Śląsk Wrocław liderem PKO Ekstraklasy! Jagiellonia nie dała rady

Przed meczem niewielu się spodziewało, że starcie Śląska Wrocław z Jagiellonią Białystok będzie hitem 7. kolejki Ekstraklasy. Ten mecz zasługiwał na to miano, gdyż zmierzyły się drużyny zajmujące po 6 seriach gier odpowiednio 3. i 1. miejsce w tabeli. Gospodarze pierwszy raz od listopada 2019 roku odnieśli trzy kolejne ligowe zwycięstwa. Każda z tych wygranych rozstrzygnęła się różnicą co najmniej dwóch goli, a takiej passy WKS nie miał od czerwca 2017 roku. Obie drużyny przed tym spotkaniem były na fali wznoszącej i nie zamierzały z niej schodzić.

REKLAMA

Wzajemne wyczekiwanie

Stawka tego spotkania była bardzo duża. Widać było od samego początku, że piłkarze z tego sobie zdają sprawę. Jedni i drudzy starali się nie robić nerwowych ruchów i nie popełniać błędów. Wyczekiwali na to co zrobi przeciwnik i wtedy starali się ruszyć do akcji. Gospodarze mimo wszystko bardziej dominowali. Przeważali w środkowej tercji boiska i znakomicie rozrzucali akcję na skrzydła. Kryty był Erik Exposito, lecz to, że był on wyłączony z gry pozwalało innym zawodnikom Śląska rozwinąć skrzydła.

Podopieczni Adriana Siemieńca skoro nie potrafili się przebić pod pole karne gospodarzy to próbowali swoich szans strzałami z dystansu. Jednak było tego zdecydowanie za mało i można z przekonaniem stwierdzić, że w pierwszej połowie o wiele lepiej zaprezentowali się piłkarze Jacka Magiery. Mieli więcej konkretów w swojej grze i przede wszystkim pomysł na swoich przeciwników. Widać, że są na fali wznoszącej wrocławianie i szli w tym meczu jak po swoje. Nie zamierzali odpuszczać. Bardzo dobrze zneutralizowali przeróżne atuty piłkarzy Jagielloni Białystok.

Dążenie do celu

Śląsk jak już wspomniałem o wiele lepiej wyglądał w pierwszej połowie. Widać było, że na początku drugiej części spotkania chcieli zrobić wszystko i to potwierdzić. Szli jak po swoje i dopięli swego. W 48. minucie gospodarzy na prowadzenie wyprowadził Erik Exposito. Podopieczni Jacka Magiery grali pewnie i przede wszystkim skutecznie. Wiedzieli co chcą osiągnąć swoją grą. Znakomicie realizowali plan taktyczny na mecz.

Jednak żeby aż tak nie wychwalać gospodarzy to po golu obniżyli delikatnie loty. Oddali pole gry gościom, zapraszając ich pod swoją bramkę. Efekt? Rzut karny w 60. minucie, którego pewnie wykorzystał Bartłomiej Wdowik. Śląsk po strzelonym golu o wiele bardziej się cofnął. Pewnie wrocławianie próbowali zrobić to samo, co w meczu z Widzewem. Natomiast Jagielloni udało się strzelić bramkę, niszcząc plan taktyczny gospodarzy. Mimo wszystko dalej gracze Jacka Magiery próbowali swoich sił w kontratakach, co już niejednokrotnie pokazali, że potrafią robić. Mecz stał się jeszcze bardziej wyrównany. Obie drużyny w przeciwieństwie do pierwszej połowy o wiele bardziej się otworzyły i szły na wymianę ciosów. Nikt nie zamierzał odpuszczać.

Jakby było mało zwrotów akcji to w pewnym momencie znowu można było odnieść wrażenie, że to gospodarze bardziej przeważają na boisku. Nacierali coraz bardziej, lecz w przeciwieństwie do pierwszej połowy spotkania robili to jeszcze z większą werwą. Nie było w atakach kalkulacji. Śląsk szedł na całość i w 81. minucie Erik Exposito ustrzelił dublet. Najpierw dał się sfaulować w polu karnym, a następnie ponownie dał prowadzenie swojej drużynie. Wrocławianie przez większość część spotkania bardziej zasługiwali na zwycięstwo. Byli po prostu równiejsi i bardziej skuteczni w atakach. Mecz godny walki o pozycję lidera. Śląsk przynajmniej na kilka godzin (do spotkania Legii) jest liderem Ekstraklasy. Po pierwszych kolejkach nikt takiego scenariusza raczej się nie spodziewał.

Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok 2:1 (Exposito 48′ 81′ – Wdowik 60′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ