Niemcy na kolanach! Waleczni Samurajowie odwrócili losy meczu!

Niemcy byli faworytem spotkania z Japonią. Zespół prowadzony przez Hansiego Flicka, nawet mimo kontuzji Leroya Sane, wciąż prezentował większy potencjał piłkarski względem swoich dzisiejszych rywali. Te prognozy sprawdziły się również na boisku, gdzie Die Mannschaft wyraźnie dominowali nad drużyną z Azji. Nie przeszkodziło to jednak Japończyk na sprawienie niespodzianki.

REKLAMA

Szybka reakcja Flicka na nieco nerwowy początek

Trzeba oddać, że w pierwszych minutach meczu Japonia miała kilka dobrych akcji. Niebiescy Samurajowie potrafili dynamicznie doskoczyć do niemieckich zawodników w środku pola. Kilkakrotnie zaowocowało to szybkim przechwytem futbolówki i jej szybką dystrybucją na prawe skrzydło. Stamtąd w stronę pola karnego Neuera gnał Junya Ito, który podaniem do środka szukał swoich partnerów z drużyny. Gdyby nie zbyt wczesne wyjście Daizena Maedy podczas jednego z takich wypadów i sygnalizacja spalonego przez arbitra, to podopieczni Hajime Moriyasu mogli wyjść na prowadzenie już na początku spotkania.

Hansi Flick widząc co się święci, zalecił swoim piłkarzom zagęszczenie środkowej części boiska przez 4 graczy Niemiec. To poskutkowało zwiększeniem kontroli w tej strefie przez niemieckie Orły i większą swobodą w kreowaniu akcji ofensywnych. Te przebiegały bardzo często lewą stroną, gdzie niczym kolej ekspresowa raz po raz kursował David Raum, metodycznie posyłający prostopadłe piłki do Musiali i Havertza. Niemcy bardzo często próbowali też strzałów z dystansu w drugie tempo – na przedpolu próbowali tego regularnie Ilkay Gundogan oraz Joshua Kimmich. Japonia słabła w miarę kolejnych ataków niemieckiej maszynerii.

Bramkarz Japonii podarował prezent Niemcom

Przy tak dużej częstotliwości ataków ze strony rywala, Japończycy w końcu musieli popełnić jakiś błąd we własnej strefie obronnej. Około 30. minuty przewinienia na Raumie dokonał bramkarz Japonii, Shuichi Gonda. Doświadczony 33-latek spóźnił się przy interwencji i zahaczył o nogi niemieckiego obrońcy, przez co salwadorski sędzia nie miał innego wyboru jak wskazać na wapno. Stamtąd nie pomylił się Gundogan, pewnie umieszczając piłkę w siatce. Niemcy mieli jeszcze okazję na podwyższenie prowadzenia pod koniec pierwszej połowy, ale Havertz znalazł się w pozycji spalonej.

„Niewykorzystane sytuacje się mszczą”

Piłkarskie porzekadło, które nigdy nie przestanie być aktualne. Dziś swoje zastosowanie znajdzie właśnie w kontekście nieskuteczności Niemców pod bramką Japonii. Kimmich rozdawał genialne piłki, ale ofensywni piłkarze Flicka nie potrafili zrobić z tego należytego pożytku. Gundogan obił słupek, a Gnabry i reszta nie byli w stanie pokonać Gondy. Bramkarz Samurajów znakomicie zrehabilitował się licznymi interwencjami za błąd z pierwszej połowy.

źródło: @sport_tvppl/twitter.

Trener Moriyasu uznał, że trzeba postawić na jedną kartę i wpuścił kolejnych piłkarzy ofensywnych. Japończycy wciąż mieli nadzieję na odwrócenie sytuacji w tym meczu. I ta niezłomna wiara okazała się działać cuda. W 75. minucie stan rywalizacji wyrównał Ritsu Doan, a już 8 minut później Japonia prowadziła 2:1 po golu Takumy Asano. Ten mecz przypominał pod wieloma względami spotkanie Argentyny z Arabią Saudyjską. Niemcy mimo usilnych prób nie byli już w stanie znaleźć odpowiedzi na heroiczny zryw przeciwników. Tym sposobem jesteśmy świadkami kolejnej mundialowej niespodzianki. Zaznaczymy jednak, że to zwycięstwo za niezłomną postawę Japończykom się po prostu należało.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ