Newcastle – czy mają jakość, by znów wszystkich zaskoczyć?

Gdy 7 października 2021 roku klub Newcastle zostało wykupione przez tzw. „szejków” arabskich to wróżono „Srokom” kosmiczne transfery jakie w przeszłości robiło PSG. Do klubu miały trafić największe gwiazdy europejskiego futbolu. Jednak właściciele zapewniali, że takich ruchów nie będzie. Klub będzie budowany cegła po cegle i na spokojnie. Zatrudniono Eddiego Howe’a a na St James’ Park przychodzili piłkarze mający przed sobą przyszłość. Również tacy, którzy już zdążyli się pokazać światu. Efekt? Pierwszy awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów od sezonu 2002/2003.

REKLAMA

Szybki rozwój

Transfery transferami, lecz to jak zadziałała współpraca Eddiego Howe’a z nową drużyną robi wrażenie. Czwarte miejsce na koniec ligowego sezonu to wynik, którego nie spodziewał się nikt i wynik ponad stan. Gdyby „Sroki” awansowały do jakichkolwiek europejskich pucharów też byłoby to sukcesem. Ważne, że zrobiono krok do przodu. Jest on gigantyczny zwłaszcza, gdy popatrzymy gdzie Newcastle znajdowało się przed przyjściem byłem szkoleniowca Bournemouth. Zespół walczył o utrzymanie i wróżono im spadek, ponieważ nikt w tą drużynę już nie wierzył. Angielski szkoleniowiec przyszedł w trackie sezonu i zaczął budować coś zupełnie nowego, chociaż na początku nie szły za tym wyniki. Mimo to go nie zwolniono, a Howe posprzątał niepotrzebny bałagan po poprzedniku i dał zalążek siły jaką może prezentować Newcastle w sezonie 2022/2023. Siły, która może zagrozić każdym. „Sroki” stały się zespołem konkurencyjnym, nieprzewidywalnym i takim którego bali się najwięksi. Potrafili sprawić łomot chociażby Tottenhamowi (6:1), czy grać jak równy z równym z mistrzem Anglii – Manchesterem City. „Sroki” nie przez przypadek wywalczyły awans do Champions League.

Tino Livramento, Sandro Tonali czy Harvey Barnes to główne wzmocnienia tego zespołu w obecnym okienku transferowym. Z klubu odszedł przede wszystkim Allan Saint-Maximin, z którym angielskiemu szkoleniowcowi od samego początku nie było po drodze. W jego miejsce sprowadzono Barnesa, który już doskonale zna boiska Premier League. Do tego Tonali, który ma być piłkarzem decydującym o rozwoju akcji w środkowej strefie boiska i wspierać Bruno Guimaraesa. Z kolei Livramento to młody i wciąż perspektywiczny prawy obrońca, który ma być uzupełnieniem składu i zmiennikiem swojego starszego kolegi – Kierana Trippiera. Wszystko na papierze się zgadza i gra jak w szwajcarskim zegarku.

Newcastle musi postawić następny krok – czas na podbój Europy?

„Sroki” w Champions League nie mają wiele do stracenia. Cel minimum został już osiągnięty. Pokazali, że można w jeden sezon stworzyć zespół, który potrafi walczyć o najwyższe cele. Mogą się pokazać w grupie. Zdobyć nowych kibiców. Zarobić kolejne pieniądze i sprowadzić kolejnych zawodników, a tych którzy nie wystarczą na Ligę Mistrzów, po prostu ich sprzedać. Chcą stworzyć markę na arenie międzynarodowej i drużynę, która rok rocznie będzie gwarantowała sobie grę w europejskich pucharach. Oczywiście trzeba mierzyć siły na zamiary i tworzyć wszystko krok po kroku.

Dlatego Champions League może być zbyt dużym wyzwaniem dla drużyny, która jest wciąż w trakcie budowy. Nie ma gwarancji, że ekipa Eddiego Howe’a poradzi sobie w grupie Ligi Mistrzów. Nie wiadomo też jak ten zespół będzie sobie radził w grze zarówno w Europie jak i w rozgrywkach ligowych. Newcastle to mimo wszystko ciągle zespół zagadka. Jeden znakomity sezon niekoniecznie może być wyznacznikiem dla kolejnego. Często pokazanie swojej siły jest o wiele trudniejszym zadaniem niż jednorazowy wyskok. „Sroki” mają przed sobą bardzo trudne wyzwanie – udowodnienie swojej jakości.

Pod żadnym pozorem nie można ich skreślać. Mogą namieszać, lecz ich przygoda w Europie jak i cały sezon może okazać się wielkim rozczarowaniem. Oby nie. Na ten moment kadra jest skompletowana i zgrana. Sukcesywne jej wzmacnianie poszczególnymi piłkarzami, których chce trener to dobry prognostyk i znak na lepszą przyszłość. To wszystko prawo się udać. Jednak jeśli zakończy się to wszystko blamażem to wielkiego zaskoczenia być nie powinno. Ewentualny brak sukcesu będzie można wtedy zrzucić na trafienie do głębokiej wody i porażkę jeśli chodzi o zderzenie się poszczególnych piłkarzy z wielkim europejskim światem.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ