Daichi Kamada wydawał się jednym z piłkarzy skazanych na sukces. Latem 2023 roku kończyła się jego umowa z Eintrachtem Frankfurt, jednak media łączyły go z wieloma uznanymi europejskimi klubami. Wśród nich wymieniano m.in. Borussię Dortmund oraz AC Milan. Ostatecznie Japończyk związał się z Lazio, gdzie dość zaskakująco nie mógł się odnaleźć. We wszystkich rozgrywkach sezonu 2023/24 zanotował ledwie 2 trafienia i 2 asysty, co trzeba uznać za ogromne rozczarowanie. Do niedawna wydawało się, że 27-latek spróbuje odbudować formę w kolejnym sezonie, jednak według serwisu calciomercato zawodnik podjął decyzję o przenosinach do Crystal Palace.
Glasner postawi na swojego dawnego podopiecznego
Japończyk wyraźnie odżył w końcówce sezonu, gdy trenerem drużyny został Igor Tudor. Wydawało się, że tendencja wskazuje na kontynuowanie kariery w rzymskim klubie, jednak ostatecznie do akcji wkroczyli Anglicy. Wspominane calciomercato wskazuje, że Kamada dostał ofertę kontraktu indywidualnego wartego 5 mln euro za sezon gry. Finanse to ważny atut angielskiej propozycji, ale nie jedyny. Nie trudno domyślić się, że kluczem w negocjacjach jest Oliver Glasner. Austriacki szkoleniowiec doskonale zna atuty Japończyka z czasów współpracy w Bundeslidze. Daichi Kamada największe sukcesy świętował właśnie pod wodzą 49-letniego trenera, który najwyraźniej chce skorzystać z jego usług także w Anglii.
Kamada wróci na „właściwe tory”?
Włoskie media mocno krytycznie podchodzą do decyzji zawodnika, który miał w ostatnim czasie dawać sygnały, że chce podpisać nową umowę z Lazio. Przed rokiem zgodzono się na roczny kontrakt, ale rzymski klub był zainteresowany kontynuacją współpracy. Od dawna toczono rozmowy, które miały układać się pozytywnie. Nagle – temat upadł. Wydaje się, że na obecnym etapie jego kariery przenosiny do Premier League są intrygującą szansą udowodnienia swojej wartości. Kamada chce być częścią drużyny Olivera Glasnera i spróbować swoich sił w lidze angielskiej. Japończyk mierzył bardzo wysoko i po słabym sezonie w Lazio postara się pokazać, że nie bez powodu łączono go z nieporównywalnie silniejszymi zespołami.