W 24. kolejce Ekstraklasy nie brakowało ciekawych rozstrzygnięć. W podsumowaniu minionej serii gier analizujemy: wyścig żółwi o mistrzostwo, wejście do ligi Luki Vuskovicia, kolektyw Jagiellonii, bolączki ofensywne Lecha oraz powrót z zaświatów ŁKS-u. Zapraszamy do lektury.
Nikt nie chce mistrzostwa
Raków tylko zremisował na wyjeździe z Puszczą Niepołomice (1:1). W ten sam sposób punkty stracił Lech, tyle że w Zabrzu (0:0). Legia przedłużyła serię meczów bez zwycięstwa do sześciu przegrywając wyjazdowy mecz z Widzewem (0:1). Pogoń? Przed własną publicznością przegrała z Zagłębiem Lubin (0:2). Z pierwszej szóstki w tej kolejce wygrała tylko Jagiellonia, która pokonała innego kandydata do tytułu, Śląska Wrocław. Białostoczanie obecnie są liderem ze średnią 1,88 pkt/mecz. Wszystko wskazuje więc na to, że będziemy mieli najsłabszego mistrza odkąd Ekstraklasa zrezygnowała z podziału na grupę mistrzowską i spadkową.
Początek rundy wiosennej może przypominać nam walkę o tytuł sprzed kilku sezonów, gdy często mówiliśmy o „wyścigu żółwi”. Najlepiej punktującym klubem Ekstraklasy po przerwie zimowej jest Stal Mielec. Spośród zespołów walczących o mistrzostwo całkiem dobrze radzi sobie Pogoń (10 pkt w 5 meczach), ale cała reszta spisuje się bardzo przeciętnie, o ile nie słabo. Co gorsza, nie ma żadnych podstaw, aby sądzić, że walka o tytuł nabierze tempa. O ile regularne straty punktów Jagiellonii oraz Śląska są zrozumiałe, bo nie są to zespoły o potencjale kadrowym na europejskie puchary, tak cała reszta rozczarowuje.
Luka Vuskovic nie trafi(ł) do Tottenhamu przez przypadek
Najgłośniejszym transferem w zimowym okienku w Ekstraklasie było wypożyczenie Luki Vuskovicia przez Radomiak Radom. Wówczas jeszcze 16-latek już poprzeniego lata został wykupiony przez Tottenham, ale na Wyspy Brytyjskie przeniesie się dopiero po wejściu w pełnoletniość. Jako że w Hajduku Split nie miał okazji do gry to założono wypożyczenie go do klubu, w którym będzie regularnie występował i trafiło na Radomiaka. W pierwszych spotkaniach Chorwat mógł zastanawiać się, gdzie go wysłali. Jego nowy zespół przegrał 0:6 z Cracovią, a on wówczas pojawił się na boisku na ostatnie pół godziny. W następnej kolejce już jako zawodnik podstawowej jedenastki przegrał 0:4 z Pogonią Szczecin, ale już w tym spotkaniu mogliśmy dostrzec, że nie jest to obrońca z przypadku.
W następnych spotkaniach Vuskovic jest czołową postacią Radomiaka. Z Wartą (0:0) zespół zachował czyste konto, a w zwycięstwach ze Stalą (2:1) oraz Piastem w tej kolejce (3:2) to 17-latek otwierał wynik spotkania. Przyszły gracz Tottenhamu dobrze gra w powietrzu, dzięki czemu ma dużą łatwość w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich po stałych fragmentach gry. Mimo ciągle rozwojowego wieku ma znakomite warunki fizyczne, które łączy także z dużą świadomością, która objawia się w dobrym ustawieniu i przewidywaniu. Luka Vuskovic, nie tylko ze względu na strzelone bramki, ma bardzo obiecujące wejście do Ekstraklasy i nie zdziwimy się, jeśli po sezonie będzie wymieniany wśród najlepszych stoperów rundy wiosennej. Tottenham nie wziął go przez przypadek.
Piast Gliwice 2:3 Radomiak Radom
W Jagiellonii nie ma pasażerów na gapę
Po trzech meczach bez zwycięstwa Jagiellonia po raz kolejny przypomniała o sobie rozgrywając w piątkowy wieczór popisową partię. Dzięki wygranej 3:1 nad Śląskiem, bezpośrednim kandydatem w wyścigu o tytuł, zespół Adriana Siemieńca rozsiadł się wygodnie na fotelu lidera. To był wystep, po którym ręce same składały się do oklasków, a na pierwszy plan wysunęli się dość nieoczywiści bohaterowie. Dubletem popisał się Dominik Marczuk, który dotychczas słynął przede wszystkim z asyst, a jeszcze jedno trafienie dołożył Michal Sacek, dla którego był to pierwszy gol dla Jagiellonii.
Adrian Siemieniec w Białymstoku stworzył kapelę, w której co kolejkę bohaterem zostaje ktoś inny. Pululu, Imaz, Naranjo, Hansen, Marczuk, Nene, Wdowik – każdy z nich może pochwalić się bardzo dobrymi liczbami. Ważnym elementem ofensywnej gry Jagi są także zawodnicy grający bliżej własnej bramki. To od nich zaczyna się budowanie akcji, czyli element wyróżniający Jagiellonię na tle ligowej konkurencji. Dieguez, Skrzypczak, Romanczuk, czy Sacek dostarczają futbolówkę w wyższą strefę i ułatwiają zadanie piłkarzom odpowiadającym za finalizację akcji. W Jagiellonii każdy realizuje zadania powierzone mu przez trenera. Nie ma pasażerów na gapę.
Jagiellonia Białystok 3:1 Śląsk Wrocław
Lech nie ma szans na tytuł grając tak słabo w ofensywie
Mariusz Rumak mógł być zadowolony z tego, w jaki sposób jego zespół zneutralizował atuty Górnika, jednego z najgroźniejszych zespołów Ekstraklasy w szybkich atakach. Lech zachował kolejne czyste konto i na wiosnę w defensywie prezentuje się przyzwoicie. Oczywiście, niedawno dał sobie wbić cztery bramki Rakowowi, natomiast głównym problemem w tym meczu były straty piłki na własnej połowie podczas rozgrywania akcji, a więc element gry w fazie posiadania futbolówki. Samą defensywą Lech nie ma jednak szans na spełnienie ambicji kibiców, a więc zdobycie mistrzostwa Polski.
W ofensywie Kolejorz prezentuje się natomiast bardzo słabo, zdecydowanie poniżej swojego potencjału. Mecz z Górnikiem był już czwartym (!) z rzędu, licząc wszystkie rozgrywki, w którym zespół Mariusza Rumaka nie zdobył gola. Wprawdzie mierzyli się z trudnymi rywalami (Śląsk, Raków, Górnik w lidze oraz Pogoń w Pucharze Polski), ale – no właśnie – to jest zespół, który ma walczyć o mistrzostwo. W żadnym z tych spotkań w Ekstraklasie współczynnik goli oczekiwanych (xG) Lecha wyniósł poniżej 1. Mariusz Rumak musi znaleźć sposób, aby jego podopieczni zaczęli stwarzać więcej sytuacji. Inaczej Lech szybko może pożegnać się z szansami na tytuł.
ŁKS nie stracił jeszcze nadziei na utrzymanie
Tydzień temu ŁKS odniósł zwycięstwo, na które w Ekstraklasie czekał ponad pół roku. Kiedy już udało im się przełamać to w tej kolejce poszli za ciosem i dopisali sobie kolejne 3 punkty po wygranej nad Wartą (1:0). Zwalniając Piotra Stokowca wydawało się, że ŁKS rzucił ręcznik. Nie z tego powodu, że akurat pożegnał się z tym trenerem, a dlatego, iż w jego miejsce nie szukali żadnego „strażaka”, a powierzyli rolę pierwszego szkoleniowca dotychczasowemu asystentowi, Marcinowi Matysiakowi. Według informacji Tomasza Włodarczyka w nowej strategii ŁKS miał nawet zakładać grę w 1. Lidze w sezonie 2024/25.
Z nowym trenerem ŁKS zaczął jednak zmniejszać stratę do bezpiecznego miejsca. Obecnie nadal jest ona duża (7 pkt i jeden mecz rozegrany więcej), ale nadzieje na utrzymanie z zerowych wzrosły do minimalnych. Na wynikach można budować optymizm w zespole, natomiast zwycięstwo z Wartą było dość szczęśliwe. ŁKS pokonał Zielonych ich własną bronią, czyli bardzo pragmatyczną grą i nastawieniem na defensywę. Gdyby jednak rywale byli skuteczniejsi to łodzianie schodziliby z boiska pokonani.
Co jeszcze działo się w 24. kolejce Ekstraklasy?
- Korona zremisowała przed własną publicznością z Cracovią (1:1) i nadal znajduje się nad strefą spadkową tylko dzięki lepszemu bilansowi bezpośredniemu z Puszczą. W środku tygodnia oba kluby będą odrabiać zaległości (Korona z Rakowem, Puszcza z Piastem).
- Stal Mielec dopisała sobie kolejne 3 punkty wygrywając z Ruchem 3:1. Wszystkie gole w tym meczu padły po stałych fragmentach gry, ale głównym tematem był wirus w Ruchu, przez który zostali poważnie osłabieni. Niebiescy chcieli nawet przełożyć mecz, ale Stal się nie zgodziła.
- Z meczu Radomiaka z Piastem musimy odnotować kapitalny gol Leonardo Rochy. Ostatnio na brak pięknych goli w Ekstraklasie nie możemy narzekać.
Żegnamy się, już standardowo, tabelą.