GP Belgii: Verstappen wygrywa, Ferrari wróciło na podium!

Weekend wyścigowy na Belgijskim torze w Spa nigdy nie należy do najłatwiejszych, a to ze względu na pogodę. Tym razem nie było inaczej. Deszcz mocno dawał się we znaki w niemal każdej sesji. W czasie samego wyścigu jednak tylko delikatnie postraszył. Zmieniamy jednak tory, swoje trzy grosze może dorzucać pogoda, ale jedno pozostaje niezmienne – Max Verstappen jest poza zasięgiem konkurencji.

REKLAMA

Incydent na starcie

Już na pierwszym zakręcie po starcie wyścigu doszło do incydentu, który w efekcie wyeliminował ze ścigania dwóch kierowców. Carlos Sainz chyba nie zauważył jadącego obok Oscara Piastriego. Australijczyk został dopchnięty do bandy, a z drugiej strony zaliczył kontakt z bolidem Ferrari. Kierowca McLarena nie dokończył nawet swojego pierwszego okrążenia. Hiszpan natomiast z uszkodzeniami bocznej sekcji wytrzymał 24 kółka, ale jego tempo wyraźnie spadło. Bardzo szybko wypadł z punktowanej dziesiątki i przez jakiś czas starał się jeszcze konkurować z pozostałymi kierowcami. Nie miało to jednak już większego sensu i ściągnięto go do boksu. Co ciekawe sędziowie uznali, że był to jedynie incydent wyścigowy, i nie nałożyli żadnej kary.

Już na pierwszym okrążeniu prowadzenie w wyścigu stracił Charles Leclerc na rzecz Sergio Pereza. Bardzo szybko też wyłoniła nam się czwórka kierowców walczących o miejsca na podium. Poza dwoma bolidami Red Bulla w czołówce był też wspomniany Leclerc oraz Lewis Hamilton. Brytyjczyk miał dobre tempo, ale nie na tyle, żeby uporać się z Ferrari. O ile inni rywale nie stanowili dla niego większego problemu, tak już czerwony bolid z Maranello był tym razem nie do wyprzedzenia.

Deszcz, który nikogo nie ruszył

Mniej więcej w połowie wyścigu nad torem pojawiły się ciemne chmury. Zaczęło trochę padać, ale w zasadzie wydawało się, że nikt się tym nie przejmuje. Żaden z kierowców nie zdecydował się na przesiadkę na opony przejściowe. Finalnie okazało się to bardzo dobrą decyzją. Wody nie było na tyle dużo, aby mieć problemy na slickach. Bardzo szybko też przestało padać. Pogoda przez chwilę postraszyła zespoły i dała kibicom nadzieje na dodatkowe emocje, ale równie szybko okazało się, że są to tylko niewinne żarty.

Max Verstappen po starcie z 6. pozycji już na 17 okrążeniu objął prowadzenie w wyścigu. Nawet wyprzedzenie zespołowego kolegi w niemal tym samym bolidzie nie sprawiło mu żadnego problemu. Holender jechał swoje, i poza jednym delikatnym uślizgiem nie zanotował znowu żadnego błędu. Trudno jest innym rywalizować z najlepszym kierowcą w najlepszym bolidzie.

Leclerc zakończył weekend miejscem na podium, co było uwieńczeniem jego dobrej formy w Belgii. Monakijczyk miał na tyle dobre tempo, aby bronić się przed Hamiltonem, a to już spory progres względem poprzednich wyścigów. Bardzo dobre tempo prezentował też George Russell, który popisał się kilkoma ciekawymi manewrami wyprzedzania, podobnie z resztą jak Lando Norris. Na pochwały zasługuje też Yuki Tsunoda, któremu udało się wywalczyć jeden punkcik po dość długo trwającej obronie przed Pierrem Gasly’m. Alpine mogą wreszcie pochwalić się dobrym weekendem. W sprincie Gasly osiągnął fenomenalne 3 miejsce, a sam wyścig w punktach ukończył Esteban Ocon. To powinno uspokoić sytuację w zespole po ostatnich słabszych tygodniach.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ