W czwartek mieliśmy przyjemność oglądać cztery polskie kluby w Lidze Konferencji, a od piątku rozpoczęliśmy już nową serię spotkań w lidze. Snajper Karol Czubak, ciułanie punktów przez Arkę, defensywa Rakowa, taktyczny kunszt Michala Gasparika oraz wartość Milety Rajovicia dla Legii. To tematy, które omawiamy w naszym standardowym podsumowaniu kolejki.
Karol Czubak ma potencjał, aby być najlepszym polskim napastnikiem w Ekstraklasie
W kontekście Motoru Lublin często zaznacza się, że gdy latem cała Ekstraklasa się wzmacniała, w klubie z województwa lubelskiego przespali moment na transfery. Niemniej jednak, jeden z zawodników, którego sprowadzili do zespołu okazuje się bardzo cennym wzmocnieniem. Mowa o Karolu Czubaku, który w spotkaniu z Widzewem (3:0) ustrzelił dublet. Był to dla niego siódmy gol w tym sezonie Ekstraklasy, a doliczając jeszcze dwie asysty nie trudno wyliczyć, że średnio ma bezpośredni udział przy bramce prawie co mecz (zanotował 10 występów). Siedem trafień to także dorobek, który daje mu 2. miejsce w klasyfikacji strzelców – za Jesusem Imazem, a ex aequo z Mikaelem Ishakiem, Tomasem Bobckiem i Filipem Stojilkoviciem.
Ekstraklasa oraz generalnie polska piłka w ostatnich latach cierpi na brak napastników grających na poziomie reprezentacyjnym lub choćby będących pierwszoplanowymi postaciami w Ekstraklasie. Obecnie można więc postawić tezę, że Karol Czubak jest najlepszym polskim napastnikiem w lidze. 25-latek nie gra w drużynie, która kreuje wiele sytuacji, ale wykazuje się bardzo dobrą skutecznością. 7 goli to 2-3 więcej niż „powinien” strzelić według modelu goli oczekiwanych (xG), z którego korzysta oficjalna strona Ekstraklasy. Motor Lublin ma w swoich szeregach godnego następcę Samuela Mraza.
Arka Gdynia cierpliwie zmierza w stronę obranego celu
Tuż po awansie do Ekstraklasy Dawid Szwarga zdecydował się na odważną wypowiedź tonującą nastroje, iż Arka Gdynia z obecną kadrą nie jest gotowa na rywalizację w Ekstraklasie. Po starcie sezonu rzeczywiście widzimy, że jakościowo Arkowcy są jednym z najsłabszych zespołów Ekstraklasy. Patrząc z kolei w ligową tabelę – bardzo trudno jednak odnieść podobne wrażenie. W trzynastu kolejkach beniaminek zgromadził 15 punktów, zajmuje 13. miejsce w tabeli i ma 5 punktów przewagi nad strefą spadkową. Ma tylko punkt straty do Widzewa Łódź, ktory ma/miał pucharowe ambicje oraz 4 „oczka” straty do uważanej za jedną z rewelacji jesieni Korony Kielce.
Arka zrobiła twierdzę z własnego stadionu i na razie to wystarcza, aby trzymać się ponad kreską. Pokonując Piasta Gliwice (2:1) odnieśli czwarte zwycięstwo w szóstym domowym meczu po awansie do Ekstraklasy i ciągle są niepokonani w Gdyni. Choć sytuacja Arki jest dość komfortowa, Dawid Szwarga również teraz mógłby zdecydować się na wypowiedź mającą na celu stonować nastroje i zachować chłodną głowę. Według modelu goli oczekiwanych (xG) Arkowcy kreują najmniej jakościowe szanse w lidze, a do lepszych sytuacji rywali dopuszczają tylko dwa zespoły – Pogoń Szczecin i Motor Lublin. Arka wypracowała już sobie niezły kapitał punktowy, ale droga do utrzymania ciągle pozostaje długa i wyboista.
Defensywa Rakowa sprawia, że zespół nie wpadł w kryzys
W kontekście Rakowa często w obecnym sezonie odmienia się przez przypadki słowo „kryzys”. Pozycja w tabeli zespołu Marka Papszuna rzeczywiście nie jest zadowalająca, ale takie głosy są naszym zdaniem przesadzone. Częstochowianie cały czas są zespołem bardzo dobrze poukładanym w defensywie, o czym świadczą nie tylko rozgrywki Ekstraklasy, ale także starcia na arenie międzynarodowej, w Lidze Konferencji. Mimo kontuzji Zorana Arsenicia Raków nie ma problemów z bronieniem i dopuszcza rywali do niewielu sytuacji.
Trudnym testem dla podopiecznych Papszuna okazał się niedzielny mecz z Lechią, w którym od 37. minuty musieli grać w osłabieniu jednego zawodnika po dwóch żółtych kartkach dla Karola Struskiego. Zespół spod Jasnej Góry odniósł zwycięstwo 2:1, a bramkę stracił jeszcze przy równowadze liczebnej. Grając w dziesiątkę wicemistrzowie Polski oddali przeciwnikom piłkę, ale nie pozwalali na kreowanie wielu okazji. W całej drugiej połowie Lechia oddała tylko 5 strzałów, z czego dwa z pola karnego. Ponadto pozwolili na 11 kontaktów z piłką w polu karnym. Z tak broniącym Rakowem nikomu nie będzie grało się łatwo, natomiast Marek Papszun musi również znaleźć sposób na wyciągnięcie potencjału z ofensywy.
Michal Gasparik regularnie wygrywa taktyczną bitwę z najlepszymi trenerami Ekstraklasy
Po 13. kolejce Ekstraklasy Górnik Zabrze wskoczył na 1. miejsce w tabeli wygrywając bezpośredni pojedynek z dotychczasowym liderem, Jagiellonią Białystok (2:1). Zespół Adriana Siemieńca przegrał po raz pierwszy od 18 meczów we wszystkich rozgrywkach, więc zwycięstwo Zabrzan trzeba docenić, nawet jeśli rywale w czwartek rozegrali bardzo trudny mecz w Lidze Konferencji w Strasbourgu. Górnik wygrał zasłużenie, choć mieli szczęście, że Josema nie wyleciał z boiska, ponieważ ewidentnie sfaulował na czerwoną kartkę w 70. minucie). Wracając do meczu – zespół Michala Gasparika oddał aż 22 strzały i wykreował szanse wycenione przez współczynnik goli oczekiwanych na 2,96 xG.
Michal Gasparik w rundzie jesiennej regularnie okazuje się lepszy na polu taktycznym od trenerów pracujących w najlepszych klubach Ekstraklasy. W Częstochowie wspaniale zneutralizowali Raków i wywieźli komplet punktów. Na Legię mieli przygotowany plan, który sprawdził się nawet w najmniejszych detalach i w prosty, ale bardzo skuteczny sposób mijali pressing przeciwnika. W niedzielę o taktycznym kunszcie słowackiego szkoleniowca przekonał się Adrian Siemieniec, uważany przez większość za najzdolniejszego polskiego trenera młodego pokolenia. Tylko na Nielsa Frederiksena Gasparik nie znalazł sposobu, ale może to dlatego, iż mecz odbywał się jeszcze na początku sezonu i Słowak poznawał zespół. Górnik wyciągnął bardzo utalentowanego trenera, z którym może mierzyć w awans do europejskich pucharów.
Górnik Zabrze 2:1 Jagiellonia Białystok
Mileta Rajovic zapowiada się na flop transferowy
Kiedy Jean-Pierre Nsame zerwał więzadła krzyżowe naturalnie uznano to za dużą stratę dla Legii. Optymiści mogli jednak pomyśleć: tego lata pobiliśmy przecież rekord transferowy Ekstraklasy za innego napastnika, więc powinno być dobrze. Mileta Rajovic regularnie dostaje szanse gry w podstawowym składzie od Edwarda Iordanescu, ale jego gra pozostawia wiele do życzenia. Od zakończenia eliminacji zagrał w wyjściowej jedenastce 9 razy i strzelił tylko 3 gole, a poza tym oferuje bardzo niewiele w konstruowaniu ataków.
Mileta Rajovic to typ napastnika, któremu zespół musi dostarczyć serwis, ale to nie tak, że Duńczyk w ogóle nie ma okazji do strzelania goli. Legia często posiada piłkę w tercji ataku i posyła bardzo dużo dośrodkowań w pole karne. Zadaniem napastnika jest również poruszanie się w taki sposób, aby zgubić obrońców, a w przypadku Rajovicia można odnieść wrażenie, że nie robi wiele, aby spotkać się z piłką. Jest zbyt statyczny. Wszystkie czynniki sprawiają, iż na tą chwilę sprowadzenie 26-latka za – jak podaje serwis Transfermarkt – 3 mln euro wygląda na dużą pomyłkę transferową. Można postawić tezę, ze wystawiając na 9-tce w podstawowym składzie jakiegoś wysokiego zawodnika dobrze grającego w powietrzu (np. Artura Jędrzejczyka) Legia miałaby z niego podobny pożytek, jak z Milety Rajovicia w ostatnich spotkaniach.
Legia Warszawa 0:0 Lech Poznań
Co jeszcze wydarzyło się w 13. kolejce Ekstraklasy?
- Bruk-Bet zremisował z Zagłębiem Lubin (1:1), ale nie jest to zadowalający wynik dla zespołu Marcina Brosza, ponieważ nadal pozostają w strefie spadkowej, a seria bez zwycięstwa w lidze wynosi już 7 spotkań.
- Thomas Thomasberg jako trener Pogoni Szczecin jeszcze nie przegrał meczu. Jego bilans w trzech spotkaniach to dwa zwycięstwa i remis, a w minionej kolejce jego zespół wygrał u siebie z Cracovią (2:1).
- GKS Katowice wydaje się wracać na prostą po zawirowaniach na początku sezonu. Wygrali drugi mecz z rzędu po przerwie reprezentacyjnej, pokonując mocną w ostatnim czasie Koronę Kielce (1:0).
- Radomiak Radom ciągle bardzo dobrze punktuje u siebie. Na 115. urodziny klubu remis z Wisłą Płock (1:1) może pozostawiać jednak lekki niedosyt.
