Od początku tego pojedynku czuć było atmosferę rywalizacji. Obie ekipy chciały mocno wejść w spotkanie, ale brakowało postawienia kropki nad i. Mecz został przerwany już w 12. minucie z powodu zadymienia stadionu środkami pirotechnicznymi. Na szczęście wiatr w Krakowie był tego wieczoru dosyć spory i batalię można było szybko wznowić.
Rakoczy top!
Cracovia próbowała przejąć inicjatywę, ale gola udało się jej zdobyć dopiero po kontrataku. W 37. minucie gospodarze mogli cieszyć się z bramki, gdy precyzyjnym uderzeniem Michał Rakoczy pokonał Kacpra Tobiasza złapanego na wykroku.
Chwilę później Legia Warszawa mogła odpowiedzieć, ale „Pasy”, przed utratą gola, uratował słupek.
Już na samym początku drugiej odsłony rezultat na 2:0 podwyższył z rzutu karnego Patryk Makuch, notując tym samym swoje pierwsze trafienie w nowym klubie. W końcówce spotkania rezultat na 3:0 przypieczętował Källman zabijając wszelkie marzenia nawet na „honorowe” trafienie gości. Cracovia konsekwentnie realizowała własny plan gry i nie pozwoliła przyjezdnym na zbyt wiele. Dogodnych sytuacji warszawskiej Legii w drugiej połowie nie uświadczyliśmy, a „Wojskowi” musieli obejść się smakiem.
Trzecia kolejka, trzecie kolejne zwycięstwo Cracovii
„Pasy” idealnie rozpoczęły ten sezon, nie tracąc jeszcze ani jednej bramki. W Ekstraklasie ciężko o dalekosiężne przewidywania, ale biało-czerwoni bardzo mocno akcentują swoje sezonowe ambicje. Legia natomiast, z zaledwie czterema punktami, dalej próbuje znaleźć samą siebie. Jacek Zieliński może być dumny z tego, jak poukładał grę swoich podopiecznych.