Górniku, a może byś się w końcu ogarnął?

Łatwo jest krytykować Górnika Zabrze z perspektywy pierwszych dwóch kolejek obecnego sezonu PKO Ekstraklasy. Dwie porażki, dwa bardzo słabe występy, jeden celny strzał (chociaż tego typu określenie to spore nadużycie). Jest źle. Tryb szukania winnych został już zresztą włączony. Jedni krytykują słabo dysponowanych piłkarzy, inni Jana Urbana, który mógł lepiej przygotować zawodników do gry. Z oczywistych względów obrywa się także działaczom. Problemem nie są jednak dwa przegrane mecze. To nie jest w tym wszystkim najgorsze. Martwi ponowne powielanie tego samego błędu. Błędu wiary, że „jakoś to będzie”. Latem osłabiono skład, wciśnięto przypadkowych graczy i najwyraźniej uwierzono, że Urban znowu coś z tego zrobi. Życie szybko weryfikuje taką naiwność.

REKLAMA

Typowy Górnik – uzupełnienia zamiast wzmocnień

Od niepamiętnych czasów powtarzamy jeden zarzut. Dlaczego Górnik nie umie zbudować wartościowego składu na pierwszą kolejkę? Czy nie można po prostu sprowadzić konkretnych piłkarzy na konkretne pozycje, zamiast robić pozorne wzmocnienia, a następnie łatać dziury castingami, gdy wyniki się nie zgadzają? Mamy za sobą dwie kolejki, a osobą odpowiedzialną za strzelanie goli ma być Piotr Krawczyk. 28-letni napastnik, w którego zdolności strzeleckie chyba żaden kibic Górnika nie wierzy. W klubie liczą jednak, że jego obowiązki przejmie Sebastian Musiolik. Snajper, który ma jedną wadę – nie jest snajperem. Jego bilans bramkowy… No cóż, pozostawimy bez komentarza. KAŻDY wiedział, że taki zestaw napastników może nie dać goli. Każdy wiedział, ale co z tym zrobiono? Nic.

Wprowadzamy nowych zawodników, ale nie mamy szczęścia, bowiem dwóch jest kontuzjowanych, a Sebastian Musiolik nie trenował przez dwa i pół miesiąca. Lawrence Ennali dziś nie pokazał tej gry, na jaką go stać. Jeśli taka jest sytuacja, to wychodzi na to, że gramy z zawodnikami z tamtego sezonu, a przecież wielu piłkarzy od nas odeszło. Czekamy na transfery i na powrót kontuzjowanych piłkarzy. Wtedy będzie rywalizacja, a na razie jej brakuje.

Powyższa wypowiedź Jana Urbana mówi wszystko. W tym momencie ma słabszy skład niż w poprzednim sezonie. Sprzedaż Szymona Włodarczyka miała swój sens, bo przyniosła solidny zastrzyk gotówki. Ale odszedł także Kanji Okunuki, który w nowym klubie strzelił ostatnio gola Arsenalowi. Możemy narzekać, że młody Włodar nie był tak dobry jak przekonywali „eksperci”, ale zawsze był jakąś wartością w ofensywie. Tej pozbawiono Urbana, a w zamian dano… Nikogo. Sam szkoleniowiec przyznaje przecież, że Musiolik potrzebuje czasu, by w ogóle być gotowym do gry.

Były napastnik Rakowa staje się tak naprawdę ofiarą polityki Górnika

Sebastian chciałby pokazać się z dobrej strony, podjąć nowe wyzwanie. Problem w tym, że zabrzanie z miejsca nakładają na niego presję. Nie ma goli – to szukamy winy wśród napastników, prawda? Powtórzymy, Górnik sprowadzał Musiolika, wiedząc, że ten potrzebuje czasu i zaufania, żeby się odbudować. Są problemy na starcie sezonu, ale czy to wina akurat tego napastnika? Nie! To wina samego klubu, który postawił na jedną, dość wątpliwą kartę. Ona może okazać się asem, ale można i trzeba było zadbać o nieco lepszą talię. Żadna filozofia.

Jak co sezon… Czas na łatanie dziur!

Co będzie dalej? Górnik poszuka wzmocnień – oczywiście spośród piłkarzy bez klubu i tych dostępnych do wypożyczenia. Ktoś wypali, Poldi odpali kilka bomb z dystansu i jakoś uda się ugasić pożar. Oczywiście, te wypożyczenia będą bez klauzuli wykupienia, a nawet jeśli taka będzie – to i tak Górnik jej nie aktywuje. Znacie to skądś? Przecież taki scenariusz ma miejsce sezon w sezon, runda w rundę. „Nowi” będą potrzebować czasu, a gdy już zaczną spełniać oczekiwania, trzeba będzie się pożegnać. Lada moment w klubie pojawi się jakiś randomowy Grek, Hiszpan czy Serb. Zanim wejdzie do zespołu miną z 3 tygodnie. Oczywiście, można było o takim transferze pomyśleć wcześniej, ale po co iść na łatwiznę?

Wygląda na to, że środki zarobione na sprzedaży Włodarczyka nie zmieniły tradycji transferowego chaosu. Przed startem sezonu 2023/24 nie brakowało głosów, że Górnik będzie czarnym koniem i namiesza w czołówce. Weryfikacja jest póki co brutalna. Wystarczy, że kilku liderów nie jest w optymalnej formie. Może to kwestia okresu przygotowawczego, może wiosną pokazali swoje maksimum i będzie już tylko gorzej? Urban nie dostał alternatyw. A może inaczej – dostał takie, z których w tym momencie nie może korzystać. Górnik mógł spokojnie wejść w nowy sezon, ale wybrał drogę niepotrzebnych nerwów. Znowu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ