesteru w końcu mogli dłużej utrzymywać się przy piłce i raz po raz atakować pole karne Mew. Jednak ich akcje zazwyczaj kończyły się w polu karnym Brighton, gdzie wszystkie strzały gospodarzy blokował duet Van Hecke – Webster. W drugiej połowie dużo lepiej prezentował się Jeremy Doku, który siał spustoszenie na lewej stronie boiska. Goście włożyli w to spotkanie mnóstwo sił i z upływem czasu zaczynało im ich brakować. Mimo to w kluczowym momencie meczu to właśnie Brighton miało szansę na zdobycie trzeciego gola, jednak okazję zmarnował Baleba.