Tak grają wicemistrzowie! Warta Zawiercie górą w hicie kolejki

Sobotnie zmagania w 10. kolejce PlusLigi rozpoczęło starcie Aluron CMC Warty Zawiercie z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Wicemistrzowie Polski spisują się obecnie dobrze, choć można oczekiwać od nich nieco więcej. Przed pojedynkiem ze Skrą zawiercianie znajdowali się na 4. miejscu w tabeli, z 3-punktową stratą do trzeciej Bogdanki LUK Lublin. Ta różnica mogła być mniejsza, gdyby Jurajscy Rycerze nie zgubili punktów z nie najlepszym w tym sezonie Treflem Gdańsk. Choć Skra miała tyle samo porażek, co Warta, to miała zdecydowanie mniej punktów i zajmowała 7. miejsce. Bełchatowianie jednak przegrali jak dotąd tylko z najlepszymi – ZAKSĄ, Jastrzębskim Węglem i LUK Lublin.

Wysoki poziom i lekka niepewność

Jak na hit kolejki przystało, już od samego początku emocji nie brakowało (6-6). Na starcie dobrze w mecz wszedł Jurij Gladyr, a po drugiej stronie siatki – Amin Esmaeilnezhad. Obydwie strony walczyły, grały na wysokim poziomie. Dopiero z czasem wyklarowała się przewaga podopiecznych Michała Winiarskiego (13-10). Spora w tym zasługa dobrej postawy Bartosza Kwolka i Mateusza Bieńka w polu zagrywki. Zawiercianie nie mieli większych problemów z utrzymywaniem prowadzenia (18-15). Bieniek był na parkiecie wręcz nieomylny – na tym etapie miał stuprocentową skuteczność w ataku i ani jednego błędu, po którym Warta straciła punkt. Gwoździem do trumny dla Bełchatowa okazała się być dobra passa Miguela Tavaresa w zagrywce i Warta pewnie wygrała pierwszego seta 25-17.

REKLAMA
źródło: Polsat Sport/X

Tutaj nikt nie miał zamiaru odpuszczać. Drugi set zaczął się podobnie, co pierwszy (8-8). Pojedyncze postacie z obu zespołów również miały mocne wejście, lecz tym razem to był Aaron Russell wraz z Miranem Kujundžiciem. Warta nie obniżyła poziomu swojej gry, ale Skra nie miała zamiaru odpuszczać (13-13). Sporo przyjezdnym pomagali sami zawiercianie, którzy coraz częściej zaczęli się mylić przy zagrywce. Te błędy kosztowały ich coraz więcej, w tym nawet utratę prowadzenia (16-17). Strata ta była tylko tymczasowa. Wicemistrzowie Polski w porę zrozumieli, że więcej błędów własnych będzie ich kosztować przegraną w drugim secie, dzięki czemu wyszli ponownie na prowadzenie (21-20). Korzystnego wyniku z rąk już nie wypuścili i druga partia także padła ich łupem (25-21). Za błędy się płaci – jeśli nie przegraną, to chociaż komfortem psychicznym.

3 punkty zostają w Zawierciu!

Trzeciego seta Jurajscy Rycerze rozpoczęli pewnie, bez zawahań (8-4). Skra była bardzo nieskuteczna, zarówno w ataku, jak i przyjęciu. Tak było na początku, bowiem bełchatowianie z czasem się rozkręcili i najpierw skrócili dystans do rywali (11-9), a nawet wyszli na prowadzenie (13-14). Jednakże podopieczni Gheorghe Cretu długo się nim nie nacieszyli i wynik ponownie był na korzyść Warty (16-14). Wkradło się sporo nerwów wśród siatkarzy Skry, ze względu na rosnącą przewagę wicemistrzów kraju, połączoną z pewną grą (22-15). Tak okazałego prowadzenia Warta wręcz nie miała prawa wypuścić z rąk, i tak się stało (25-20).

Skra zdołała momentami postraszyć przeciwników, przede wszystkim w drugim secie. To jednak nie wpłynęło szczególnie na poziom gry zawiercian, którzy pokonali bełchatowian za pełną pulę. Warta miała po prostu więcej argumentów w tym meczu, była bardziej konkretna. Odzwierciedlają to statystyki, które pokazują wyraźną przewagę podopiecznych Michała Winiarskiego w każdym aspekcie. Już nie po raz pierwszy świetne zawody rozegrał Mateusz Bieniek (11 punktów, 73% skuteczności w ataku, 2 asy, 1 punkt w bloku). Dzięki tej wygranej Warta zrównała się liczbą punktów z ekipą z Lublina, lecz zawiercianie mają jeden mecz więcej. Na pewno będą obserwować na poczynania Bogdanki, która dzisiaj zmierzy się z Nowak-Mosty MKS-em Będzin.

Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE GiEK Skra Bełchatów 3:0 (25-17, 25-21, 25-20)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,734FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ