Aston Villa – od rewelacji do miejsca poza Ligą Mistrzów?

Po 17 kolejkach byli na trzecim miejscu w tabeli. Mieli tyle samo punktów co drugi Liverpool i tylko jeden straty do prowadzącego Arsenalu. Z kolei nad piątym Tottenhamem aż pięć „oczek” przewagi. Jednak wówczas więcej niż o zapewnieniu sobie miejsca w pierwszej czwórce, mówiono o tym, czy będą w stanie włączyć się do walki o mistrzostwo. Istniała bardzo duża szansa, aby Święta Bożego Narodzenia spędzali w fotelu lidera. Ekipa Unaia Emery’ego była rewelacją pierwszej części sezonu, która niespodziewanie włączyła się nawet do wyścigu mistrzowskiego. Obecnie jednak walczą „tylko” o miejsce premiujące grą w Lidze Mistrzów.

REKLAMA

Aston Villa nie jest już na pole position

Po niedzielnej porażce z Tottenhamem (0:4) Aston Villa znacznie skomplikowała sobie sytuację w walce o pierwszą czwórkę. Co prawda, nadal to The Villans są na czwartym miejscu, jednak Tottenham, który ma jeden mecz rozegrany mniej, traci do nich już tylko dwa punkty. I przede wszystkim wydaje się być w lepszej formie. Nie chodzi tutaj tylko o bezpośrednie spotkanie tych ekip. Oczywiście sam wynik sugeruje, że Spurs przejechali się po zespole Emery’ego. Niemniej jednak, zawdzięczają to głównie ponadprzeciętnej skuteczności oraz czerwonej kartce dla Johna McGinna w 65. minucie. Co prawda, The Villans wówczas przegrywali już 0:2, jednak Koguty wcale nie wykreowały sobie do tego momentu zbyt wielu sytuacji. Drużyna Ange’a Postecoglou oddała tylko trzy strzały, a ich wskaźnik xG (goli oczekiwanych) – według danych z Understat – wynosił 1,02.

Co więcej, w pierwszej połowie to raczej Aston Villa była zespołem lepszym. Unai Emery na to spotkanie odszedł od swojego dotychczasowego sposobu gry. Zmienił ustawienie w defensywie na 5-3-2, a linia obrony grała zdecydowanie niżej niż zwykle. Efekt był całkiem niezły, gdyż poczynania ofensywne Tottenhamu zostały całkowicie zneutralizowane. W pierwszej części gry Spurs oddali tylko jeden – w dodatku niecelny – strzał o wartości 0,02 xG. Z drugiej strony The Villans również niewiele zaoferowali w ofensywie. Ani razu nie uderzali w światło bramki, a ich xG wynosiło 0,74.

Konsekwencje meczu z Tottenhamem

Dlatego też ciężko mówić o kryzysie Aston Villi na podstawie tego jednego meczu, gdyż było to spotkanie dość specyficzne. Tottenham po prostu wykorzystał praktycznie wszystkie sytuacje, jakie w tym meczu stworzył. Niemniej jednak, konsekwencje tego starcia mogą być znacznie większe niż tylko to, że ekipa Postecoglou stała się faworytem wyścigu o czwarte miejsce. Po pierwsze, The Villans będą musieli pozbierać się mentalnie po tak wysokiej porażce. Choć mimo wszystko, to akurat nie wydaje się być dla nich najtrudniejsze. W trwającym sezonie przegrywali też wysoko z Newcastle (1:5) czy Liverpoolem (0:3) na początku rozgrywek i za każdym razem potrafili szybko wyrzucić te bolesne porażki z głowy.

Znacznie trudniejsza może okazać się strata Johna McGinna, który po bezmyślnym faulu został zawieszony na trzy mecze. Anglik opuści więc wyjazdowe starcia z West Hamem i Manchesterem City oraz domowe spotkanie z Wolves. Wszystkie te drużyny znajdują się aktualnie w górnej połowie tabeli. Tak więc strata jednego z najważniejszych i najlepszych zawodników w trwającym sezonie może mieć poważne skutki. Zwłaszcza, że sytuacja kadrowa The Villans w środku pomocy nie jest najlepsza.

Po zerwaniu więzadeł w kolanie przez Boubacara Kamarę, który nie zagra już do końca sezonu, McGinn został przesunięty niżej obok Douglasa Luiza. Jako, że w styczniu na wypożyczenie do Napoli odesłany został Leander Dendoncker, jedyną opcją na tej pozycji pozostaje 20-letni Tim Iroegbunam, który do tej pory w Premier League rozegrał zaledwie 146 minut, z czego tylko raz – i to jeszcze w sezonie 2021/22 – zaczynał od pierwszej minuty. Ewentualnym rozwiązaniem pozostaje przesunięcie niżej Youriego Tielemansa i wstawienie do wyjściowego składu na „10” Moussę Diaby’ego.

Aston Villa złapała zadyszkę

The Villans mogą mieć duży problem w najbliższych spotkaniach nie tylko ze względu na trudną sytuację kadrową. Ekipa Unaia Emery’ego w drugiej połowie sezonu nie radzi sobie w starciach z zespołami z górnej połowy tabeli. O ile przed Świętami Bożego Narodzenia punkty tracili jedynie na wyjazdach z Newcastle, Liverpoolem i Wolves, a u siebie wygrywali wszystko (m.in. po 1:0 z Manchesterem City i Arsenalem), tak w ostatnich miesiącach nie jest już tak dobrze. Aston Villa przegrała w lidze dwukrotnie z Manchesterem United (2:3 i 1:2), oraz u siebie z Newcastle (1:3) i Tottenhamem. Do tego można dodać odpadnięcie z Pucharu Anglii z Chelsea (0:0 i 1:3).

Od starcia z Czerwonymi Diabłami w Boxing Day podopieczni Emery’ego przegrali pięć z sześciu meczów i nie wygrali żadnego z ekipami znajdującymi się aktualnie na pierwszych jedenastu miejscach w tabeli. Dodając do tego, że Aston Villę w ostatnich 10 kolejkach czeka aż siedem takich spotkań, kibicom ciężko być optymistycznie nastawionym. Zwłaszcza, że od wspomnianej na początku 17. kolejki The Villans wygrywali tylko z Burnley, Sheffield, Fulham, Nottingham i Luton w lidze oraz z Middlesbrough w FA Cup. W tym czasie zdobyli tylko 17 punktów w 11 spotkaniach, co daje średnią 1,55 na mecz. W pierwszych 17 kolejkach wynosiła ona 2,24.

Droga do Ligi Mistrzów przez Ligę Konferencji?

Jedną z przyczyn gorszych wyników niewątpliwie jest forma The Villans w meczach domowych. Aston Villa wygrała wszystkie z pierwszych ośmiu meczów na Villa Park, pokonując w tym czasie m.in. Manchester City czy Arsenal. Pierwsze punkty stracili w połowie grudnia w rywalizacji z Sheffield (1:1). Od tego czasu podopieczni Emery’ego wygrali tylko dwa z siedmiu meczów na własnym stadionie. W Premier League w sześciu spotkaniach na Villa Park zdobyli zaledwie siedem punktów, co jest gigantycznym regresem w stosunku do pierwszej części sezonu.

Wszystko wskazuje więc na to, że na finiszu sezonu to Tottenham jest w lepszej pozycji do zajęcia czwartego miejsca. Niemniej jednak, może się okazać, że piąta lokata również zapewni udział w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie. W nadchodzącej edycji wspomnianych rozgrywek dodatkowe miejsca otrzymają dwa kraje z najlepszym rankingiem UEFA w obecnej kampanii. Jako, że Manchester United i Newcastle odpadły już w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a Brighton i West Ham przegrały pierwsze mecze w 1/8 finału Ligi Europy, angielskie kluby wciąż muszą walczyć o ten przywilej. I tutaj dużo może zależeć od samych The Villans, którzy grają jeszcze w Lidze Konferencji. Może się okazać, że udana pucharowa kampania zapewni drużynie Emery’ego miejsce w Lidze Mistrzów. Aston Villa nie może więc odpuścić jednych rozgrywek, aby móc skupić się na innych.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,623FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ