Lepsze wrogiem dobrego. Bournemouth pożałuje zmiany trenera?

Jednym z najbardziej sensacyjnych ruchów tego lata w Anglii było zwolnienie przez Bournemouth Gary’ego O’Neila. 40-latek przejął rolę pierwszego trenera w ekipie The Cherries po czterech kolejkach poprzedniego sezonu po tym, jak zwolniony został Scott Parker. Wisienki były typowane jako najpoważniejszy kandydat do spadku, jednak Anglik zapewnił im utrzymanie na kilka kolejek przed końcem sezonu. Mimo to, właściciele klubu chcieli czegoś więcej. W tym celu w miejsce O’Neila postawiono na Andoniego Iraolę, który w poprzednim sezonie z Rayo Vallecano również osiągnął wynik ponad stan, kończąc ligę na 11. miejscu.

Wysokie ambicje Bournemouth

Tym ruchem Bournemouth pokazało wysokie ambicje. Wisienki wyciągnęły jednego z najbardziej obiecujących trenerów dostępnych na rynku w ich możliwościach finansowych, który już w poprzednim sezonie po zwolnieniu Jessego Marscha z Leeds był bardzo bliski trafienia do Anglii. Ponadto swoje aspiracje The Cherries zasygnalizowali nie tylko zatrudnieniem nowego trenera. W minionym oknie transferowym klub z Vitality Stadium, sprowadził na stałe aż siedmiu nowych piłkarzy oraz wypożyczył dwóch kolejnych, przeznaczając na nich prawie 130 milionów euro. Pod względem wydatków netto od Bournemouth więcej wydało jedynie pięć drużyn w całej Premier League.

REKLAMA

Po objęciu sterów w klubie przez amerykańskiego biznesmena Billa Foleya Bournemouth regularnie wysyła sygnały, że nie zamierza być klubem walczącym jedynie o utrzymanie w Premier Leauge. Zarówno zimą, jak i tego lata Wisienki były bardzo aktywne na rynku transferowym. Nie wiadomo, gdzie byłby teraz klub, gdyby nie zainwestowanie sporych pieniędzy w styczniowym okienku. Wówczas do klubu przyszło aż sześciu nowych piłkarzy, na których wydano ponad 50 milionów euro. Zatrudnienie Andoniego Iraoli w miejsce Gary’ego O’Neila, który był jednym z trenerskich odkryć poprzedniego sezonu, jest tego najbardziej dobitnym przykładem. Dobre nastroje przed sezonem panowały również wśród kibiców. W sondzie przeprowadzonej przez portal The Athletic aż 97% fanów było nastawione optymistycznie do nadchodzących rozgrywek. Wyższy procent (99%) odnotowano jedynie wśród sympatyków Aston Villi.

Słaby start spowodowany terminarzem

Niemniej jednak, początek trwających rozgrywek mógł szybko ostudzić tę dobrą atmosferę wśród kibiców The Cherries. W pierwszych siedmiu kolejkach ekipa Iraoli nie odniosła żadnego zwycięstwa i zgromadziła zaledwie trzy punkty. Po ostatniej porażce 0:4 z Arsenalem Bournemouth znalazło się w strefie spadkowej. Oczywiście tak mała liczba punktów nie działa na korzyść nowego trenera, jednak w tak krótkim okresie czasu warto wziąć również pod uwagę inne czynniki. Wisienki na początku tego sezonu miały jeden z najtrudniejszych terminarzy. Podopieczni Iraoli jak dotąd mierzyli się z West Hamem, Liverpoolem, Tottenhamem, Brentford, Chelsea, Brighton oraz Arsenalem.

Pięć z tych zespołów poprzedni sezon zakończyło w górnej połowie tabeli. Pozostałe dwa to na papierze najmocniejsze ekipy z dolnej dziesiątki – grający w europejskich pucharach West Ham i Chelsea. Teoretycznie w żadnym z tych spotkań The Cherries nie byli faworytem. Pod względem jakości piłkarskiej od każdego rywala Bournemouth było co najmniej jedną, a w większości przypadków dwie czy nawet trzy półki niżej. Gdyby wziąć pod uwagę wyniki tylko z pojedynczych meczów ciężko stwierdzić, aby zespół Iraoli znajdował się w kryzysie. Oczywiście nie wygrali siedmiu kolejnych meczów, jednak patrząc na kalendarz, coś takiego można było przewidzieć.

Aczkolwiek dotychczas trudny terminarz to jedyne, czego może chwytać się Iraola, tłumacząc tak słaby start w nowym klubie. Zrzucać tego na brak szczęścia nie może. Bournemouth jak dotąd przegrywa bądź remisuje po prostu zasłużenie. Wisienki mają szósty najniższy wskaźnik xG (goli oczekiwanych) i drugi najwyższy xGC (goli oczekiwanych straconych). Co prawda, według tego modelu „powinni” zdobyć dwa punkty więcej, jednak to i tak dość niewielka różnica. W tabeli na podstawie punktów oczekiwanych zajmują dokładnie to samo miejsce, co w rzeczywistości.

Zmiana nastawienia

Więcej w kontekście Bournemouth z pewnością powiedzą nam bezpośrednie mecze z rywalami zamieszanymi w walkę o utrzymanie. Mimo to, już teraz po kilku meczach tego sezonu można zaobserwować, co chce zmienić nowy trener. Pomimo tego, że Wisienki miały na starcie ciężkich rywali, to na każdego wychodziły z takim samym nastawieniem. Odebrać piłkę wysoko i nie pozwolić rywalowi na rozgrywanie piłki od własnej bramki. Jest to zmiana niemal o 180 stopni w porównaniu do tego, jak grali w poprzednim sezonie pod wodzą Gary’ego O’Neila. W obecnej kampanii The Cherries pozwalają rywalowi średnio na około 4,5 podania mniej zanim podejmą próbę odbioru (spadek wskaźnika PPDA z 15,78 do 11,26).

Skoordynowanie i zachęcenie piłkarzy do pressingu to jedno z głównych zadań Iraoi na starcie pracy na Vitality Stadium. W poprzednim sezonie grali oni zupełnie inaczej, jednak 41-latek chce, aby jego zespoły szybko odbierały piłkę rywalom. W minionych rozgrywkach La Liga jego Rayo Vallecano było trzecim zespołem pod względem intensywności pressingu (8,07 PPDA), a obecnie Bournemouth jest w tej statystyce siódme. Jednak, o ile takie podejście często okazuje się skuteczne, tak ma również swoje wady. Przykładowo wysoki pressing The Cherries zarówno Liverpoolowi, jak i Brighton sprawiał spore problemy na początku meczu. Jednak, gdy większości zespołom uda się ominąć pierwszą linię pressingu, bardzo łatwo stworzyć im groźną sytuację. Wisienki zostawiają zbyt dużo wolnego miejsca w środkowej stefie boiska, co rywale wielokrotnie już wykorzystywali w obecnym sezonie.

Bournemouth to jeden z kandydatów do spadku

Początek pracy Andoniego Iraoli można oceniać dwojako. Z jednej strony wyniki są kiepskie i z tym trudno polemizować. Z drugiej jednak, terminarz mieli bardzo niewdzięczny, a nawet przeciwko tak mocnym przeciwnikom Hiszpan pokazał, że potrafi ustawić zespół tak, aby niejednokrotnie sprawiać rywalom problemy z wyjściem spod pressingu. Będąc jednym z kandydatów do spadku takie podejście może wydawać się naiwne. Niemniej z Rayo Vallecano, które też nie należy do najmocniejszych kadrowo zespołów w Hiszpanii, zrobił jedną z rewelacji ligi. Iraola pracuje w Bournemouth dopiero nieco ponad trzy miesiące, więc czas powinien tylko działać na jego korzyść.

Być może kibice Bournemouth na ten moment żałują decyzji klubu o zwolnieniu Gary’ego O’Neila. Jednak warto też pamiętać, że w poprzednim sezonie Wisienki według modelu xG miały sporo szczęścia, że nie spadły z ligi. W tabeli na podstawie punktów oczekiwanych The Cherries byli na ostatnim miejscu. W obecnym tak naprawdę wcale nie jest lepiej, jednak trzeba brać pod uwagę, to z kim jak dotąd mierzyła się ekipa Iraoli. Bo jak na razie wcale nie jest tak źle, jak sugerują wyniki. Na koniec sezonu może się okazać, że zwolnienie Gary’ego O’Neila wcale nie było takim szalonym pomysłem.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,784FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ