Michał Skóraś przerasta ligę. 5 wniosków po 27. kolejce Ekstraklasy

Raków stracił punkty, ale potknięcia tego nie wykorzystała Legia. Na dole tabeli znowu duże przetasowania, ale Lechia zbliża się do 1. Ligi. Michał Skóraś przypomniał natomiast fanom Ekstraklasy, że warto czerpać przyjemność z ogladania go w akcji, bo w przyszłym sezonie takiej okazji już może nie być. Zapraszamy na podsumowanie świątecznej kolejki Ekstraklasy w formie 5 wniosków.

REKLAMA

Radomiak pokazał, że Raków jest do zatrzymania

Raków w tej kolejce utrzymał przewagę 6 punktów nad Legią, ale tylko dzięki temu, że ich bezpośredni rywale do mistrzostwa również stracili punkty remisując z Miedzią (2:2). Zespół Marka Papszuna natomiast zremisował bezbramkowo z Radomiakiem. Raków w Radomiu był bezzębny. Nie potrafił przejąć kontroli nad meczem i uspokoić gry. Ich wskaźnik celności podań wyniósł zaledwie 71%. Przez 90 minut oddał zaledwie 9 strzałów. To była wersja częstochowian z początku obecnej rundy, kiedy mieli problemy z tworzeniem sytuacji.

Nie napiszemy, że Radomiak pokazał, jak powinno się grać z Rakowem, bo podejrzewamy, że gdyby lider Ekstraklasy miał swój dzień to bez problemu ograłby gospodarzy. W każdym jednak razie, trenerzy pozostałych zespołów mogą trochę zaczerpnąć z dzisiejszej postawy Radomiaka. Zespół Mariusza Lewandowskiego grał agresywnie i nie bał się stosować wysokiego pressingu. Przewagę techniczną rywala zniwelowali fizycznością i dobrą organizacją gry w defensywie, co na niezbyt dobrze przygotowanej murawie się sprawdziło. Raków nadal jest zdecydowanym faworytem w wyścigu o tytuł, ale wczorajszy mecz był dzwonkiem alarmowym dla Marka Papszuna, że mistrzostwo samo się nie wygra.

Radomiak 0:0 Raków

Lechia jedną nogą na spadku z Ekstraklasy

Lechia Gdańsk przegrała z Jagiellonią w być może meczu ostatniej szansy w walce o utrzymanie. Biało-zieloni mają już 5 punktów straty do bezpiecznego miejsca, a perspektywy wyglądają jeszcze gorzej, gdy spojrzymy na nadchodzący terminarz. Gdańszczanie mają jeszcze na rozkładzie Raków, Legię, Pogoń i rozpędzonego Piasta, z którymi zapunktowanie byłoby sensacją. Resztę uzupełniają mecze domowe z Zagłębiem i Cracovią oraz wyjazd do Mielca.

Kibice nadziei nie mogą szukać nie tylko w terminarzu, ale także w grze swoich ulubieńców. W dwóch pierwszych meczach pod wodzą Davida Badii zespół kompletnie nie ma argumentów w ofensywie. Ze Śląskiem mimo 70% posiadania piłki nie stworzyli wielu sytuacji, a we wczorajszym spotkaniu w Białymstoku oddali tylko jeden celny strzał. O ile po przejęciu zespołu przez Marcina Kaczmarka, jeszcze jesienią, można było zauważyć, że zespół jest świadomy, iż gra o życie, tak teraz sprawiają wrażenie pogodzonych już z losem.

Jagiellonia 1:0 Lechia

Śląsk działa pod publiczkę i szuka winnych

Na rozpoczęcie 27. kolejki Ekstraklasy w Wielki Czwartek Śląsk przegrał z Piastem (0:1) przedłużając serię meczów bez zwycięstwa do pięciu w Ekstraklasie i sześciu we wszystkich rozgrywkach. Strefa spadkowa jest coraz bliżej, więc w klubie rozpoczęto szukanie winnych. Kozłem ofiarnym stał się dyrektor sportowy, Dariusz Sztylka, który godzinę po ostatnim gwizdku sędziego we Wrocławiu przestał pełnić już tę funkcję. Ivan Djurdjevic na konferencji prasowej po meczu z Piastem mówił o braku zbalansowania kadry, ale wątpliwe, by to było akurat powodem zwolnienia Dariusza Sztylki. Włodarze, czyli miasto, chciało pokazać, że reaguje i ścięto akurat głowę dyrektora sportowego.

Śląsk Wrocław w obecnej dyspozycji to poważny kandydat do spadku. Pod wodzą Ivana Djurdjevicia zespół stara się grać pragmatycznie, ale przekłada się to na wiele kompletnie bezzębnych występów. To zespół zbyt pasywny, nijaki, nieposiadający własnej tożsamości na boisku, w którym ofensywa opiera się na jednostkach. To może być przepis na spadek.

Śląsk 0:1 Piast

REKLAMA

W takiej formie Widzew może zapomnieć o europejskich pucharah

Porażka ze Stalą Mielec (0:2) była dla Widzewa szóśtym kolejnym meczem bez zwycięstwa dla Widzewa Łódź. Co więcej, zespół Janusza Niedźwiedzia na wiosnę zdobył zaledwie 9 punktów, co jest wynikiem lepszym jedynie od trzech zespołów – Wisły Płock, Stali i Miedzi. Po rundzie jesiennej widzieliśmy realne szanse dla łodzian, aby powalczyli o europejskie puchary, ponieważ oprócz dobrych wyników po prostu bardzo dobrze grali w piłkę i w wielu meczach imponowali płynnością gry, wyjściem spod pressingu i elastycznością taktyczną, jednak obecna runda jest o wiele słabsza.

Co jest przyczyną spadku formy zespołu Janusza Niedźwiedzia? Naszym zdaniem wiele zawodników gra po prostu słabiej niż jesienią. Najlepszym tego przykładem jest napastnik Jordi Sanchez. Cała gra ofensywna opiera się obecnie na Bartłomieju Pawłowskim, a defensywa też nie jest już tak szczelna. W każdym razie, musimy pamiętać, że Widzew to beniaminek w przypadku których po grze na fali entuzjazmu często przychodzi dołek. Prawdziwy potencjał RTS-u ujrzymy w następnym sezonie.

Widzew 0:2 Stal

Michał Skóraś rozwija się w błyskawicznym tempie

Lech wygrał derby z Wartą na swoim stadionie (2:0), a oba gole zdobył Michał Skóraś. Dla skrzydłowego Kolejorza był to ósmy gol w tym sezonie Ekstraklasy. Tym samym wyrównał on najlepszy dorobek bramkowy Kamila Jóźwiaka w barwach Lecha Poznań, a do Jakuba Kamińskiego brakuje mu jeszcze jednego trafienia. Ponadto Skóraś może pochwalić się 5 golami w Lidze Konferencji. Oprócz tego, że bronią go liczby 23-latek wyróżnia się także skutecznymi dryblingami, pracą w defensywie i potrafi grać kombinacyjnie.

źródło: Canal+ Sport/Twitter

Michał Skóraś w obecnym sezonie przebył długą drogę. Na samym początku dla wielu nie dorastał poziomem, aby grać w podstawowym składzie Lecha, a dziś jest już piłkarzem pozytywnie zweryfikowanym na poziomie europejskim, ma za sobą debiut w reprezentacji Polski i epizod na Mistrzostwach Świata. Pomału zaczyna przerastać Ekstraklasę i jest już gotowy do wyjazdu za granicę. Po 23-latku widać też, że twardo stąpa po ziemii, ma etykę pracy i dobry charakter do piłki nożnej. Mimo, że nigdy nie był wyróżniającym się talentem to ma szansę, aby zrobić nawet większą karierę niż ostatni skrzydłowi, którzy wypromowali się w Lechu.

Lech 2:0 Warta

Co jeszcze działo się w 27. kolejce Ekstraklasy?

  • Potknięcia Rakowa nie wykorzystała Legia, która zremisowała z Miedzią w Legnicy (2:2). Przez ostatnie lata w Ekstraklasie istniał „syndrom Legii” oznaczający, że zespoły, które pokonały faworyta w następnym meczu traciły punkty. Teraz sama Legia w to wpadła remisując z Miedzią, tyle ich miejsce zajął już Raków.
  • Górnik zremisował z Koroną, ale punkt to za mało, aby wygrzebać się ze strefy spadkowej. Gra przed własną publicznością Zabrzanom nie służy. Mniej punktów u siebie zdobyło tylko Zagłębie.
  • A jeśli już jesteśmy przy Zagłębiu – warto wspomnieć o ich porażce z Wisłą Płock (0:2). To był czwarty mecz bez zwycięstwa dla lubinian. Wydawało się, że Waldemar Fornalik poukładał sprawy, ale Zagłębie może do końca sezonu drżeć o utrzymanie.
  • W swoim debiucie w roli pierwszego szkoleniowca wygrał 31-letni Adrian Siemieniec. Jego Jagiellonia ograła Lechię (1:0), aczkolwiek sam trener nie pozmieniał wiele w porównaniu do jego poprzednika, Macieja Stolarczyka.
  • Ofensywa Pogoni, która od początku rundy gra dobrze, ale brakowało jej skuteczności wreszcie się odblokowała. W poprzedniej kolejce strzelili dwa gole Lechowi, a w sobotę, grając w systemie bez nominalnej „9-tki” wygrali 3:2 z Cracovią.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,596FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ