W pierwszym sobotnim pojedynku Stal Mielec podejmowała u siebie beniaminka z Katowic. Drużyna z Podkarpacia zdążyła się już na dobre zadomowić na boiskach PKO BP Ekstraklasy, dla GieKSy natomiast, powrót po piętnastu latach gry w elicie smakuje naprawdę dobrze. Kibice żyją atmosferę elity, jednak w pierwszej kolejce ich ulubieńcy nie zdołali zapunktować.
Wolne tempo i… niespodziewany karny
Od początku tego meczu, żadna z drużyn nie narzuciła zbyt wysokiego tempa gry. Pojedynek się dłużył, a dobre sytuacje można było policzyć na palcach jednej ręki, o ile jakiekolwiek z nich dało się do takich zakwalifikować. GKS próbował coś kreować, ale wysoka niedokładność eliminowała potencjalne zagrożenia pod bramką rywali. W okolicach 20. minuty meczu to Stal Mielec przejęła prym. Gospodarze przeważali, a gol na 1:0 zaczynał coraz śmielej wychylać się zza horyzontu. Wszystko zmieniło się jednak w 29. minucie meczu. To wtedy sędzia zarządził przerwę na wodę. Gracze powrócili na boisku, gdy arbiter nagle zdecydował się podejść do VAR-u. Po analizie sytuacji sprzed przerwy okazało się, że Krystian Getinger odbijał piłkę ręką w polu karnym stali. Sędzia nie miał więc innego wyboru i wskazał na wapno. Jedenastkę na gola w 31. minucie zamienił Arkadiusz Jędrych, a GKS Katowice po raz pierwszy w tym sezonie wyszedł na prowadzenie w meczu. Do końca pierwszej połowy nie wydarzyło się już nic ciekawego.
Utrzymać wynik za wszelką cenne
W drugiej połowie meczu obraz gry wydawał się bardzo jednostronny. Stal starała się atakować i kreować okazje, GKS bardzo głęboko się bronił. Widać było, że goście są zadowoleni z wyniku, bo przestali oni atakować. Ekipa z Górnego Śląsk nie oddała do 75. minuty meczu ani jednego strzału. Problem zaczął pojawiać się jednak chwilę później.
To wtedy bowiem, już po wykorzystaniu wszystkich zmian, w jednym momencie przez przypadkowe urazy za linię boczną zostali odesłani dwaj zawodnicy GKS-u. Przez chwilę kibice gości bali się, że ich drużyna będzie musiała dogrywać mecz w dziewiątkę, na szczęście wszystkim udało powrócić się na plac gry. Stal próbowała, ale gospodarzom brakowało jakości w ofensywie. Bardzo słaba druga połowa nie przyniosła żadnych goli, a powracający po latach Katowiczanie mogli cieszyć się z pierwszego w tym sezonie kompletu punktów.
GKS zdobywa pierwsze po powrocie trzy punkty w PKO BP Ekstraklasie. Cenne trzy oczka prawdopodobnie podbudują morale w drużynie. Na samym finiszu tego maratonu mogą się one okazać bezcenne. Stal natomiast zalicza lekki ligowy falstart. Stracone zwycięstwo w Łodzi oraz porażka z beniaminkiem nie może być uznawane za zadowalające. Sezon jest długi, ale takie porażki mogą w przyszłości zaboleć podwójnie.