Przed tygodniem Górnik Zabrze zanotował zaskakujące zwycięstwo nad Rakowem Częstochowa, prezentując bardzo dobrą formę. Logika sugerowała, że w kolejnym meczu na swoim terenie – przeciwko Stali Mielec – powinni pójść za ciosem, prawda? Potwierdziło się to już po 13 minutach, gdy dogranie Lukasa Podolskiego na gola zamienił Paweł Olkowski. Stal Mielec pękła i prosiła o niską karę? Nic z tego.
Jeszcze w pierwszej połowie podopieczni Adama Majewskiego nie tylko odrobili straty, ale wyszli na prowadzenie. Said Hamulic zaczął wyglądać jak piłkarz z innej planety, wkręcając w glebę defensorów Górnika. Dzisiejszy występ 21-letniego Holendera był momentami bajeczny i szczerze, jestem olśniony jego postawą. Dodatkowo trafieniem z wolnego popisał się Maciej Domański. Ten sam gracz podwyższył rezultat na 3:1 tuż po zmianie stron.
Kilka minut wystarczyło, by Stal odwróciła losy rywalizacji. Zrobiła to w efektowny sposób i trzeba to napisać wprost – murowany kandydat do spadku wyrasta na odkrycie początku sezonu. Zwycięstwa z Lechem Poznań, Cracovią i teraz Górnikiem Zabrze pokazują siłę tej drużyny. Bez cienia sarkazmu, Stal, szczególnie z tak grającym Hamuliciem, może dziś ograć każdego.
Górnik Zabrze? No cóż, niestety. Od kilku lat gdy można poczuć, że drużyna zaczyna grać lepiej, za chwilę gubi punkty. W kolejnym meczu mogą błyszczeć, potem znowu przegrają i tak cały czas. Pamiętajmy też, że porażka ze Stalą mogłaby być jeszcze wyższa, gdyby nie taktyczny faul Brolla w końcówce. Bramkarz Górnika faulował rywala będącego w sytuacji bramkowej. Niemiec wyleciał z boiska, a między słupkami stanąć musiał… Kubica.