To miała być formalność dla Bayernu Monachium. Ekipa Juliana Nagelsmanna w ostatnich tygodniach punktuje z wysoką skutecznością, naciskając na liderujący w Bundeslidze Union Berlin. Hertha? Zespół, który musi ciułać punkty, by nie wrócić do strefy spadkowej. Faworyt rywalizacji był wręcz oczywisty, co nie oznacza, że Bawarczycy mogli zlekceważyć swojego przeciwnika.
Cios w pierwszym kwadransie
Hertha od początku rozstawiła zasieki na swojej połowie, czekając na próby Bayernu. Zawodnicy z Berlina wydawali się jednak zaskoczeni, gdy do linii pomocy cofnął się Choupo-Moting. Nieporozumienie dwóch graczy Herthy wykorzystał Sadio Mane, który rozprowadził atak. Jamal Musiala dostał podanie mniej więcej na linii pola karnego, mając dużo miejsca. W takiej sytuacji mógł jedynie zapytać bramkarza, w który róg chce otrzymać strzał. Plasowane uderzenie wyprowadziło Bayern na prowadzenie, a przecież to była dopiero 12 minuta. Zadanie wydawało się bliskie realizacji.
Hertha chciała odważniej zaatakować rywala, ale w 37. minucie próba pressingu skończyła się kolejnym chaosem, który przytomnie wykorzystał Choupo-Moting. Chwilę później było już 3:0, po tym jak Bayern wykorzystał kontrę. Świetnie piłkę ponownie rozegrał Sadio Mane, a gola znów strzelił Choupo-Moting. Dwukrotnie błysnął nosem, będąc w odpowiednim miejscu i czasie. Typowa dziewiątka, egzekutor najwyższej klasy.
Hertha była na deskach i… postanowiła walczyć
Mimo że w 39 minucie Bayern prowadził 3:0, na przerwę schodzili z ledwie jednobramkowym prowadzeniem. Najpierw pięknym uderzeniem z powietrza popisał się Dodi Lukebakio, następnie karnego wykorzystał David Selke. Można jedynie zastanawiać się, czy Benjamin Pavard rzeczywiście sfaulował rywala w polu karnym. Moglibyśmy w tym momencie użyć popularnego zwrotu „to był miękki karny”.
Po zmianie stron piłkę do własnej bramki skierował Agustin Rogel, ale sędzia dojrzał spalonego. Owszem, Bayern Monachium strzelił 3 gole i miał sporą przewagę, ale chwila nieuwagi zmniejszyła prowadzenie. Hertha, chociaż w teorii słabsza — walczyła do końca, a widmo remisu było realne. Bawarczycy znów wygrali, Choupo-Moting utrzymuje swoją serię spotkań z golem — obecnie sięga ona 7 spotkań. Nagelsmann po takim występie może jednak kręcić nosem, bo jego podopieczni zbyt wcześnie poczuli się pewnie i pozwolili rywalom nawiązać kontakt i do końca mieć szansę na remis. Zwycięzców się nie sądzi, ale Bayern dziś mógł i powinien szybciej zamknąć ten mecz.