Cieszmy się każdym wieczorem z Ligą Konferencji

Można o tym trąbić i trąbić, więc zatrąbmy raz jeszcze. Liga Konferencji z czterema polskimi drużynami to ewenement na skalę naszego rodzimego futbolu. Po latach eurooklepów przeplatanych pojedynczymi pięknymi historiami tworzonymi przez Legię, Lecha czy Jagiellonię, w końcu doczekaliśmy się okresu, w którym wszystko się zgadza. Teraz niech się dzieje wola piłkarskiego nieba. 

Trudno nie poczuć ekscytacji na start, bądź co bądź, trzecich w hierarchii europejskich rozgrywek. Zdecydowanie nie jest tak, że teraz to Polska mistrzem świata i w ogóle nie ma na nas mocnych. Nie jest też tak, że powinniśmy pluć na te zmagania pucharowe, określane przez niektórych malkontentów „pucharem Biedronki”. Jasne, klasa niektórych rywali nie powala. Oprócz drużyn z Hiszpanii, Francji czy, Niemiec, nasze zespoły spotkają się z mistrzami Gibraltaru albo Malty. Pamiętajmy jednak, że, swego czasu, i od klubów pokroju Dudelange polscy pucharowicze potrafili się odbijać. Liga Konferencji pozwoliła im okrzepnąć.

REKLAMA

Obecne miejsce jest odpowiednie 

Tymczasem wraz z kolejnymi latami z Ligą Konferencji wzrosło obeznanie naszych reprezentantów. Każde starcie i każda wpadka, bo te też się przydarzały, bezpośrednio lub pośrednio uczyły ich odpowiedniego podejścia do pucharów. Bez tego nie zwiększyłaby się liczba uczestników w zmaganiach jesiennych, a nawet wiosennych, nie poprawiłyby się również miejsca startowe w eliminacjach. Teraz apetyty niektórych są tak rozbudzone, że uznają oni za realne dotarcie do półfinału, w nawet finału.

Kontakty z Europą odegrały ważną rolę nie tylko w wymiarze czysto sportowym. Mecze międzynarodowe to okazja do nawiązania nowych kontaktów, wymiany swego rodzaju know-how oraz porównania standardów obowiązujących w innych miejscach. Bez tego naszym klubom ciężej byłoby funkcjonować w realiach europejskich pucharów. Obecnie nie muszą one czuć, że przebywają w towarzystwie, do którego nie przystają. Przeciwnie, są w nim, bo zasłużyły na swoje miejsce.

Czeka nas długie święto dla naszego futbolu

Poza tym w piłkarskiej Polsce pojawi się dużo świeżości. I to na wielką skalę, bo europejsko zrobi się w kilku miastach. Podczas dni meczowych powstanie niepowtarzalny klimat. Kibice jeszcze bardziej będą celebrować na ulicach. Pojawią się fani z różnych stron świata, co zawsze urozmaica piłkarskie doznania. Śledzenie doniesień medialnych oraz wyników spotkań staną się magicznymi czynnościami. To wszystko zostanie czterokrotnie wzmocnione dzięki udziałowi każdego z czterech naszych klubów.

W końcu nie musimy pasjonować się pojedynczymi przypadkami Legii w Lidze Mistrzów, albo Lecha właśnie w Lidze Konferencji. Ten sezon to namiastka tych uczuć z rundy wiosennej poprzednich rozgrywek, kiedy piękną przygodę w Europie przeżyły dwie polskie drużyny. Fakt, dopiero zaczynamy, a cała ta sielska atmosfera może zgęstnieć. Mimo to, posiadanie aż czwórki uczestników zmniejsza ryzyko pojawienia się niesmaku. Ciężko bowiem uwierzyć, żeby kampania 2025/2026 miała zakończyć się aż taką katastrofą, że wigilię Bożego Narodzenia polscy kibice będą spędzać w minorowych nastrojach. 

Cieszmy się więc każdym z sześciu wieczorów z Ligą Konferencji, jakby miały się one nie powtórzyć. Nikt nie powiedział, że tegoroczne wydarzenie nie będzie jednorazowym wyskokiem. Lepiej stworzyć dobre wspomnienia i potem miło się zaskoczyć, niż przegapić coś tak przełomowego dla polskiej piłki.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    137,809FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ