Slavia Praga – Arsenal. A co jeśli Kanonierzy już nigdy nie stracą gola?

Arsenal nie zwalnia tempa w Champions League. W Pradze podopieczni Mikela Artety pewnie pokonali Slavię 3:0, dopisując kolejne zwycięstwo na swoje konto. Londyńczycy zachowali czyste konto po raz ósmy z rzędu i potwierdzili, że należą dziś do najbardziej zorganizowanych i regularnych drużyn w Europie.

Saka otworzył wynik, Merino dobił Czechów

Pierwsza połowa toczyła się w rytmie wyznaczonym przez Arsenal. Anglicy spokojnie budowali akcje, kontrolowali tempo i czekali na błąd przeciwnika. Ten nadszedł w 32. minucie. Wtedy to po zagraniu ręką w polu karnym Lukáša Provoda sędzia – po interwencji VAR – wskazał na „jedenastkę”. Bukayo Saka pewnie wykorzystał rzut karny, dając gościom prowadzenie. Zaraz po przerwie, zaledwie 36 sekund po wznowieniu, Arsenal podwoił przewagę. Leandro Trossard idealnie dośrodkował z lewej strony, a Mikel Merino strzałem głową nie dał szans Mandousowi. Slavia próbowała odpowiedzieć, ale każda próba kończyła się na perfekcyjnie ustawionym duecie Gabriel – Saliba. W 68. minucie Merino dopełnił dzieła. Po świetnym dograniu Declana Rice ponownie znalazł się w odpowiednim miejscu i głową ustalił wynik na 3:0. Od tego momentu Arsenal kontrolował przebieg gry, nie dopuszczając gospodarzy do choćby jednej klarownej sytuacji.

REKLAMA

Jak wyliczył OptaJoe, Arsenal nie stracił gola w żadnym z czterech meczów fazy ligowej Ligi Mistrzów 2025/26, co jest ich najlepszym wynikiem w historii rozgrywek. To również ósmy z rzędu mecz „The Gunners” bez straty bramki we wszystkich rozgrywkach. Statystyka ta pokazuje skalę pracy wykonanej przez Artetę nad organizacją gry defensywnej. Co ciekawe, Bukayo Saka został pierwszym piłkarzem Arsenalu, który zdobył gola w czterech kolejnych wyjazdowych spotkaniach Ligi Mistrzów.

Arsenal niczym walec, Slavia bez argumentów

Slavia, mimo ogromnego wsparcia z trybun, nie była w stanie zbliżyć się do poziomu Arsenalu. Gospodarze oddali tylko dwa celne strzały i przez większość meczu bronili się głęboko. Problemem nie była sama odwaga, lecz brak jakości w rozegraniu i w finalizacji. Każdy błąd natychmiast wykorzystywali dynamiczni zawodnicy Arsenalu, a różnica tempa między obiema drużynami była widoczna gołym okiem. To zwycięstwo pokazuje, że Arsenal już dawno przestał być drużyną „w budowie”. W Pradze zespół Artety zagrał dojrzale, bez pośpiechu, bez chaosu, wykorzystując swoje momenty. Dla rywali to była ściana — dla londyńczyków, kolejny krok w stronę perfekcji. W czterech meczach fazy ligowej: cztery zwycięstwa, dwanaście punktów, bilans bramkowy 10:0. Nikt w tej edycji Ligi Mistrzów nie prezentuje się tak pewnie. Arsenal nie bez powodu jest uznawany za faworyta Champions League i Premier League.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    141,002FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ