Kwalifikacje Ligi Konferencji to dla Rakowa szansa wejścia na europejskie salony. W obecnych rozgrywkach losowania nie oszczędzały zdobywców Pucharu Polski. Wyeliminowali daleką i groźną Astanę, oraz pogromców Legii sprzed kilku sezonów – Spartak Trnava. Dziś Czerwono-Niebiescy stanęli przed najważniejszym egzaminem, a było nim spotkanie z jedną z najlepszych czeskich drużyn Slavią Praga.
Medaliki do meczu podeszły z dużym respektem do rywali
Od początku spotkania to goście przeważali. Potrafili utrzymać się dłużej przy piłce, wymieniając podania na połowie Rakowa i kilka razy próbując zagrozić bramce Trelowskiego. Gospodarze wyczekiwali cierpliwie na swoją okazję. Po ponad 20 minutach gry Marek Papszun zdecydował się na małą korektę ustawienia. Ivi Lopez zamienił się z Kocherginem i przeszedł z lewej na prawą stronę boiska. Na efekty nie trzeba było długo czekać.
W 29. minucie po szybkim wyprowadzeniu piłki przez zawodników z Częstochowy, piłkę przy polu karnym dostał wspomniany już Ivi. Hiszpan zmylił dwóch obrońców i strzałem w długi róg pokonał bramkarza Slavii. Czeska drużyna po tym ciosie chwiała się na nogach, a Wicemistrz Polski poczuł krew. Od tej pory to Raków zdecydowanie częściej próbował dobrać się do rywali. Niestety w dzisiejszym meczu nie było wozu VAR i sędzia nie odgwizdał zagrania ręką obrońców Czerwono-Białych. Dyskusyjna była też pozycja spalona Lopeza podczas jednej z akcji. Niemniej jednak na przerwę to zawodnicy z Częstochowy schodzili w lepszych humorach.
Po zmianie stron Raków dalej kontrolował grę, momentami zamykając Slavię na własnej połowie. Kilka prób zdobycia drugiej bramki nie przyniosło jednak skutku. Niespodziewanie w 60. minucie wyrównali goście. Holes, który chyba chciał dośrodkowywać przelobował Trelowskiego bardzo specyficznym centrostrzałem. Radość czeskiej drużyny nie trwało jednak długo. Od razu po wznowieniu gry długą piłkę w polu karnym rywali zgarnął Tudor, który sprytnie odnalazł się między obrońcami gości i umieścił piłkę w siatce. Medaliki atakowały dalej. Świetnie wykonywane rzuty rożne nie dały jednak bramki, chociaż trzeba przyznać, że to, co wyprawiała dzisiaj defensywa Slavii we własnym polu karnym, powinno być nagrodzone rzutem karnym. Pomimo prób nie udało się powiększyć prowadzenia i sędzia zakończył mecz przy stanie 2:1.
Raków rozegrał dzisiaj świetne spotkanie i zrobił pierwszy krok, żeby jesienią zameldować się w fazie grupowej Ligi Konferencji
Slavia poza początkiem nie pokazała dzisiaj nic specjalnego. Za tydzień Medaliki mają duże szanse, żeby ugryźć prażan i napisać kolejny piękny rozdział swojej historii. Jeżeli tylko Lech zrobi to, co do niego należy, to jest bardzo duża szansa na dwie polskie drużyny w Lidze Konferencji.