Yaxshiboyev w Legii jak Hazard w Realu

Jasur Yaxshiboyev trafił do Legii Warszawa w zimowym okienku transferowym. Od lutego rozegrał jednak zaledwie 11 minut w pierwszym zespole oraz jeden pełny mecz w trzecioligowych rezerwach. Miał być jedną z gwiazd PKO BP Ekstraklasy, a tymczasem wciąż nie pokazał się szerszej publiczności. Co się dzieje z Uzbekiem?

REKLAMA

Yaxshiboyev znalazł się w Warszawie dzięki niezłym występom na Białorusi.

Miał za sobą dwa bardzo udane wypożyczenia do dwóch tamtejszych klubów. Najpierw spędził 4 miesiące w Energetiku-BGU Mińsk, a kolejne 5 w mocniejszym Szachciorze Soligorsk. W obu miał bardzo zbliżone statystyki – w odpowiednio 14 i 15 spotkaniach strzelił 9 goli oraz zaliczył 3 asysty. Liczby całkiem niezłe. W Energetiku trener Władimir Beliawski przestawił Jasura ze skrzydła na środek ataku. Zmiana ta zaowocowała bardzo szybko – już w pierwszym występie przeciwko BATE Borysów Uzbek zanotował dublet. Chwalono go za przebojowość w grze do przodu, nieprzeciętny drybling oraz szybkość. Wszystko to sprawiło, że po powrocie do Uzbekistanu, zainteresowała się nim większa białoruska ekipa – Szachcior. Do Soligorska trafił na zasadzie wypożyczenia.

Po niespełna pół roku, Yaxshiboyev ponownie wrócił do swojej ojczyzny, do macierzystego zespołu – Pakhtakoru Tashkent.

I to formalnie właśnie z tego uzbeckiego klubu został kupiony przez warszawską Legię. Sezon na Białorusi zakończył pod koniec listopada. Gdy pojawił się w Polsce, odstawał pod względem fizycznym i nie był gotowy na trening w pełnym obciążeniu. Uzbek nadrabiał zaległości, ale już trzy tygodnie później, w sparingu z Zawiszą Bydgoszcz, naciągnął mięsień z grupy przywodziciela uda. Do zajęć z drużyną wrócił na początku kwietnia. W wewnętrznym meczu z rezerwami strzelił dwa gole. Wydawało się, że wszystko co najgorsze, jest już za Jasurem. Tyle że był to czas ramadanu – o czym pisaliśmy [TUTAJ]. Yaxshiboyev nie miał sił na występy w pełnym wymiarze czasowym, o czym otwarcie wypowiadał się trener Czesław Michniewicz:

Chciałem, żeby zagrał od początku, najdłużej jak tylko może. ale on powiedział, że nie ma na to siły i woli wejść w drugiej połowie, bo czuje się na siłach na 30 minut. Prawdopodobnie będzie grał głodny, bo nic nie uda mu się zjeść w ciągu dnia

Czesław Michniewicz dla legionisci.com

Uzbek nie wchodził jednak nawet na te pół godziny. Dostał jedną szansę gry – 11 minut w ligowej potyczce z Wisłą Kraków 1 maja. Po tak krótkim występie ciężko jakkolwiek go ocenić. Pokazywał się, był głodny piłki – tyle. Miał zagrać także w dwóch ostatnich ekstraklasowych spotkaniach – przeciwko Stali Mielec i Podbeskidziu Bielsko-Biała. Problemem okazał się kolejny uraz, tym razem mięsień dwugłowy uda.

Yaxshiboyev kontuzję leczył około 3 tygodni, czyli tyle, ile trwały urlopy legionistów.

Leczenie i rehabilitację odbywał w ojczyźnie, skąd na początku czerwca miał wrócić do Warszawy. Tyle że… Jasur dostał wówczas dodatni wynik testu na obecność koronawirusa i w Uzbekistanie został skierowany na izolację. W ten sposób stracił pierwszy tydzień treningów, które odbywały się jeszcze w Legia Training Centre w podwarszawskich Książenicach. Dołączył do drużyny tuż przed wylotem na obóz do Austrii. Tam początkowo trenował indywidualnie, ale wkrótce wrócił do zajęć grupowych. Rozegrał 20 minut w sparingu z Ferencvarosi TC, by po dwóch dniach… poczuć ukłucie w mięśniu dwugłowym uda. Po badaniach rezonansem magnetycznym, zdecydowano, że Yakhshiboev będzie pracował z fizjoterapeutą i co najwyżej biegał wokół boiska.

Liczę na to, że wkrótce zacznie normalnie trenować. Trafił teraz pod opiekę Michała Trzaskomy. Widać, że zawziął się bardzo i mocno trenuje. Michał stosuje odpowiednio mocne bodźce, żeby go przygotować jak najszybciej. Myślę, że jeszcze tydzień z fizjoterapeutą i wróci do treningów z drużyną

Czesław Michniewicz dla legionisci.com

Nadzieje okazały się płonne, bowiem na poniedziałkowym treningu Uzbek ponownie zgłosił ból mięśnia dwugłowego, wskutek czego nie może trenować z resztą zespołu. A był szykowany, bo znaleźć się w kadrze na dzisiejszy mecz z Florą Tallinn.

Cała historia jest niejednoznaczna.

W kuluarach mówi się, że Jasur trafił do Legii z niedoleczonym urazem rzeczonego mięśnia. Gdzie leży prawda – pewnie gdzieś po środku. Na pewno zaś wiemy, że gość, który miał zabłysnąć w polskiej lidze, na razie błyszczy w gabinetach lekarzy i fizjoterapeutów. Szkoda, zwłaszcza że nie po raz pierwszy mistrz Polski sprowadza tak podatnego na urazy zawodnika. Wystarczy wspomnieć o Danielu Chima Chukwu…

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ