Atletico we własnym trybie „Ligi Mistrzów”. Lille wygrywa na Metropolitano!

Atletico Madryt w meczu z Lille miało jedno zadanie: zmazać plamę, jaka została po spotkaniu z Benfiką w poprzedniej kolejce Ligi Mistrzów. Los Colchoneros w teorii mogło czekać nie najłatwiejsze zadanie, bo chociaż grali na własnym stadionie, tak ich rywalem był niedawny pogromca Realu Madryt. Z pomocną dłonią nieoczekiwanie wyszedł Bruno Genesio, trener Lille. W wyjściowym składzie na mecz z ekipą Diego Simeone znalazło się bowiem tylko trzech zawodników z jedenastki ze zwycięskiego spotkania z Królewskimi, a resztę stanowili regularni rezerwowi.

Atletico miało ogromną przewagę doświadczenia

Już w zasadzie wyjściowe składy pozwalały przewidzieć przebieg spotkania. Atletico bardzo szybko zmusiło Lille do błędu, którego dopuścił się 19-letni Ousmane Toure. Francuz najpierw źle przyjął piłkę, a następnie za lekko podał do swojego bramkarza, co wykorzystał Julian Alvarez zdobywając gola.

REKLAMA

Atletico nie forsowało jednak tempa w pogoni za kolejnymi golami, a i tak tworzyło sobie kolejne okazje. To za sprawą najlepszego zawodnika na boisku – Antoine’a Griezmann’a. Francuz był w genialnej dyspozycji i co chwila tworzył swoim kolegom bardzo dobre okazje. Nieco po drugiej stronie był natomiast Alexander Sorloth, który większość z tych sytuacji marnował. Norweg nie przypomina samego siebie z poprzedniego sezonu, co widać po jego statystykach.

Lille nie było w stanie przeciwstawić się sile Atletico. Zawodnicy Genesio mieli bardzo duże problemy w defensywie, a w ofensywie wcale nie było lepiej. Nie potrafili nałożyć pressingu, a pierwszą połowę zakończyli bez chociażby jednego celnego strzału. Trudno jednak wymagać więcej od zawodników, którzy zazwyczaj pełnią tylko rolę rezerwowych.

Niewykorzystane okazje się mszczą

Na drugą połowę nie wyszedł już Ousmane Toure, którego zastąpił odrobinę bardziej doświadczony Bafode Diakite. Lille było dzięki temu pewniejsze w obronie, ale też Atletico jeszcze zmniejszyło swoje wysiłki w ataku. Griezmann nie był już tak widoczny jak w pierwszej części meczu, za to Sorloth nadał był tak samo fatalny. To w dużej mierze Norwega można obarczać winą za to, że Atletico nie wypracowało większej przewagi.

Po kwadransie drugiej połowy mecz zaczął przybierać nieoczekiwany obrót. Najpierw po strzale z dystansu i rykoszecie od Axela Witsela do wyrównania doprowadził Edon Zhegrova. Lille wyraźnie uwierzyło, że jest szansa wywieźć z Madrytu punkty. Reagować próbował też Simeone, który wreszcie ściągnął z boiska Sorlotha. Na kwadrans przed końcem doszło jednak do bardzo kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Atletico. Po zamieszaniu w szesnastce sędzia podyktował rzut karny dla Lille za… no właśnie nie wiadomo za co. Powtórki nie do końca wyjaśniały co mogło być powodem wskazania na jedenasty metr. Arbiter jednak podtrzymał swoją decyzję przy pomocy VAR-u. Do piłki podszedł Jonathan David i pewnie pokonał Jana Oblaka.

Los Rojiblancos znaleźli się nieoczekiwanie w ogromnych tarapatach. Starali się przyspieszać grę, ale ta była bardzo chaotyczna, bo zawodnicy czuli, że zostało im mało czasu. Lille natomiast było nakręcone i nie tylko nie dało sobie strzelić gola, a samo jeszcze podwyższyło prowadzenie. Swojego drugiego gola i przypieczętowującego zwycięstwo zdobył David. Ekipa z Francji sprawiła ogromną niespodziankę, ale trzeba zwyczajnie napisać, że to Atletico znowu skompromitowało się w Lidze Mistrzów.

Atletico Madryt 1:3 Lille (Alvarez 8′ – Zhegrova 61′, David 74′, 89′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,734FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ